Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-01-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1513 |
Nie wiem jak moja ukochana żona mogła pozwolić, żeby On zamieszkał z nami. Czy ja i nasza córeczka Amelka nie byliśmy dostatecznie ważni dla niej? Moje życie jest proste. Cieszę się, że mam rodzinę i własne mieszkanie. W pracy robię to, co muszę zrobić. A potem idę do domu. To wszystko. Wszystko, co najważniejsze. Tymczasem Ola sprowadziła go do nas. Mówiła, że to przez pracę. Że nie ma tam koleżanek, że wszyscy się od niej odwrócili, że trwa na nią nagonka, chcą, żeby się zwolniła, potrzebują etatu dla kogoś innego.
- Stracę pracę i będę tylko kurą domową - martwiła się. A jej odpowiadałem
- I dobrze. I tego się trzymaj! - mówiłem z przekonaniem.
Uśmiechała się wtedy, ale tylko przez chwilę, bo zdążyła już – Jego - przyprowadziła do naszego domu.
A On odgrodził ją całkowicie ode mnie i od Amelki. Wybudował mur z ciszy, zmęczenia i snu. Ola coraz bardziej oddalała się ode mnie i nawet wesoły głosik Amelki nie był wstanie przywrócić jej nam. On był wszędzie. W pokoju dziecinnym i w salonie, w kuchni przy porannej kawie i wieczorem przy rodzinnej kolacji. W końcu postawiłem sprawę na ostrzu noża. Albo On albo Ja. Tak dłużej nie może być. Ola natychmiast wybrała mnie, ale jednocześnie nie potrafiła rozstać się z nim. Wpuściła go do naszego domu. Zamieszkał z nami. A Ola nie potrafiła go już wyrzuć. Pokochała go? Przyzwyczaiła się do niego? Nie potrafiła bez niego żyć? I wyglądało na to, że On miał już z nami pozostać. Ja nie potrafiłem zmienić tej sytuacji. W końcu zrezygnowałem i zaakceptowałem Aleksandrę razem z nim. Nie chciałem jej stracić. Musiałem więc zgodzić się na Niego. Jego obecność zaczynała mi się czasem udzielać. Na szczęście była Amelka. Promień słońca, który potrafił rozświetlić nawet najbardziej pochmurny dzień. Ola więcej czasu spędzała z Nim niż ze mną. I myślałem, że sytuacja już nigdy się nie zmieni. A jednak. Wszystko zmienił jeden telefon.
-Dzień dobry. Tu pielęgniarka ze szkoły podstawowej nr 12. Amelka straciła przytomność. Czy wyraża pani zgodę na wezwanie pogotowia?
I zaczęło się. Strach o dziecko. Dni i wieczory przy szpitalnym łóżku. Szereg badań. I na koniec diagnoza: wszystko jest w porządku. Wystarczy więcej pić wody i pamiętać o porannym śniadaniu. Powrót Amelki do domu spowodował, że Ola kazała Mu się natychmiast wyprowadzić. Była tak bardzo szczęśliwa i radosna, ze w końcu odkryła, że On nie jest jej do niczego potrzebny, wręcz przeciwnie – odciąga ją od rzeczy naprawdę w życiu ważnych. Znowu Amelka i Ja byliśmy w centrum wszechświata. On zniknął na dobre. Pyta mnie pan: kto to był? Jak miał na imię? Powiem panu, kto to był. Nie ma, co ukrywać. Trzeba się przed nim strzec i nie wpuszczać go za prób swego domu.
-Kto to więc był, powie pan w końcu?
-Smutek. To był Smutek.
oceny: bezbłędne / znakomite
Skąd ten smutek? Raczej "deprecha", a na nią "Deprim" jak zachwalała reklama. A "dołek", no bo mobbing. Samo życie :)))
oceny: bezbłędne / znakomite
Bardzo dobra proza.
oceny: bezbłędne / znakomite