Tekst 255 z 255 ze zbioru: A kiedy mi życie dopiecze
Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2014-04-04 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3255 |
PRZYSZŁOŚĆ
z codziennością raczej można się dogadać
przymknie oko na defekty i potknięcia
skredytuje drobne weksle i wydatki
jak teściowa co potrafi kupić zięcia
nie rozlicza z dokładnością buchaltera
nikt się przecież nie urodził doskonały
w każdym drzemie gdzieś ukryta Achillesa
druga strona w garniturku obolałym
za to przyszłość plącze plany i starania
ignoruje konwersację choć nie ryba
nie milczenie daje w skórę i po grzbiecie
lecz impresje że jest bardzo pamiętliwa
czego Jaś się nie nauczył tego Janko
nie potrafi na skrzypeczkach wyczarować
czym skorupka takie jajo z niego kogut
jaki język taki słownik więc i mowa
oceny: bezbłędne / znakomite
Mały umarł (jak mnie wtedy ta scena prześladowała, kiedy porozbijany Janko Muzykant leżał na swoim barłogu i dopytywał się matuli, czy dostanie w niebie skrzypki?). Zawsze płakałam :((( Piękny, mądry, chwytający za serce i przechwytujący wspomnienie z lektury szkolnej, wiersz.