Nierząd kończy swój teatrzyk ciepłej wody, 

demokracja w gong uderza - koniec bandy. 

Przedstawienia didaskalia to dowody, 

że ich program - milion afer za miliardy. 

Już panika w ministerstwach się panoszy 

padającej kolesiowskiej republiki: 

wszędzie papier wpada płonąc, gdzieś do koszy, 

kasowane rachuneczki, ciężkie pliki. 

W końcu wiedzą, że nagrania były mocne, 

więc zawczasu trzeba sprzątnąć z szafy trupa, 

wywieźć w pole i zakopać w porze nocnej, 

na to szczawiu i kamieni wielka kupa. 

Na spokojnie można ziewać i jeść popcorn. 

Gdzieś wypadną puzzle faktów z kliki teczek, 

których jeszcze nie zmielono w papkę drobną. 

Czy też para z ust poleci od owieczek, 

nim seryjny samobójca (w piątek, w hurcie) 

gdzieś przypadkiem w mig uwolni od ciężaru. 

O procesach kot napłacze w głównym nurcie, 

by lemingi nie dostały z prawd udaru. 

W międzyczasie głos trybuny jadem strzela, 

kiedy będzie nowa władza rządzić wreszcie, 

choć rozlicza ją z obietnic, nim zaczęła. 

Wciąż się jąka coś o drugim Budapeszcie. 

Skąd pieniądze? Obiecali - to niech dadzą! 

Nie od razu, małpki wiedzą, ale skrzeczą, 

powtarzają bez namysłu za swą władzą. 

Poczekamy, zobaczymy - a tu beczą. 

Nie od razu, po kolei - też rozliczę. 

Z mediów zgodnych z szambem płynie śmieszny rwetes. 

Nie od razu ośmiorniczki przy korycie 

dług nabiły i rozkradły państwo przecież. 

2015.11.02