Przejdź do komentarzyPolska Mowa okraszana wulgaryzmami
Tekst 14 z 33 ze zbioru: Temat zawsze aktualny
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-12-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2047

Polska Mowa okraszana wulgaryzmami


Jakiś czas temu udałam się w godzinach przedpołudniowych na rynek, aby pozałatwiać parę spraw. I to, co tam przeżyłam, zbulwersowało mnie ogromnie. Miałam akurat wejść do Rathaus`u (Ratusz), kiedy nagle zauważyłam grupkę młodzieży, gdzieś tak w wieku 14-15 lat, usłyszałam też, że mówią po polsku. Bardzo się ucieszyłam tym faktem, gdyż do tej pory w naszym mieście nie był to zbyt częsty widok. Chociaż trzeba przyznać, że ostatnio zauważa się polskie wycieczki coraz częściej. Bo też jest tu co zwiedzać. Miasto stare, zabytkowe i położone w pięknej okolicy. Dookoła góry i lasy. Jest więc też i gdzie wędrować.


Już tak mam, że zawsze i wszędzie reaguję na polską mowę. Gdziekolwiek Polaków zobaczę, podchodzę i witam ich. Wynika to pewnie z mojej nieustającej nostalgii za Ojczyzną. I tym razem zapragnęłam przywitać polskie dzieciaki. W większości były to dziewczynki. Już prawie do nich dochodziłam, kiedy nagle uszu mych dobiegł stek przekleństw. Zatkało mnie. Słowa nie mogłam z siebie wydusić. Wpatrywałam się tylko w dziewczyny, które coś tam ze sobą rozmawiały, klnąc przy tym jak szewc, i nie pojmowałam w ogóle o czym mówią. To był dla mnie szok. Co słowo to k…., ch.., p……., j…., i jeszcze jakieś inne przekleństwa z ust ich padały. Jakieś nowe, których nie znam, ale brzmiały podobnie. Nie wiedziałam już, czy mam coś powiedzieć, czy po prostu odejść. Wreszcie nie wytrzymałam i odezwałam się:

— Witam was dziewczynki w naszym mieście!

— O, pani z Polski... Dzień dobry pani! — zawołało kilka głosów.

— Dzień dobry! — odpowiedziałam. — Tak, jestem Polką… I wiecie, kiedy tak do was podchodziłam, aby się z wami przywitać, i kiedy usłyszałam jak wy strasznie przeklinacie, bardzo się zasmuciłam. No bo jakże to tak, żeby z tak młodych, ślicznych ust tyle przekleństw padało? Nie wstyd wam tak przeklinać?

— No co też pani, my tak zawsze — odezwała się jedna z dziewczyn.

— Jak to zawsze? — spytałam.

— Zawsze tak mówimy… To u nas normalka — dopowiedziała inna z dziewcząt.

— To tak dla szpanu — powiedziała jeszcze inna. — Nikomu to przecież nie przeszkadza.

— Ani waszym nauczycielom? Ani rodzicom? — nie mogłam wprost uwierzyć.

— Czasami coś tam bąkną, byśmy się zamknęły, ale nic więcej — odezwała się znów ta pierwsza dziewczyna.

— Ja uważam, dziewczynki, że to bardzo nieładnie, kiedy się tak ohydnie kaleczy naszą piękną polską mowę — rzekłam po chwili, kiedy pierwszy szok mi minął po tym, co usłyszałam. — Powiem wam więcej. Swoimi przekleństwami przynosicie wstyd nie tylko sobie, ale i innym Polakom.


Nie odezwały się więcej na ten temat. Ja też nie. Nie chciałam wyjść na jakąś wielką moralistkę. Zaczęłam je więc wypytywać z jakiej miejscowości pochodzą, jakie mają wrażenia z pobytu w Niemczech, jak długo jeszcze zostaną… i chwilę tak rozmawiałyśmy. Wreszcie, życząc im wspaniałej wycieczki do końca, odeszłam. Odchodząc, za plecami usłyszałam: — „Phiii, moralistka się znalazła”, i zaraz inny głos: — „Cicho bądź, miała rację”. — I do tego drugiego właśnie głosu poczułam ogromną wdzięczność. Pomyślałam sobie, że może jeszcze nie jest tak źle, że są jeszcze pojedyncze osóbki, które nie dają się tej fali wulgaryzmów, jaka ostatnio zalewa naszą polską mowę.


Nie jestem świętoszką, ani żadną tam zatwardziałą antywulgarystką, że się tak wyrażę. Sama czasem lubię sobie bluznąć przekleństwem dla żartu. Albo,  kiedy mnie coś do imentu wkurzy, lecz wtedy klnę pod nosem, tylko dla siebie. No ale żeby tak w mowie potocznej, co słowo — bluźnięcie, zamiast przecinka — bluźnięcie, zamiast kropki — bluźnięcie... co to, to nie!


