Przejdź do komentarzyBrukarz przedświtu
Tekst 11 z 27 ze zbioru: Smecz
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2014-01-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2589




Zewsząd krawędzie


krawędzie nie pasują do siebie

czyste relacje ostukują lekarskim młotkiem

czekają na reakcję łańcuchową

obszczekują całe wiadro smaru


Na dłoniach panoszy się bezwład

poroniona niechęć do każdej roboty


Krawędzie zewsząd

wszak jest jeszcze przed wschodem słońca

więc niby jak mają pasować do siebie

kiedy ten nieznośny terkot hulajnogi

było tak by tak było

tak tak tak


Krawędzie nie pasują


chodnikowi nie wystarcza utrwalić terkot

powielić hulajnogę

przypadkiem powielić coś z czymś

kogoś z kimś


Być czy mieć to też za mało


Tarzam się w radosnym poklepywaniu po plecach

wiem jak sięgnąć nosem w zimno

układać aż do znudzenia walkę na śmierć i życie

bijąc na odlew kawałek ciepłego koloru


moje wyuczone pokory passe-partout

brukuje piekło

samymi dobrymi uczynkami


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Na dloniach panoszy się bezwład
poroniona niechęć do każdej roboty.....święta prawda!
avatar
Doskonała ta ostatnia myśl :)))

Bardzo serdecznie :)))
avatar
bardzo dobry i interesujący wiersz:) ostatni wers, smakowity, powtórzę za bdc :)
© 2010-2016 by Creative Media
×