Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-01-24 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1727 |
- Zostałyśmy stworzone z okruchów gwiazd. To my, góry. Możemy się porozumieć, gdy będziecie gotowi na to, aby oddać nam wszystko. Zrewanżujemy się. Nie rzucamy słów na wiatr, choć niektórzy zakłamują tę odwieczną prawdę.
Ewa z Krzysztofem zaatakowali północną ścianę Lhotse – księżniczki Himalajów, która zdawała się mówić:
- Mam ostre granie, poranię wasze ciała. Jak śmiecie naruszać mój spokój?!
Pogoda (wierna przyjaciółka gór), zrzuciła ubranie grzecznej dziewczynki, przywdziewając szaty wściekłej władczyni.
Mężczyzna i kobieta, niczym kukły, uderzali o twarde zbocze, miotani agresywnymi, podmuchami powietrza.
Ironia losu! Jeszcze chwilę temu czuli smak zwycięstwa.
Krzysztof starał się sięgnąć stopą wykrotu, zrezygnował po kilku próbach. Zabrakło mu siły. Odmrożone palce sprawiały ból. Próbował powiedzieć coś do żony. Wicher stłumił jego głos i całą swoją mocą uszkodził zabezpieczenia.
Himalaistę zabrała otchłań. Ciemna, lodowata, obojętna.
– Straciłam go – pomyślała kobieta. – Ale siebie ci nie dam! Słyszysz?! Nie dam! – krzyknęła.
Podjęła samotną walkę o życie. Powtarzała jak mantrę, słowa:
- Boże pozwól mi, Boże pomóż mi…
W pewnej chwili poczuła na twarzy lekkie muśnięcie. Coś na kształt delikatnego dotyku matki.
– Tylko spokojnie. – Usłyszała. – Zabiorę cię stąd w bezpieczne miejsce, obiecuję.
Lita skała stanęła otworem przed odważną kobietą, której udało się cudem wstąpić do serca Niezdobytej. Żal młodej wdowy utuliła natura a duch męża nie odstępował jej na krok, zapewniając spokój.
Nagłe ukłucie w sercu i szept:
- Nie ufaj nikomu. Tutaj wszędzie czai się śmierć. Uciekaj.
Zdesperowana, wzięła głęboki oddech. Smukłymi palcami objęła ostrą grań. Silne dłonie podciągnęły ciało. Himalaistka stanęła na szczycie. Dokonała niemożliwego. Zgięła w łokciu lewe przedramię i położyła na nim prawy nadgarstek. Znaczący gest, dla każdego. Zwłaszcza dla Ducha Gór.
Chichot głazów, nie poddańcze zawodzenie, usłyszała ta, która zadrwiła sobie z ich potęgi.
– Ty nędzna istoto! Giń!
I popchnięta nagłym podmuchem wiatru zaczęła spadać. Słyszała bicie własnego serca. Widziała cienie śmiałków wspinających się coraz wyżej i wyżej. Aż na sam Dach Świata. Czuła ból tych koszmarnych istot o rozgorączkowanych twarzach pełnych zastygłego lęku. Niektórzy spełniali swoje marzenia. Wielu było jednak rannych, zakrwawionych, połamanych. Tych zabierała kostucha.
Śmierć w wysokich górach fajnie sobie żyła. Jej złudne piękno zniewalało a równocześnie odstraszał fetor rozkładu. Wiatr rozchylał łachmany i wtedy bladość skóry raziła bardziej niż wieczna zmarzlina.
Seksualność pomieszana ze szpetotą.
Nad wszystkim czuwały Himalaje, które zdawały się mówić ludziom:
– Pokażemy wam naszą potęgę. Uderzymy z całą swą mocą. Chcecie segregować to, co niepoliczalne? Głupcy. Nie opuścicie już górskiej rodziny. Zabierzemy wszystko, co siedzi w waszych mózgach. W zamian damy ułudę możliwości zdobycia Niezdobytego. I choć po was przyjdą inni, uśmiechnięci, pełni wiary, nie poskromicie nas. Tak jest od tysięcy lat.
