Przejdź do komentarzyŻmija
Tekst 12 z 31 ze zbioru: Opowieści z gór i lasów
Autor
Gatunekprzygodowe
Formaproza
Data dodania2016-04-26
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3118

Stary szaman i chłopiec szli w górę rzeki. Czasem schodzili nad samą wodę, a czasem pięli się po urwistym brzegu aż pod las. Koło południa weszli na skalne rumowisko z rzadka poprzerastane młodymi drzewami. Nad wodą skały były gołe, a oszlifowane przez nią kikuty drzew świadczyły, że rzeka ta nie zawsze jest tak spokojna. Gdy weszli na skalną półkę, szaman powiedział:

- Zostań tu do mojego powrotu.

Chłopiec nie zapytał, dokąd stary idzie, bo wiedział, że odpowiedzi nie będzie. Szaman tymczasem ruszył pod górę i po chwili zniknął w lesie. Chłopiec został sam. Usiadł, oparł plecy o rozgrzaną skałę i patrzył na rzekę i las na przeciwnym brzegu. Kilkakrotnie wydawało mu się, że coś skrada się za nim i jakby czuł czyjś wzrok na plecach. Oglądał się, ale dookoła panowała cisza i nie dostrzegł niczego. Słońce pochyliło się i jego odbite od fal promienie, padały chłopcu prosto w twarz. Pod wpływem ciepła i migotliwego światła usnął. Obudził się z niepokojem, nakazującym mu pozostać w bezruchu. Spojrzał spod półprzymkniętych powiek i o piędź od swojej stopy zobaczył wielką żmiję. Wygięta w dwa zygzaki leżała nieruchomo, a tylko jej rozdwojony język „węszył” dookoła. Chłopiec w pierwszym odruchu chciał zerwać się i uciekać. Żmija, jakby wyczuwając jego zamiar, uniosła łeb i podciągnąwszy do przodu tył ciała, gotowała się do ataku. Pozostał więc w bezruchu, a jego mózg gorączkowo szukał wyjścia z tej sytuacji. Wyjścia nie było i chłopiec siedział nieruchomo, obserwując zwierzę. Żmija uspokoiła się i po chwili ruszyła. Jednym skrętem zbliżyła się do jego nogi i poczuł na kostce dotyk jej ciała. Było ciepłe i jakby włochate. Żmija wpełzła mu na nogę. Poruszała się bardzo powoli. Czuł jak serce mu zamiera i krew przestaje krążyć. Wszystkie jego zmysły skupiły się na nodze i opanowały każdy jej mięsień jednym, jedynym rozkazem: Nie drgnij! Już łeb żmii opadał na skały, gdy zamarła w bezruchu. Dla chłopca czas stanął w miejscu. Prawie nie oddychał i pot wystąpił mu na czoło. Ciężar gada stawał się coraz większy i wydawało mu się, że jego noga złamie się pod nim. Wreszcie żmija ruszyła. Przez nogę przesunęła się jej najgrubsza część i w końcu lekkie muśnięcie ogona oznajmiło koniec przejścia. Gad odpełznął o krok i znowu znieruchomiał. Wtedy chłopiec odetchnął głęboko, a w oczach zawirowały mu ciemne plamy. Na śladzie przejścia gada poczuł jakby zimną obrączkę, obejmującą nogę w tym miejscu. Na próżno próbował nią poruszyć. Była jak sparaliżowana. Żmija jakby odgadując jego zamiar, znowu uniosła łeb i przyjęła pozycję do ataku. W końcu ruszyła, całe jej ciało spłynęło ze skały w dół i zniknęła. Dopiero po chwili noga chłopca powoli zgięła się w kolanie i stopa zbliżyła się do uda. Teraz poczuł w niej krążenie krwi, które jak stado mrówek rozbiegło się po niej. Zniknęła też zimna obrączka na kostce i mógł już poruszyć palcami. Zerwał się i w pierwszym odruchu chciał dogonić i zabić zwierzę. Opanował się jednak, ostrożnie podszedł do krawędzi skały i spojrzał w dół. Żmii już tam nie było. Nie wiedząc, co robić, ruszył w stronę szczytu urwiska. Gdy tam doszedł, ku swojemu zdziwieniu, zobaczył siedzącego pod drzewem szamana żującego coś bezzębnymi szczękami. Usiadł obok i dyszał ciężko, a przed oczami wciąż miał swoją kostkę opasaną żmiją. Po chwili stary wstał i rzucił krótko:

- Idziemy.

