Tekst 62 z 111 ze zbioru: Moje wiersze
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-10-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1363 |

Lato było upalne
jabłoneczka obrodziła obficie
dużo będzie cydru
W lesie wrzosy schną i borówki
Jeszcze nie Sahara
Dzioby rozwierały ptaki i wiewiórki.
Słońca nie zabrałem
spuszczam palec z cyngla
niech hasa rudzielec
Jestem osobą czwartą
w obrazie balkon Maneta
Na Helu widziałem sławnego
to zasięg mojego pojmowania
Teflonem smaruję szyję
jako dominującą filozofię.
Jaskółki niezmęczone
łykają owady muszki
co w dziób wpadnie
Mam mnóstwo snów
że ranek zaczerwieni się wiśnią
Rozplatam pajęczynę
musi być gdzieś początek.
Jak już wspomniałem
lato było upalne
w środku ziemi jest szpulka
na zardzewiałym drucie
gromadzone są wszelkie głupoty
i światło sączące się pomiędzy drinkami.
Tracimy czas uganiając się za ideałem
może to spisek międzynarodowy
że lato było mechanistyczne.
oceny: bezbłędne / znakomite
To ona za 5 mln lat zostanie wchłonięta przez czarnego karła
Mało być
ZA 5 MILIARDÓW LAT