Ale wiedziały, że świat człowieka zagrażał ich królewskiemu majestatowi. Wdzierał się w każdy zakamarek, szczelinę. Rozbijał na drobne to, czego nie powinien nawet tknąć. Chwytał jednakże, łapczywymi dłońmi, zbierał cuda na klisze, zostawiał ślady. Tu jakaś kolorowa szmata, tam nienaturalny wyrób cywilizacji – puszka.
Ewą wstrząsnął nagły dreszcz, przerywając ten swoisty letarg, majaki odeszły. Rozejrzała się. Była w lodowej grocie. Chciała wstać. Słabość i ból stóp nie pozwoliły na to.
– Gdzie jesteś, Krzysztofie? – zapytała.
Odpowiedziała jej cisza.
– Do cholery, pomóż mi! – Tym razem już krzyknęła.
- … ery, … - ósmi… - Zadrwiło z niej echo.
Nagle himalaistka wszystko sobie przypomniała. Wspinaczkę, śmierć męża, uderzenia wiatru, powolne jednoczenie się ze skałami, które zdawały się mówić:
- Zostaniesz z nami na zawsze.
Młoda kobieta rozpłakała się.
– Nie mam siły, nie mam siły - szepnęła, nie wiadomo, do kogo.
– I o to chodzi. Buntownicy są zamykani. Koniec. Kropka. - Usłyszała
– Ale przecież ja nie jestem buntowniczką – stwierdziła.
Cisza.
– Do diabła niech mi ktoś pomoże! – wrzasnęła pełna rozpaczy, która powoli przeobrażała się we wściekłość.
– Boże, rozwalę tę skorupę od wewnątrz. Nie trzeba mi trąb spod Jerycha.
Lodowiec pękł, jak wcześniej lita skała. Wewnętrzna moc, pozwoliła kobiecie pokonać granicę wiecznej zmarzliny. Jednak Himalaje nie dały jej odejść. Dołączyła do straszliwych zjaw, które miała okazję, jeszcze nie tak dawno, obserwować.
Czuła smutek. Zrozumiała. To nie góry były złe, tylko nachalni ludzie zabierający im spokój. Dlatego dochodziło do tragedii.
Dumne szczyty zaczęły śpiewać Pochłoniętym:
Kiedy już poczujemy prawdziwy hart ducha,
a lojalność i respekt staną się sługami,
wpuścimy tych, w których gości piękna dusza.
A oni – Wieczni Tułacze, o cudnych wnętrzach, głaskali nagie skały, zostawiając na ich powierzchni ślady swych dłoni.
Jeśli kiedyś zawitacie do tej Czarodziejskiej Krainy, pozdrówcie ode mnie Ewę, Krzysztofa… choć ja nigdy się nie dowiem, czy spełniliście moją prośbę.
Bajka37
"gratuluję talentu." - to za wielkie słowa, piszę po prostu. Miłe, że tak dużo wyczytałaś z tej historii. Jeszcze raz dziękuję, a oceny? Czasami zaciemniają obraz.
Fajnie, że jesteś. Bajka :))
"Nawet JA czasami nie mam racji i nie ma potrzeby drążyć tematu. Ze specjalistyczną terminologią trzeba uważać, bo na przykład "wychodnia" to wcale nie damska sławojka." Fakt ja też nie zawsze mam rację. I rzeczywiście trzeba uważać, nie tylko ze specjalistyczną terminologią, ale w ogóle. Wiesz, jak jest. Pozdrawiam. Nie miałam na celu niczego drążyć, tylko wyjaśnić, mój punkt widzenia. Dzięki. Bajka37
http://aztekium.pl/przypadki.py?tekst=2 garaże&lang=pl
oceny: bardzo dobre / znakomite
Barwna, bogata i piękna polszczyzna. Moim zdaniem popełniłaś kilka błędów interpunkcyjnych. Zbędne są przecinki przed: zrzuciła, miotani, głowa, wzięła dla każdego, jak wcześniej (porównanie), lita skała, powaliła; brakuje przecinków przed: a duch, a jednocześnie. Ponadto wydaje mi się, że jesteś trochę niekonsekwentna w zapisie dialogu, a szczególnie narracji po wypowiedzi. Przykłady:
1) ". - Usłyszała".