Szli bez słowa brzegiem urwiska. O zmierzchu dotarli do piaszczystej łachy, gdzie stary szaman zarządził nocleg. Chłopiec skrzesał ognia na suchy mech i delikatnie rozdmuchiwał iskierki. Gdy ognisko zapłonęło, szaman wyjął z torby suszony ser, odłamał kawałek i podał chłopcu. Jedli powoli. Potem chłopiec dołożył do ognia grubych kłód i ułożył się do snu. Sen jednak nie przychodził. Usiadł więc i patrzył na twarz szamana pojawiającą się i niknącą w świetle ogniska. Wtedy stary odezwał się bezbarwnym głosem:

- Nie możesz spać? Myślisz o żmii? To ja ją podrzuciłem, gdy spałeś.

Chłopiec zerwał się, skoczył do starego i zamierzył się do ciosu. Szaman nawet nie drgnął, patrząc mu prosto w oczy. Wzniesiona ręka opadła, a chłopiec tylko wysyczał przez zęby:

- Ty? Przecież mogła mnie ugryźć! Gdybym tylko drgnął!

- To by znaczyło, że nie możesz zostać szamanem - odpowiedział spokojnie stary i zaczął układać się do snu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (9)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ciekawa i mrożąca krew w żyłach opowiastka. Poprawny i barwny język. Proponuję jednak, by w zwrocie "i patrzył na ogień i las" dokonać takiego przekształcenia, by usunąć jedno "i". Nie jetem też przekonany, czy w zwrocie "chłopiec dołożył do ognia grubych kłód" właściwie użyto nazwy kłoda. Kłoda to raczej potężne drzewo.
Ponadto proponuję usunąć przecinki przed: padały chłopcu, nakazującym.
Ale to tylko drobiazgi wymagające lekkiej kosmetyki.
avatar
Janko, jesteś niezawodny! Dziękuje za uwagi.
Dobrze, że tu jesteś, do dużo się od Ciebie nauczyłem.
avatar
Świetnie się czyta :) :)
avatar
Atram, dziękuję za miłe słowa. Staram się.
avatar
Krótkie opowiadanie, a przeczytałem z przejęciem. Na wielki plus, Marianie.

Do kosmetyki Janko dorzucę jeszcze jedną sugestię, co do zapisu:
*rozkazem: Nie drgnij! - rozkazem - nie drgnij!
To tylko sugestia, Twój zapis jest również poprawny.
avatar
Hardy, dziękuję za komentarz. Powoli kończą mi się wspomnienia, więc próbuję pisać takie inne kawałki.
avatar
Małe ale: z czysto przyrodniczego punktu widzenia "figura" żmii w opowiadanku jest nieprawdziwa i wzięta ze świata fantasy. W realu żaden nie sprowokowany "źnij" NIGDY NIE ZAATAKUJE CZŁOWIEKA; węże są bardzo płochliwe i nie polują na żadnych chłopczyków :)
avatar
Dobre opowiadanie,jednak brakuje mi jakiegoś mocniejszego uderzenia,czegoś w związku z tą żmija.Zmija się jednak także przydaje,dużo się można dowiedzieć,i jako,że wszyscy tak wyglądamy,przynajmniej medycznie,to np. krem z jadu zmii jest bardzo dobry na zmarszczki.
avatar
Dziękuję Emilio i Anettulo za przeczytanie i komentarze.
Emilio, mój źmij też nie atakował. On tylko przelazł przez nogę. Oczywiście, to taka fantazyjka. Serdecznie pozdrawiam obie Panie.
© 2010-2016 by Creative Media
×