Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-02-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1758 |
Pląsy z wariatami otworzył Tyberiusz, perfidny władca słynący z namiętnej grabieży cudzych majątków. Co kto znaczniejszy dorobił się splendorów i zaczynał wystawać ponad dopuszczalny poziom przeciętności, stawał się jego wrogiem.
Złowieszcze rządy tego cesarza zapoczątkowały rzymski serial bladego strachu. Za nim dreptał jego nieśmiały następca, z wyglądu cherubinek, w istocie – nieziemska kanalia.
Podobno Tyberiusz wybrał go dlatego, by się w przyszłości okazało się, że w porównaniu z nim był nie aż takim znowu najgorszym łajdakiem. I rzeczywiście: w porównaniu z nim, był aniołem.
W trakcie dalszej karuzeli wydarzeń zmieniła się dekoracja i oto starożytnego opętańca, paskudnej pamięci cezara Kaligulę zastąpił na chwilę cezar Klaudiusz, człowiek wolny od przywar swojego poprzednika.
Wolny, ale nie od złudzeń; przeciwnik dotychczasowego ustroju, zwolennik powrotu do republiki, wzmocnienia roli senatu kosztem rezygnacji z urzędu cezara, zwolennikom imperatorskiego systemu wydawał się marzycielem, niewygodnym dziwakiem.
Okres panowania Klaudiusza nie był długi, lecz odznaczał się względnym spokojem. Względną normalnością, która okazała się ciszą przed burzą: skutkiem intryg i morderstw, na polityczną estradę wtarabanił się następny wariat potocznie znany jako Neron.
Siła by gadać o wyczynach tak zacnych popaprańców, lecz nie sądzę, by było warto skrobać elaboraty na ten temat; analizą tych przypadków powinny zająć się podręczniki do psychiatrii.
Rozpatrywanie poczynań obłąkanego jest być może ciekawym i pouczającym zajęciem, ale mnie ono jakoś nie rajcuje. Uważam je za ohydne. Szczególnie, kiedy od świra zależy nasz los.
Pomijam aspekt szpitalny zagadnienia i poruszam się w okołopolitycznych rewirach. Wyłącznie. Bo gdy jest niepozornym cywilem i zaczyna błyszczeć brakiem rozumu, gdy swoim działaniem wpływa na nikczemną jakość życia swojej kamaryli, szkody dotyczą niewielu osób.
Lecz są niepowetowane i ciężko je naprawić wtedy, gdy sprawuje realną władzę nad wielomilionowym krajem. Zabójcze są zwłaszcza wówczas, kiedy na skutek niewiedzy, braku ogłady lub przyzwoitości rozwala państwową dyplomację, zawiaduje siłami zbrojnymi lub jak dąży do rozpętania wojny.
Tak czy inaczej chlubne dzieje cesarstwa wyrzeźbił nowotwór; Kaligula odleciał w niebyt razem ze swoim koniem konsulem. Ten pozornie śmieszny, a naprawdę groźny jegomość o wrednym charakterze, facet, przed którym wszyscy jego poddani drżeli z obawy o życie, został wykolegowany z absurdu przez ludzi mających dosyć rządów chorego władcy.
Wykolegowany na krótko jednak, bo ludzie, którzy są głusi na wyciąganie wniosków z Historii, nauczyli się, że po Kaligulach i Neronach przychodzą stada pomniejszych naśladowców: skarłowaceni przez los, pragną doskoczyć do swoich bożków. Doskoczyć, a jak im się poszczęści, to i prześcignąć. Zakasować i pogrążyć cały świat w nieustannej konfuzji, a potem, by z dumom oraz godnościom wprowadzić w czyn własne cuchnące obrządki tłumacząc dokolusia, że zgniłe jest piękne.
oceny: bezbłędne / znakomite
z młotka brutusa/sługusa sługusami
nad naszymi ćmy tępaków głowami - sami.