2) "- stwierdziła".
np.
– Dość podziwiania, muszę się przygotować do wizyty - rzekła i zaczęła czytać rozpoznanie psychiatryczne.
Janko, to do tego, co napisałeś a`propos "Usłyszała" , "stwierdziła". Ona usłyszała od kogoś coś, ale sama stwierdziła. Stąd różnica w zapisie. Co do przecinków. "A" w przytoczonych przez Ciebie przykładach pełni funkcję spójnika "i", więc przecinek nie jest wskazany.
Zapis dialogów? A o który zapis chodzi? Może wypowiedź gór - bezpośrednio skierowana do ludzi? To dość długi monolog i tam, być może, powinnam jakoś rozdzielić pewne kwestie. Co do przecinków, jeszcze. W tym tekście jest wiele wtrąceń, stąd "przecinkowość". Jednak z nią trzeba uważać. I tu masz rację.
Dziękuję za wnikliwość komentarza i za ocenę treści - cieszy mnie bardzo.
Problematykę podjętą w tekście, trochę znam. Pozdrawiam serdecznie - Bajka37. :))
1) Żal młodej wdowy utuliła natura a duch męża nie odstępował jej na krok.
2) Jej złudne piękno zniewalało a jednocześnie rozkładał fetor rozkładu.
W obydwu zdaniach "a" nie pełni funkcji "spójnika łączącego wyrazy i grupy wyrazów w obrębie zdania pojedynczego", więc nie jest użyte zamiennie za "i". Byłby spójnikiem łączącym np. w zdaniu: Śpiewam sobie a Muzom.
Przytoczę regułę dotyczącą spójnika "a". "Spójnik współrzędny wprowadzający zdanie składowe (przeciwstawne, łączne, wynikowe, uzupełniające) do zdania współrzędnie złożonego. Stawiamy przed nim przecinek".
Źródło: Podręczny słownik interpunkcyjny, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków, 2005 r., s.81.
"Pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu i to zarówno sposobu zapisu dialogu, jaki i przytoczonych braków przecinków...". Dziękuję Bajka 37.
P.S. Ja będę mieć na uwadze, Twoje spostrzeżenia, pisząc następne teksty. O ile w ogóle takowe powstaną. :)))
Jestem i zadowolona, i uśmiechnięta. czy tez funkcja np. przeczenia, np. Zimą jest mróz, a latem ciepło.
Jeszcze "Słowik śpiewał cicho a ciepło - tu "a" pełni funkcję spójnika, jak :i" Słownik śpiewała cicho i ciepło. Ale, fakt to dość skomplikowane i trzeba mieć , ze się tak wyrażę"wyrobienie". Mnie jeszcze takowego czasami brakuje. Myślę, Janko, ze skończmy te akademickie rozmowy. Nie miejsce tu dla nich aż na taką skalę. Pozdrawiam. Bajką, pozostanę ;))
oceny: bezbłędne / znakomite
Pozdrawiam
oceny: dobre / dobre
oceny: bezbłędne / znakomite
/tutaj i jedno, i drugie/
idą zdobywać raje swoje - Himalaje,
to
K T O
zajmuje się p o t e m ich dziećmi
??
Hmmm... pomyślmy... Niech zgadnę...
Państwo
??
Już na poziomie 2.500 m n.p.m. pojawiają się pierwsze objawy choroby wysokościowej.
Jakie jej objawy ma himalaista/-tka na szczycie /ośmiotysięcznika/ Lhotse?
Co Mazury,
Gdy ja cały
/Gdy ja cała/
Kocham góry!
Kocham góry!
Kocham szczyty
W swym kochaniu
Niespożytym!
Cała reszta
Się nie liczy!