Przejdź do komentarzyWesoły staruszek
Tekst 45 z 74 ze zbioru: Szczęście
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formafraszka / limeryk
Data dodania2017-10-15
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1471

Co dzień wstaję bladym świtem, 

jestem przecież emerytem. 

Zapierdzielam do apteki 

by wykupić sobie leki 


Zaraz potem na zakupy, 

ekspedientki – fajne dupy. 

I w zasadzie nic nie zmienia 

moja data urodzenia. 


Nic mnie też nie onieśmiela 

jak już włączy się bajera. 

Wtedy dusza moja płonie, 

to przeszkadza bardzo żonie. 


Moja stara się mnie czepia, 

bo szaleję po tych lekach 

I cholernie chce mi pomóc. 

Prosi Heniu; zostań w domu. 


Bardzo martwię się o ciebie, 

że na mieście coś odjebiesz. 

Lepiej posiedź tutaj ze mną. 

A wieczorem? Będzie ciemno! 


Nie chcę zostać w czarnej dupie! 

Dzisiaj żonę zakatrupię. 

A jej ciało porwie rzeka. 

Niezła faza po tych lekach.

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
A cóż ty bierzesz, że masz taką fazę? Emerytury zazdroszczę!
avatar
Na prochach "leci", jak dzień długi, i ten, i ów, jeden i drugi - i trzeci.

Lekomania w Polsce (pod tym zamiecionym dywanem, o którym sza!) jest pierwszym już dzisiaj cichym, dyskretnym bardzo i w białych rękawiczkach zabójcą.

Co tam weseli staruszkowie - na wiecznych lekach jeżdżą już nawet nasze małe dzieci!!!
© 2010-2016 by Creative Media
×