Przejdź do komentarzyBallada z kufla rodem
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2019-01-09
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1409

W tej knajpie niemodnej

zasnutej przez dym

siedzimy - ty, ja i mój syn.

A w piwnych oparach

unosi się czar

wieczoru, trunku i mgły.


Hej, Barman! Polewaj!

Napełnij nam szkło!

Dla Lady - Tequila, a syn

dzban piwa wychyli

pewnikiem do dna,

a dla mnie najlepszy lej gin.


Hej, gościu znad klina,

co mętny masz wzrok,

w butelce świeci już dno.

Do nas się przyłącz,

bo miejsca tu dość

i pustką nie straszy nas szkło.


Ty, Lady, posłuchaj,

pianista coś gra -

znajomy szlagier sprzed lat.

Czy czujesz, jak nagle

zatrzymał się czas,

w miejscu, gdzie winny czuć smak?


No, mała, spadamy,

bo budzi się świt,

a w domach - światełka się tlą.

I żona już nie śpi,

przeciąga się kot,

a ciebie wyklina twój mąż.






  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
No, no… to jakiś gruszeczkowy czworąkąt.
A może jej mąż i jego żona siedzą w innej piwiarni, gdzie klezmer muzą tuli ich do siebie?
Gruszki i śliweczki są nieobliczalne. A seler pręży swoją twardość w starej rzepie i zazdrości bakłażanowi, zapiekanemu w soczystej, młodej brukselce.
avatar
Jaki tam czworokąt? :) Ot, pierwszy tekst pioseneczki, zlecony przez pewnego muzyka country, więc sytuacja liryczna dopasowana do zamówienia ;)
© 2010-2016 by Creative Media
×