Razi mnie okropnie, kiedy słyszę to od innych, a zwłaszcza od dzieci i młodzieży. Co robią ich rodzice? Co robią ich wychowawcy? Czy też tak przeklinają, skoro swoim podopiecznym dają na przeklinanie przyzwolenie? Bardzo to smutne. Kiedyś naprawdę tak nie było. Co się z ludźmi porobiło w ostatnich latach? Czy wulgaryzowanie codziennej mowy ułatwia im życie? Trudno jest to pojąć.



* (Stąd też mój wierszyk satyryczny:

https://www.publixo.com/text/0/t/27944/title/Mowa_Polska).

* Grafika mojej Córki.


  Spis treści zbioru
Komentarze (15)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
W pełni popieram treść tego oburzenia na wulgaryzmy!
Jako, że mam do wszystkiego biblijne podejście, to proszę bardzo - i na ten temat się coś znajdzie:
:)
"Nikt z ludzi jednak nie zdołał ujarzmić języka, a jest w nim tyle nieposkromionego zła i śmiercionośnego jadu.
Tym samym językiem wielbimy Pana i Ojca i przeklinamy człowieka, stworzonego przecież na podobieństwo Boga.
Z tych samych ust pochodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Bracia moi! Tak być nie powinno!
Czy z jednego i tego samego źródła może tryskać słodka i gorzka woda?
Czy drzewo figowe, moi bracia, może rodzić oliwki, a winorośl figi? Tak samo słone źródło nie może dawać słodkiej wody".
(List Jakuba 3,8-12)
---
"Żadne szlachetne drzewo nie rodzi złych owoców, ani dzikie drzewo nie rodzi dobrych owoców.
Każde drzewo można poznać po owocach. Nie zbiera się fig z ostu, ani winogron z głogu.
Dobry człowiek czerpie dobro z bogactwa dobra w swoim sercu, a zły człowiek czerpie zło ze swojego serca złego, bo człowiek mówi to, co przepełnia jego serce".
(Ew. Łukasza 6,43-45).
avatar
Zbyszek, no i jak królika z kapelusza wyciągnąłeś... :D Ja myślę, że dobrym ludziom to i Biblia niekonieczna. Wiedzą jak się zachować, aby nie wyrządzać jakowejś krzywdy innym. A jak ją jednak wyrządzą, wszelkimi sposobami starają się ją naprawić... Taka ich mentalność.


Trotsiga, cóż za piękny przegląd eufemizmów. :D Większości z nich nawet nie znam. Mnie się czasem zdarza "kurka flinta" zawołać, albo "niech to szlag". A co, święta nie jestem. ;)
avatar
Michalszko, piszesz: "Ja myślę, że dobrym ludziom to i Biblia niekonieczna. Wiedzą jak się zachować, aby nie wyrządzać jakowejś krzywdy innym. A jak ją jednak wyrządzą, wszelkimi sposobami starają się ją naprawić... Taka ich mentalność".
---
Jak na moje oko, to i dobrym ludziom nie zaszkodzi trochę biblijnego utwierdzenia w tym, co dobre (zauważ, jak podane przeze mnie cytaty trafiają w centrum problemu: zepsute serce - to z niego tryska np. wulgarna mowa...).

A Biblia pokazuje, jak mieć inne serce!
:)
avatar
Wulgarna mowa - to scheda nie tylko po rodzicach i dziadach. Polska ulica WYRAŹNIE/GŁOŚNO manifestuje, co ją boli i uwiera od stuleci,

a co nasze państwo wraz ze smogiem hołubi i jakby dopieszcza? Polacy są bardzo "średnio" we własnej polszczyźnie wykształceni - taki mamy ten sorryklimat.

Język jest przekaźnikiem. Jakie szkolnictwo, jakie mass media, jaki Kościół, jaki uliczny slang i jaki dom - takie wszędzie po świecie rozwleczone za Polakami wulgaryzmy
avatar
Emilio, zgadzam się z Tobą. Taka to już nasza polska pokrętna moralność... Takie wykształcenie. ;)
Największe ale mam przede wszystkim do kościoła, do tych baranków...


