Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-01-01 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3663 |
Jechał sobie ksiądz na diable,
Dyskutował z nim zajadle
Kto ma prawo i pierwszeństwo,
Deprawować społeczeństwo.
Diabeł rzecze, ej prałacie
po cóż kłócić się nam bracie,
Wszystko dałem co masz w świecie
i też jedziesz mi na grzbiecie.
Na to krzyknął ksiądz zażarcie ,
Skąd że ja ci bratem -czarcie !
Ty nie równaj ze mną siebie
bo ja boga mam na niebie.
Diabeł rzecze, jakim prawem
Ty się szczycisz Bogiem prawym,
przecież służysz mi gorliwie
i na mej pracujesz niwie.
A ksiądz na to, zdechnij łotrze!
Wiara moja jest na Piotrze,
Piotr klucznikiem jest na niebie
Wtedy w proch ja zetrę ciebie.
Diabeł odrzekł, myślisz sobie
Ze nie będziesz leżał w grobie,
Więc na ciebie tam czekają
robaczyska całą zgrają.
Nie oszukuj księże siebie
Nigdy ty nie będziesz w niebie,
Boś ty dla mnie wyświęcony
A jam z nieba wyrzucony.
Księże powiem tobie szczerze
Nie dla owiec tyś pasterzem,
Pasiesz kozły złe przewrotne,
W tym interesy twe żywotne.
Ksiądz aż pisnął, milcz szatanie
Ja mam moc i panowanie,
Parafianom rzeknę słowo
I cię zgryzą na surowo.
A czart mówi , mnie słuchają
Cudzołożą, zabijają
Oni ci w konfesjonale
O tym codzień ględzą stale.
Teologiem się nazywasz
A rozeznania nie masz,
Gdyż ja jestem teolgiem
Nawet kiedyś byłem z Bogiem.
Księże chcę zapytać ciebie
Ile bogów jest na niebie ?
Kto rządzi nad Wszechświatem,
Już cię teraz złapię na tym.
A ksiądz odrzekł- cóż nie siedem
W trzech osobach bóg jest jeden,
Ta istota nie pojęta
Razem zwie się Trójca święta.
Diabeł mówi, mój ty księże
Pilnie szukaj w świętej księdze,
Trójcy tam nie znajdziesz bracie
Jest to wymysł mój prałacie.
Ksiądz do diabła, po co kłamiesz
I dogmaty nasze łamiesz,
Dogmat Trójcy z dawien znany
I przez Rzym aprobowany.
Niebem dla mnie święta księga
Dla mnie papież to potęga,
Panem on nad mym sumieniem,
I nad wszelkim pokoleniem.
Diabeł rzecze, ja z papieżem
Trzymam z dawnych lat przymierze,
Co się kolwiek tyczy wiary,
Wykonuje me zamiary.
Tu ksiądz bąknął z niepokojem
Cóż to, papież sługą twoim?
Niewolnikiem on Chrystusa,
Diable brzydki idź do dżusa.
Na to diabeł, mego ducha
Papież bada się i słucha,
Sredniowiecze wspomnij żywo,
Jakież on tam zbierał żniwo.
On nauce mej hołdował
Lud zabijał i mordował,
Co ty myślisz, dla Chrystusa
zabił Bruna spalił Husa.
Ksiądz wykrzyknął, niezgodniku !
Katolickich dusz szkodniku,
Nieś mnie szybciej do kościoła
Czy nie słyszysz, dzwon mnie woła.
Diabeł krzyknął, tam w kościele
Prawisz baśnie co niedzielę,
O tym nie wiesz co jest Boże
Lud prowadzisz na bezdroże.
Z ust samego Antychrysta
Z kazań płynie moc nieczysta,
Kościół do mnie się stosuje
Bo to ja organizuję.
Milcz, ksiądz wrzasnął !
Przed pasterzem,
Przed kapłanem i papieżem,
Bo wnet klątwy użyjemy
I do piekieł cię wyślemy.
Diabeł odparł, o mój miły
Na to wy nie macie siły,
Przecież Biblia to orzekła
Nie ma czyśćca, nie ma piekła.
Nie ma w piekłe mąk, katuszy
nie ma nieśmiertelnej duszy,
W Biblii jest mowa szczera
I tych doktryn nie zawiera.
Ksiądz aż charknął, nie ma piekła ?
I to Biblia by wyrzekła ,
A czy życie bezbożnika
Jest jak dym co szybko znika ?
Jako kapłan muszę wierzyć
W to co ludziom trudno zmierzyć,
W czyściec , piekło wierzyć muszę
Również w nieśmiertelną duszę.
Prawda Pismo Swięte przeczy
I osądza wiele rzeczy,
Lecz kto z grzesznych żyć tak może
Jak wymaga Słowo Boże.
