Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-29 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2220 |
Okularnik przyjechał i od progu oznajmił, że zostało niezbyt wiele czasu na przygotowania do wyjazdu. Usiadł w ulubionym fotelu i musnął Sarę w opalony policzek. Gładził jej ręce, wpatrując się w jej szare oczy podkreślone nowym linerem. To był jego ulubiony gest. Nagle Sara odsunęła jego szorstką dłoń. Przyglądał się jej pastelowym paznokciom. W głowie miała bałagan uczuciowy. Czy zwykły seks może zastąpić prawdziwą miłość? Nie. Okularnik przyznał, że zamienił kiedyś prawdziwe uczucie na upojne chwile przyjemności. Nawet nie były namiastką jego wyobrażeń o Sarze. Na każdy dźwięk jej imienia się wzdrygał. To mogło oznaczać tylko jedno – strach albo skrywane uczucia. Oznaczało i jedno, i drugie, a wejście w to, czego się obawiał, tylko utwierdziło go w przekonaniu, że było warto. Adrenalina, którą poczuł, nie pozwoliła mu się z nią rozstać na dobre. Teraz wstał i podniósł ją. Rozpinał jej wysoko upiętego
koka, wbijając palce w jej włosy, które rozjaśniła. Przycisnął jej ciało do mahoniowego stołu i wszedł w nią pewnym ruchem. Całował jej usta w rytm swoich mocnych uderzeń. Rozkołysał ją w nagłym wybuchu namiętności – ona poddała się temu mocnemu facetowi… Zsuwał ramiączka jej zielonej sukienki, wprost na podłogę. Sara czuła że się pod nim zapada… Ich oddechy były płytkie i urywane.
– Jesteś pyszny, wiesz? – pocałowała czule jego skórę, uśmiechnęła się zabawnie unosząc głowę i znowu spoglądała mu prosto w oczy. – A twój język smakuje… uchmmm... wyjątkowooo… – Pachniesz bosko, jak cukier puder. Sara chciała cos powiedzieć, ale przyłożył jej palec do ust:
– Pssst. Nie odpowiadaj… Nieee, nie istnieję bez tej twojej zmysłowości – pocałował ją w jej nabrzmiałe wyczekujące usta namiętnie, to wsuwając jej delikatnie swój język, to muskając nim chłodne od wina wargi.
– Taaak? Naprawdę? – zapytała leżąc z nim na podłodze. – Hahaha, ten stół to zły pomysł, jest zbyt twardy. – Sara, dodam, że bez tego zapachu, który kocham, nie byłbym z tobą. Jesteś nieodłączną jego częścią. Nie wyobrażam sobie niczego poza tobą, kiedy wyjeżdżam, twój zapach mnie przyciąga. Chyba jestem jakimś owadem.
– Wiem coś o tym. Nie znoszę niektórych perfum – zdawała sobie sprawę, że Okularnik uwielbia intensywny zapach jaśminu. – A co z sercem? – Wiesz, że to też nie kawałek jakiegoś pustego miejsca. Dlatego nie rób czegoś, co mogłoby mnie go pozbawić.Nic, co ludzkie, nie jest mi obce, wraz z zapachami .
Okularnik unosił głowę znad poduszki, którą podłożył pod pośladki, kiedy się kochali.
– Nie chcę, aby ten stół zostawił jakiś ślad na twoim rozkosznym tyłeczku, Saro. Nagle szepnął:
– Odwróć się.
Sara odwróciła się do niego tyłem, odchylając głowę i muskając językiem jego język. Okularnik ujął jej pośladki, odsunął gi zwinnym ruchem i wszedł w nią nieco głębiej.
– Och – jęknęła
. Gładził jej jędrną skórę, od brzucha po piersi, palcem zatoczył kółka na jej sutkach. – Kocham twoje ciało.
– Ja uwielbiam, kiedy na mnie patrzysz
. – Wiem – mruknął. – Ale to twoje oczy działają na mnie jak magnes.
Spojrzał na nią, zatopił swój wzrok w jej oczach i poczuł, jak zalewa go uczucie gorąca. Sara westchnęła, siadając na poduszce.
– Czuję się wtedy naga, odbierasz mi rozum.
– To dobrze.
– No nie wiem – Sara potrząsnęła przecząco burzą rozwichrzonych loków. – W miłości nie może być czegoś, co pozwala kalkulować, przemyślać lub zastanawiać się, co wolno, a czego nie?
– Wyjątkowo się z tobą zgodzę. Jest mi zbyt dobrze, abym zrezygnowała z tej głupoty.
– Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, zatrzęsły mi się ręce i nogi. To chemia. Jakiś irracjonalny strach przedczymś, czego lub kogo nie znałem. A teraz cię mam tu, gdzie jestem, i to mi wystarczy. Kocham twoje usta, ich kształt, Saro.
Przyciągnął ją do siebie ponownie. Zaczęli się z sobą droczyć, wysuwała i wsuwała koniuszek swojego wilgotnego języka, na przemian pieszcząc czule jego wargi. Przejmowała kontrolę nad jego ego. Przerwał i spojrzał na nią. Zdjął okulary i prawie zapomniał, że je nosił. Miał minus 2 dioptrie. To dosyć dużo. Dla Sary było to dziwne przeżycie. Zauważyła, że nie widzi zbyt wyraźnie.
oceny: bardzo dobre / znakomite
oceny: bardzo dobre / znakomite
Raz kolega całował się z laską i jej wypadła sztuczna szczęka w trakcie lizania. A w pokoju był drugi kolega przysypiał, ale jak zobaczył sztuczną szczękę, to pobiegł do łazienki bo go zemdliło. Po drodze była kuchnia i tam jeszcze dwóch kolegów zaprawiało spirytus i używki. Jeden zawołał do tamtego co biegł do ubikacji, a on że mu zaszkodziło. No i potem tamten od lizania prosił świadka, żeby to przykryć jakoś, bo to osoba publiczna, ale się nie dało. Z dziesięć lat już minęło, ale zostało, heh.
Poprawnie w miarę spisane i romantycznie, tak? Nie tak jak komentarze do mnie skierowane, które mi ryją beret. Sofcik, to dam noty, nie?
Ryj-jak ty się wyrażasz?
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre
oceny: bezbłędne / znakomite
Tutaj zachwyty i uniesienia Okularnika dla fachowych wdzięków Sary tam się kończą, gdzie przestają działać jego okulary. Wiadomo, bez odpowiednich narzędzi ślepy nie będzie podziwiał piękna żadnego obiektu, choćby to był sam niebieski Picasso.
Erotyka w sztuce zawsze miała/ma i będzie miała kolosalne znaczenie i - niestety-niestety dzisiaj najczęściej nie jest środkiem, a celem wyrazu, co nieuchronnie kończy się efektem porno.
Poczytajmy może Hemingway`a, u którego damsko-męskie sceny NIGDY NIE SĄ DOSŁOWNE /a co mamy tutaj w nadmiarze i po brzegi aż po uszy/.
Dosłowność zabija k a ż d y literacki przekaz