Tekst 255 z 255 ze zbioru: A kiedy mi życie dopiecze
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2017-03-25 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2243 |
Muzyka: Alicia Sevilla, Encuentro con el noctámbulo
POTOP
wilgoć się armią na grani rozsiadła
z wolna połyka czujki wychudzone
spływa rydwanów zwartą tyralierą
nie słychać osi nie parskają konie
milczą zastępy nagich barbarzyńców
znika setkami goliat za goliatem
zbłąkane skrzydła poszukują nieba
siwa potęga mlecznym majestatem
wykrada oczy spowalnia kończyny
wrastam w podszycie brakuje odwagi
oddech się rosą jak grota wypełnia
kostur a za nim porzucone ślady
bez dopingu też napisać nic nie umie
białe wiersze są niestety teraz w modzie
a więc gościu pić już musi chyba co dzień
więc przerzućcie się na wiersze rymowane
bo nam człowiek gotów zapić się na amen
piszcie wiersze takie proste jak umicie
a najlepiej takie wicie rozumicie
To o Bromnusie 45,ale prawdę mówiąc ja też nie rozumiem, wielu Twoich wierszy,a przecież kiedyś rozumiałam i lubiłam:)
Pozdrawiam Martinie.
No cóż, piszę co mi dusza podpowiada, a sposób przekazu stale ulega zmianom, podobnie jak i ja się zmieniam. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze łatwo mnie zrozumieć.
Osobiście, odbieram poezję nie tylko przez pryzmat zrozumienia, ale przed wszystkim przez pryzmat głębi, klimatu, melodii.
Ten wiersz opisuje mgłę w Alpach, która pochłania wszystko co napotyka po drodze.
wychudzone czujki = krzewy, małe drzewka
barbarzyńcy, goliaci = drzewa, także te ogromniaste
wędrowiec we mgle traci wzrok, musi zwolnić, zatrzymać się, jak niewidomy rozpoznaje drogę kosturem
Ot sens mojej poetycznej wizji :)