Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2017-02-24 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2508 |
„W chwilach silnego zdenerwowania dobrze jest ulżyć sobie potokiem soczystych słów” — twierdzi psycholog Joyce Brothers.
Jeżeli pan psycholog klnie żeby w chwilach napięcia sobie ulżyć, współczuję rodzinie która tego słucha. Pisarz Alfred Lubrano stwierdza: „Przekleństwa weszły do codziennego słownictwa wielu ludzi, używanego w biurach, restauracjach i na boiskach”. Stały się tak powszechne, że zdaniem niektórych przestają już razić.
Psycholog Chaytor Mason twierdzi, że „przeklinanie leży w ludzkiej naturze. Rozładowuje napięcie, tak samo jak drapanie”.Czy jednak miotanie przekleństw naprawdę skutecznie rozładowuje napięcie? Językoznawca Reinhold Ahman uważa, że to „rozprasza gniew”. Twierdzi nawet, iż ludzie nie dający w ten sposób upustu emocjom cierpią na „wrzody żołądka, bóle głowy i krwawienie z jelit”. Jaką ma na to receptę? „Co dzień mocne słowo, a będziesz żyć zdrowo”.
Kiedy człowiek jest zdenerwowany, faktycznie może mu się zdawać, że dosadne powiedzonko pomaga się „wyładować”. Jest to bzdura . Wulgarny język zamiast rozładować napięcie, jeszcze je potęguje. Nie wybawia z kłopotów, później i tak człowiek będzie musiał im stawić czoło
Mowa naszpikowana przekleństwami nie tylko nie jest barwniejsza, ale staje się wręcz wstrętna i odpychająca. Jeżeli ktoś deklaruje że jest chrześcijaninem , powinien wiedzeć i zapamiętać słowa zapisane w liście do Efezjan 4:29 „Plugawa wypowiedź niech nie wychodzi z ust waszych”. W angielskim przekładzie The New English Bible oddano ten werset następująco: „Niech z waszych ust nie płynie ordynarna mowa, ale tylko to, co dobre i użyteczne w danej chwili”. Rada ta ma solidne uzasadnienie.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
ten,kto przeklina od czasu do czasu,to ulga krótkotrwała,jak chwilowo zakręcone loki,to niemoc,po przekleństwach,okazuje się,że i tak dobrej zmiany nie ma.
A ten,ktory nigdy nie klnie,nie ma na co kląc,bowiem ssiedzi w okopach,i nie wpuszcza w te okopy,tych pierwszych i drugich,albo drugich wpuszcza ,ale się nie integruje,aby nie zacząć,i ewnetualnie ma do czynienia az tym powszechnym zjawiskiem i musi go znieść,lub dopuścić się tego samego czynu.Tak sobie dla jaj.
Czytałam chyba to samo,ale to zbyt ogólnikowe i krótkie wypowiedzi,i trzeba je rozwinać,albo wyrwane z kontekstu.
Myślę że wszystko dozwolone gdy nie przesadzone oraz wyważone .
Tu nawet ksiądz nie pomoże w rozróżnieniu wartości,którymi się człowiek kieruje,taki który używa przekleństwa dla własnej moralności.
POZDRAWIAM WRAŻLIWCÓW.
Dziś doceniam wartość słowa,kiedyś bolały mnie uszy.
Dla mnie łacina, to jedynie spacje i wzmaniacze. Nic złego. Przykładowo: kurwa, to przecinek. "Pierdolić", to się mylić, "jebać", to olewać, itd. Tylko "chuj" mi się źle kojarzy - z jednym takim karakańcem z Żoliborza, ale nie zdradzę nazwiska, bo się boję, że się nożyce odezwą.
Brak reakcji ze strony rodziców, brak reakcji rówieśników, powszechny brak w mediach właściwie rozumianej cenzury,
która eliminowałaby promowanie ubożuchności języka i nagminne dzisiaj prostactwo językowe -
i ot, mamy XXI-wieczną polszczyznę fulwypas, że aż się Wielcy Przodkowie w grobach przewracają