Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2016-12-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3682 |
Pejzaże poezją malowane
Kiedy w 1994 roku sięgałem po pierwszy tom wierszy Jana Stanisława Smalewskiego „Opowiem ci o miłości”, byłem niezwykle ciekaw tej poezji. Wówczas miałem już za sobą lekturę jego (także pierwszej) książki prozatorskiej „Opowiedział mi Maks”, a nieco wcześniej podziwiałem dzieła malarskie tegoż autora. Pozwoliło mi to, przynajmniej powierzchownie, poznać niezwykle bogatą i wrażliwą osobowość autora, możliwości kreacyjne oraz duży potencjał twórczy. I to powodowało, że moja ciekawość jego twórczości poetyckiej sięgała niemal zenitu.
Już pierwszy kontakt z jego wierszami spowodował, że poczułem się, jakbym stał u wrót krainy poezji, a wraz z kolejnymi utworami wkraczał w jej dalsze rewiry oraz na coraz wyższe poziomy. I właśnie wtedy skonstatowałem, że mój imiennik oraz rówieśnik (tak, tak, rówieśnik co do dnia), a więc mężczyzna w średnim wieku, jest w pełni dojrzałym poetą.
Ówczesne odczucia oraz doznania potwierdziły się podczas czytania jego kolejnych pięciu książek poetyckich; każdorazowo były to swoiste uczty intelektualne, estetyczne i emocjonalne. Dlatego z ogromną satysfakcją przyjąłem propozycję zapoznania się z wersją elektroniczną przygotowywanego do druku kolejnego, czyli siódmego już tomu poezji tego twórcy.
Niniejsza publikacja zawiera około dziewięćdziesięciu wierszy i jest formalnie podzielona na dwie części, ale podział ten nie jest uwarunkowany żadnymi kryteriami merytorycznymi oraz estetycznymi, a jedynie uwzględnia czas, w jakim powstawały utwory. W części pierwszej pomieszczone są wiersze powstałe w latach 2010-2016, natomiast w drugiej znalazły się utwory z lat wcześniejszych i dlatego autor nadał im tytuł „Wiersze ze starej szuflady”.
Przewodnim motywem wszystkich utworów poetyckich Smalewskiego, które znalazły się w tomie „Zarastanie pamięci”, podobnie zresztą jak we wcześniejszych tomach, jest miłość we wszystkich jej postaciach, a więc miłość do rodziców, do żony i dzieci, ale także do swej małej ojczyzny, czyli do rodzinnej wsi oraz jej bliższego i dalszego otoczenia, również miłość do ojczystego kraju. Tej miłości, choć ma ona różne odsłony i wymiary, zawsze towarzyszy tęsknota za latami dzieciństwa, za okresem dojrzewania i wchodzenia w dorosłość, ale także za tym, co zdarzyło się w niedawnej przeszłości, a co jednak nieuchronnie przemija, czasami odchodzi w niebyt, ale nigdy w niepamięć. I wydaje mi się, że autor świadomie i prowokacyjnie tak sformułował tytuł książki, by pozostawał on w ewidentnej sprzeczności z jej treścią i przesłaniem, by był swoistym memento. Bowiem ta pamięć w jego poezji nigdy nie zarasta, lecz trwa nieustannie, podobnie jak nie zarastają ścieżki do rodzinnego domu, mimo że niektórych bliskich mu osób tam już nie ma. Owa miłość, przemijanie oraz tęsknota nigdy nie są przerysowane, nie przyjmują patetycznej i wyniosłej postaci. Zawsze są subtelne, a jednocześnie wyraziste i silne, wyważone, ale zawsze jednoznaczne i precyzyjne, a tym samym wszechogarniające oraz uniwersalne.
Wszystkie zjawiska, emocje oraz wydarzenia autor opisuje niezwykle barwnie, wiarygodnie i przekonująco, że czujemy się tak, jakbyśmy byli ich rzeczywistymi uczestnikami. Widzimy tę niesamowitą feerię barw wiosennych kwiatów i jesiennych krajobrazów, czujemy zapach maciejki, macierzanki, leśnej konwalii oraz pieczonego chleba, razem z autorem przeżywamy jego silne i głębokie emocje. To niebywała umiejętność, dlatego z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa odważę się skonstatować, że Jan Stanisław Smalewski posiadł niebywałą umiejętność malowania słowami pięknych i barwnych pejzaży poetyckich. I choć są to obrazy tak wielobarwne, to nie ma nich nawet odrobiny barokowego przepychu, nie ma w nich także wiwisekcji, a to uprawnia mnie do stwierdzenia, że jest on dojrzałym oraz spełnionym poetą.
Podkreślić również należy, że autor z ogromną atencją i szacunkiem odnosi się do swoich potencjalnych czytelników. Nie narzuca im swojego sposobu postrzegania i odbierania społecznej i przyrodniczej rzeczywistości, nie dookreśla kreowanych poetyckich obrazów, pozostawiając tę możliwość czytelnikom jego poezji. I chociażby dlatego należy przeczytać oraz przeżyć te wiersze, by dopełnić jego cudowne poetyckie obrazy.
Na zakończenia chcę zwrócić uwagę na warsztat poetycki Jana Stanisława Smalewskiego. W książce tej spotkamy tradycyjne, klasyczne, niemal młodopolskie wiersze rymowane i rytmiczne, ale również wiersze białe, a także utwory znajdujące się w przestrzeni między tymi kategoriami, w których niby przypadkowo, a w rzeczywistości w pełni świadomie pojawiają się pojedynczo delikatne i subtelne rymy. A te walory dopełniane są niezwykle trafnymi i świeżymi metaforami oraz dopracowanymi do perfekcji przerzutniami, dzięki czemu autor osiąga pełną maestrię poetycką.
Przyjmę krytyczne uwagi, o ile poprawią one jego jakość. I o takie proszę.
oceny: bezbłędne / znakomite
No i jednak cieszy mnie,że niektórzy nie zwracają uwagi na to,ze czytelnik będzie zapewne z tzw.wyższej półki,a tych coraz mniej,bo nigdy nei należy pozbywać się jakości,raz wyzbyta,może się nigdy nie pojawić.A to byłby chichot losu.
oceny: bezbłędne / znakomite
Jedyna moja, bardziej refleksja niż uwaga, to:
*sięgała niemal zenitu - dla mnie zbyt napuszone emocjonalnie. Może "spotęgowała się", "wzmogła się", "została pobudzona", "oczekiwałem z niecierpliwością"?
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Tak trzymać!
oceny: bezbłędne / znakomite