Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-08-21 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1549 |
Nie będzie niczego
Borek to mój kolega ze studiów. Syn prezesa. Zajeżdżamy na podwórze jego mazurskiego ranczo. Wielkie, ponad dwa hektary zarośnięte bylicą, łopianem, krwawnikiem, wiechliną, tymotką i podlejszym chwastem. Całe ranczo, to ponad trzysta hektarów użytków rolnych, łąk, bagien i stawów. Dwór, w którym kiedyś wczasował się Fryderyk Nietzsche, a za komuny mieszkało czternaście rodzin. Aktualnie katastrofa. Rodziny przed wyprowadzką zabrały wszystko do tynków. Naprzeciw dworu ogromna stodoła. Pusta. Z prawej strony obora na prawie dwieście sztuk bydła. Mury solidne, ale wewnątrz wszystko zdewastowane. Okoliczna ludność nie próżnuje. Nie ma sensu nic uprawiać, chyba, żeby mieszkać na miejscu z agencją ochrony. Dlatego kolega nie uprawia. Raz w roku zleca koszenie i dogląda, żeby wziąć kilkaset tysięcy dopłat. Z miejscowymi dobrze żyje. Zawsze kupi dwie, trzy skrzynki wiśniówek w jedynym sklepie na wiosce i wszyscy się cieszą: sklepowa i miejscowi. Bardzo chcą pomagać i żeby z nimi się napić, ale wiadomo: czasu brak.
Borek z jeszcze jednym kolegą idą na obchód, a ja zostaję się kimnąć w aucie. Budzą mnie jakieś wstrząsy. Oczy otwieram i widzę grupkę miejscowych przy aucie. Jeden z nich kopie w koło. Wychodzę na zewnątrz.
– Co tam, panowie?
– Co tu robisz? – pyta ten, co kopał.
– Prezesa zwiozłem. Zjebany jestem po nocy, to kimię.
– Aaa! A gdzie prezes?
– Poszedł w pola z jeszcze jednym.
– Aaa! A w bagażniku nie ma czego do picia?
– A ja wiem? Tylko go wożę.
– To byś zobaczył.
– Przyjdzie prezes, to zobaczy.
– Dobrze ci płaci?
– Najniższe, ale robota jest, to co mam gadać?
– U nas, to nie ma niczego i kurwa, nie będzie! Złodzieje wszystko rozkradli.
– A wy, nie robita nigdzie?
– A gdzie? Przy czym? Do przystanku pięć kilometry, a do Kętrzyna trzydzieści pięć. Nie ma niczego. Skurwysyny, złodzieje, wszystko rozkradli.
– Toć miał prezes tu stawiać jakąś przetwórnie, czy coś? – widzę, że robi się poruszenie.
– Choć na bok, to ja, ci, powiem. Idźta, kurwa, już, on go wozi. – to do kolegów.
– Patrz! – pokazuje palcem w kierunku lasów.
– Widzisz te górki?
– No, widzę.
– Tam, w ziemiankach ludzie żyją. Widzisz dym?
– Widzę.
– Gotują, ten…
- Co?
– Nno..
– Samogon robią?
– No. Kurwa, nie podejdziesz. Kamieniami obrzucą. Dzikie ludzie.
– Mhm.
– A, tu, kurwa, nie ma niczego. I nie będzie! Jeden drugiego by w łyżce wody utopił. Tylko pokaż, że co masz.
– No, to jak wszędzie.
– No, widzisz. Skurwysyny wszystko rozkradli. Dopiero jak Kaczyński wróci, to będzie dobrze.
– Eee, nie wróci.
– Wróci, zobaczysz. Wszyscy będziem na niego głosować. Te w ziemiankach też.
Miejsce intymne
…opuściłem trzy msze niedzielne i nie byłem na dwóch religiach. – Dlaczego? Dwa razy zaspałem, a raz kolega do mnie przyszedł. A na religii nie byłem, bo mnie koledzy namówili, żeby z nimi iść nad rzekę. – Dwa razy? – Tak. – Pan Jezus za nas cierpiał rany i umarł na krzyżu, a ty, zamiast iść na spotkanie z Nim, wybierasz wycieczki z kolegami nad rzekę? – Przepraszam. – Dalej. – To już chyba wszystkie grzechy, ojcze duchowny… Za wszystkie bardzo żałuje i obie(…) – A myśli nieczyste? – Co? – Czy miałeś myśli nieczyste? Czy dotykałeś się w intymnych miejscach? – Tak. – Jak często? – Kilka razy. – Jak to robiłeś? – No, palcami. – W jaki sposób? – Chyba… nie wiem. – Dotykałeś, czy nie? – Tak. – To opowiedz jak to robiłeś? – Po co? – Po gówno. Dobra, spierdalaj już! – Ale rozgrzeszenie? – Spierdalaj.
oceny: bardzo dobre / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
JAK NIE UROK, TO SR...A!
a, wiadomo, z ludem się nie dyskutuje. Mądrość ludowa jest skarbnicą polskiej kultury