Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-09-19 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1302 |
Tydzień temu wychodząc z domu, jak zwykle włożyłam klucz do zamka. Zdążyłam przekręcić tylko raz, kiedy spod numeru 17 wychyliła się postać mojej sąsiadki.
- Dzień dobry pani Elu. Właśnie piszę o pani książkę.
Zamarłam. Odwróciłam głowę powoli, by mieć jeszcze kilka sekund na naostrzenie pazurków tępym kluczem.
- Dlaczego? – zapytałam w sumie grzecznie. - Jest pani dostawcą chałki do pobliskiej piekarni. Źle z tym pani?
- Jak taka mała pchła może, to gruby dostawca chałki też. Co nie?
- W takim razie, życzę powodzenia.
Zbiegłam ze schodów po dwa stopnie ( nagle odzyskałam sprawność). Wolałam jej jednak nie mówić, że trenowałam kiedyś boks.
Wczoraj wieczorem znalazłam rękopis na swojej wycieraczce, więc całą noc odpierałam depresję.
Cytuję: … Ten judasz, ta mała zouza, ta wkurzająco – wyjąca wieczorami chore pieśni kretynka, udająca śpiewaczkę. Podrasowana botoksem lala, która myśli, że jest zabawna. Sknera, która ni raz nie pożyczyła cukru, bo go podobno nie używa. Kilka dni temu wychodziła ze swojego mieszkania z wielką walizką. Jestem pewna, że wywlokła stamtąd trupa. Był to z pewnością kochanek, któren się jej znudził, jak każden inny. Śpiewała przy tym coś w rodzaju ; Oczyszczam siebie ze złogów pamięci, bo nie pamiętam, żebym go znała. A taki, nawet trup, przydałby się mnie…
Rękopis ma już 80 stron.
oceny: bezbłędne / znakomite
piętro w piętro
ściana w ścianę
jażeż sąsiedzkiego życia.
Zołzo ty jedna wredna, stara
Na tym botoksie jak poczwara!
Tyle ty wiesz o swoim boksie
Co ta ma chała u mnie w garach!
A jakie sceny sąsiedzkie na co dzień oglądamy w naszym dwuizbowym parlamencie
?!
Gdzie dwóch Polaków /tutaj dwie Polki/, tam trzy odleciane w surreal partie
/patrz ekranizacja tej powieści - film z gatunku "płaszcza i szpady" - komedia kostiumowa Wojciecha Hassa z 1964 r. o tym samym tytule/