Na to diabeł ryzykowny
Piekło, ten wasz gród warowny,
Cóż zrobicie wtedy księże
Kiedy prawda was zwycięży.
Tu ksiądz ryknął, Matko Boska !
Słynna w cuda częstochowska,
Ratuj kościół co się dzieje
Nasza wiara już się chwieje.
Duch herezji umysł toczy
Gdziesz schowamy nasze oczy,
Nam już Biblia też zaprzecza
Tnie nas ostrzej niż od miecza.
Diabeł rzekł, już duch cię trwoży
Ze cię dotknie Palec Boży,
Kiedy stajesz w swym ornacie
To zaprzeczasz prawdzie bracie.
Kiedykolwiek mszę odprawiasz
Twierdzisz że ofiarę składasz,
I w obrządku tym czynieniem
To zaprzeczasz odkupienie.
Laską ksiądz uderzył diabła
Jak u trupa twarz mu zbladła,
Ryknął głośno- precz szatanie !
Ratuj mnie o Jezu Panie.
Diabeł ze mną szopkę stroi
I słów moich się nie boi,
Próżno się mój umysł wzmaga
Teologia nie pomaga.
Diabeł na to, w teologię
Wniosłem haos demagogię,
Jestem w walce mojej
Z Bogiem generalnym teologiem.
Nie mów księże , Jezu Boże
Nic ci Chrystus nie pomoże,
On pomaga sługom swoim
A nie urzędnikom moim.
Krzyczy ksiądz, niech duch twój skona !
Oto woda poświęcona,
Zaraz wezmę tego płynu
I cię zbryzgam czarny synu.
Diabeł rzeknął, o błogości
Odwilż ciało moje kości,
Taka łaźnia wymarzona
jest przeze mnie wymyślona.
Ksiądz znów krzyczy, precz szatanie !
Precz ode mnie zły tyranie,
Krzyżem wnet przeżegnam ciebie
I odpędzę zło od siebie.
Odrzekł diabeł, miły księże
Krzyż to moje jest oręże,
Przecież chrystusowe męki
Sam wiesz, były z mojej ręki.
Ale cóż, ty w mojej sieci
Siedź spokojnie na mym grzbiecie
Dzwon już po raz trzeci woła
Niosą ciebie do kościoła.
Autor nieznany
oceny: do przyjęcia / dobre
Całkowicie się zgadzam, że to słudzy Diabła. Cały ten KK.
Ale bardzo chaotyczny i niedopracowany utworek, a poza tym do rymowanek powinien być wrzucony, nie prozy.
Czytałem z ciekawością .
Dlaczego odrzucają religię
Dlaczego tak dużo ludzi odrzuca zorganizowaną religię? Często z przyczyn finansowych, zwłaszcza w krajach, w których od wiernych wymaga się płacenia podatku kościelnego. Niejeden pyta: Dlaczego moje ciężko zapracowane pieniądze mają iść na kościół? Niektórych rażą niezwykłe bogactwa i ogromna władza kościoła. Zapewne zgadzają się ze spostrzeżeniem kardynała Joachima Meisnera z Kolonii, iż zamożność może prowadzić kościół do przykładania za dużej wagi do rzeczy materialnych i „niezbyt poważnego traktowania wiary w Chrystusa”.
Wielu opuszcza swój kościół, gdyż to, co im oferuje, jest ich zdaniem pozbawione treści, nudne i nie zaspokaja potrzeb duchowych
„W czasach nowszych między tymi dwiema instytucjami bardzo rzadko panowała doskonała jedność. Zanosi się na to — jeśli nie nastąpi jakiś zadziwiający przewrót — że te długotrwałe zmagania nigdy nie ustaną. A bywa, że są bardzo zawzięte. W grę wchodzą wielkie interesy i niejednokrotnie wybuchają burzliwe spory. Wywołują one różnego typu walki zbrojne i dają asumpt do powstania tylu paszkwili, iż dorównują im pod tym względem jedynie starcia polityczne. Nierzadko zresztą są to po prostu rozgrywki polityczne. (...) Za panowania Konstantyna wkroczył Kościół na widownię dziejów powszechnych jako współuczestnik misji cywilizowania ludów. Uznawany za władcę duchowego, stopniowo zdobywał sobie ziemskie posiadłości oraz imię doczesnego możnowładcy. Stał się potęgą świecką. Sukces w tym zakresie zapoczątkował wszystkie tak liczne klęski Kościoła. (...) Od Konstantyna do Karola Wielkiego władza świecka, chociaż prawnie uznawała Kościół, wtrącała się do jego rządów. Od czasów Karola Wielkiego do okresu poprzedzającego reformację Kościół i Państwo łączyła ścisła więź i ogólnie przyznawano, że władza świecka powinna być podporządkowana duchownej”.