Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-03-02 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1750 |
Jerzy Hajduga: Jeszcze. Poznań / Drezdenko 2018, „Tercja”, s.43 [5] - ISBN 978-83-949425-0-2
Motto:
Z „Dzieciństwa” Leopolda Staffa
Poezja starych studni, zepsutych zegarów,
Strychu i niemych skrzydeł pękniętych bez grajka,
Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka [...]
Można więc sobie wyobrazić Autora, niczym jaką mrówkę targającą za sobą słomkę upłynnionych lat i jednocześnie szamoczącą ze swoim niezawinionym sieroctwem, które częstokroć przerasta nie tylko Jego, bowiem - paradoksalnie - wiersz Staffa doskonale koresponduje z zawartością omawianego tomiku. I nie tylko Staffa, o czym niżej.
Samotność jest darem, zwłaszcza dla Poety: Księdza Poety, lecz czy zawsze - my wszyscy, niekoniecznie niniejszy Poeta [w analizowanym przypadku „figura”] - jesteśmy w stanie poradzić z owym Liebertowskim „Aniołem Ładu - Aniołem Harmonii”? Na dodatek miłosiernie bezlitosnym, bo najpierw z dłoni odbiera nam oręż, aby go zawiesić na rozdygotanym sercu; później prowadzi przez „rozdzwonioną wiatrem” ciemność, by wreszcie dziabnąć ostrymi niby suche trawy, skrzydłami?
Tych 41 opublikowanych wierszy nie daje jednoznacznych odpowiedzi, iż przywołany „Anioł Pokoju” Jerzego Lieberta przyniesie pożądany (s)pokój. Miniatury Księdza Jerzego zdają się temu przeczyć, mimo to - jakkolwiek bardzo męczą oraz dręczą zapisane w nich wersy - równocześnie, idealnie według zjawiska bólu fantomowego, przynoszą one rzeczywistą ulgę. Zupełnie jak po resekcji ropnia lub usunięciu chorego zęba (czasem bez znieczulenia).
Znam z autopsji, więc łatwiej mi zrozumieć / opisać / werbalnie przytulić, ponieważ i ja wciąż nie potrafię się od pewnych wspomnień wyzwolić, odpępnić, odpiłować, odspawać, zapomnieć. Przykładowo:
BÓL
odkąd wychodzisz
na moich oczach
martwię się
czy dasz sobie
radę
tak beze mnie
sam (s.29)
Autor - mam nadzieję - chyba nie weźmie mi za złe, jeżeli tu ośmielę się zacytować własny wiersz napisany podczas jednej z bezsennych nocy (23 stycznia 2017 roku o godz. 23:30):
... i Preludia Pana Chopina
Twój płytki oddech
cykaniem pasikonika
w moim pokoju
Obudzisz się -
Mamuś?
Kropla za kropelką
zamiast medykamentu
kapią do miareczki
łzy
Drżą bezradne ręce -
- - - - - - - - - - - - - - - - -
A Ten Który zatrzymuje
wahadła serc
bandażuje mi znowu
przedziurawioną duszę
Wróćmy wszak do tomiku jaśniejącego czerwonawym okładkowym świtem nad wciąż uśpioną ciemnografitową płaszczyzną jeszcze pogrążonej w drzemce poetyckiej gleby; jeszcze, gdyż kompatybilnie do tytułu zbioru trzymające się za ogonki litery głoszą w najpierwszym wierszu: „A LATA LECĄ”!
„Lecą”? I co, że lecą. Już „GRÓB UPRZĄTNIĘTY”, więc „BĘDZIE DOBRZE”. Musi być dobrze, kiedy:
łza w moim oku
nocą robi co może
pocieszamy się (s.43)
oceny: bezbłędne / znakomite
I piękny liryczny dialog.
Pozdrawiam