Zbyszku, to kto tego potrzebuje, niech czyta. Nie mam nic przeciwko temu.
W Biblii też dużo przemocy, agresji np. : "Oko za oko, ząb za ząb". Jestem pacyfistką i to mi nie odpowiada. I więcej nie cytuj tu mi proszę Biblii... OK?
avatar
Gwoli wyjaśnienia: zasada "Oko za oko, ząb za ząb" miała zapobiec większemu złu, gdy w ramach zemsty - za oko pozbawiano życia, albo nogi.
To prawo tylko mówi o proporcjonalnej odpłacie, a jego celem było powstrzymywanie przed eskalacją zła (taka jest prawda, ale kto ją zna?).
avatar
Młodzież bluźni - to prawda.
Musimy jednak pamietać, że to nasza młodzież. Nie wychowali nam jej Chińczycy ani Mrsjanie, tylko my. My dopuściliśmy do tego. W nas należ szukać przyczyny.
avatar
Zbyszek, "Oko za oko uczy­ni tyl­ko cały świat śle­pym", przestrzegał Mahatma Gandhi. I wiele w tym prawdy. Dobremu Bogu z pewnością nie o zemstę by chodziło.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie może traktować dosłownie przestróg Jezusa, bo są potworne, nieludzkie:

"I gdy­by cię gor­szyła two­ja ręka, ODET­NIJ ją; le­piej jest dla ciebie wejść do życia ka­lekim, niż z dwiema ręka­mi pójść do Ge­hen­ny, w ogień nieugaszo­ny. A jeśli cię gor­szy two­ja sto­pa, ODET­NIJ ją; le­piej jest dla ciebie wejść do życia ku­lawym, niż z dwiema sto­pami zos­tać wrzu­conym do Ge­hen­ny. Jeśli zaś gor­szy cię two­je oko, OD­RZUĆ [WYŁUP] je; le­piej jest dla ciebie wejść jed­nookim do króles­twa Bożego, niż z dwoj­giem oczu zos­tać wrzu­conym do Ge­hen­ny /Mar­ka 9: 43-47/"

Z Biblią już tak jest, albo raczej z jej wyznawcami, że na wszystko mają odpowiedź... Byleby na ich wyszło.


Marian, i ja też tak właśnie uważam. Pisałam co jest tego przyczyną już wcześniej > tutaj: https://www.publixo.com/text/0/t/28158/title/Dorosli_dzieciom
avatar
No cóż... mam z wulgaryzmami do czynienia, w pracy, na co dzień. To jak walka z wiatrakami, ale nie ustaję. Raz napominawszy, innym razem inaczej. Potwierdzam, że obecnie dziewczęta nie zauważają, że klną w miejscu "przecinków". Część z nich używa wulgaryzmów o wiele częściej niż chłopcy.
Mój sposób, wypraktykowany, to po mimowolnym usłyszeniu w rozmowie dziewczyn "k..." komentuję: "Nie musisz się przedstawiać z zawodu. Ostre i dosyć brutalne, ale skutkuje; niestety, na krótko.
Czy jest wyjście? Niektóre z wiekiem wyrastają z tego. Trzeba z tym żyć, że to właśnie taka walka z wiatrakami... ale zwracać uwagę trzeba. Najgorsze to w ogóle nie reagować. Wtedy utrwala się, że to "normalny język".
avatar
Hardy, to chyba jakaś plaga... Często się słyszy, że dziewczyny stały się nagle wulgarniejsze i agresywniejsze niż sami chłopcy.

Tak, trzeba zwracać uwagę. Stale. Niech wiedzą, że nie w każdym miejscu mieć będą przyzwolenie na takie wulgarne zachowania. Może wtedy coś im w głowach zostanie... i zakiełkuje, jak nie już, to przynajmniej w dorosłości.
avatar
Problem polega nie na tym, JAK mówi dzisiaj polska ulica - a na tym, JAK mówią nasi wykształceni w licznych szkołach reprezentanci: polska szeroka inteligencja, przedstawiciele instytucji kulturalnych oraz kościelnych - i wszystkie media.

Ryba nie gnije od ogona
avatar
Emilio, masz rację. Niestety. Zwłaszcza z tą rybą.
avatar
Cała współczesna sztuka

/film, muzyka popularna, uliczne graffiti, literatura, teatr itd./

epatuje wulgaryzmami; w parlamencie lecą kurwiki; świat kultury "wyraża się" jak nieuczony plebs,

to nasze dzieci w jakim niby języku miałyby się wysławiać?

Słowackiego?

A jak to jest z młodymi Niemcami? Co trzecie u nich słówko to przypadkiem nie "szajse"?
avatar
To słowo, Emilio, to jeszcze najmniej wulgarne, to tak jak u nas mniej więcej „cholera”, choć co innego oznacza. ;) Ale masz rację, świat stał się wulgarny to i młodzi także. Bardzo boleję nad tym. Moje wnuki jednak nie przeklinają... No, przynajmniej nie przy mnie i nie przy rodzicach. :)
avatar
Utyskiwanie i pomstowanie starych dziadków na zbuntowane nastolatki jest czymś w rodzaju stałej Gausa kolejnych pokoleń... a świat i tak się nadal kręci.
© 2010-2016 by Creative Media
×