Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2020-01-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 968 |
Rzecz się zdarzyła w pewnej tawernie, tam gdzie chmielową czuje się woń,
opowieść z morałem o pewnej ofermie, z której poczynań rżał nawet koń.
Pora jak co dzień lekko wieczorna, każdy po kufel wyciąga dłoń,
sprawa na oko zgoła pozorna, lecz mimo wszystko pot muska skroń.
Tedy gdy trunki porozlewane, stoliki trzeszczą od kufli ciężaru,
dostojnym krokiem niespodziewanie, wchodzi kobieta rodem z moczarów.
Każdy się krztusi, pluje i rzyga, wnet wyszło nawet klientów paru,
piękna ma w sobie tyle co strzyga, ale dość znacznie unosi ton gwaru.
Przyszła ta pora rodem z horrorów, kiedy to karczmarz w potrzasku bywa,
mistrzowska sztuka grania pozorów, gdy przy ladzie ważna jest komitywa.
Podał maszkarze kufel browaru, przyjmuje płatność i dłoń obmywa,
uciekać karczmarz pragnie z koszmaru, bo twarz maszkary nadto parszywa.
Po chwilach kilku od lady odchodzi, już w stronę izby kieruje oczy,
każdy stół zwalnia z serca dobroci, kolejny klient do wyjścia już kroczy.
Karczmarz ze złości wyrywa włosy, mały zarobek, a dzień roboczy,
przekleństwa lecą w te niebo głosy, a mówią w branży - piwo jednoczy.
Przyszło olśnienie tuż po tych słowach, osobę znajdę już w sztok pijaną,
śmiałek się znalazł w biedy okowach, `masz tu browara wyrwij tą panią`.
Teraz dostojnym, lecz chwiejnym krokiem, zmierza w tę stronę dość pomijaną,
siadając obok trącił ją bokiem, patrzy jej w twarz browarem zalaną.
Pierwsze wrażenie dosyć mizerne, piwem zalana wciąż nic nie widzi,
chmielowy rycerz - heros w tawernie, co dość już wypił i się nie brzydzi.
Kolejny łyk do gardła już spływa, w oczy jej spojrzał i za garb chwycił
po alkoholu często tak bywa, że mniej otrzymasz niż by kto liczył.
Prawdziwy rycerz z legend i mitów, łyk trunku zawsze odwagi mu doda,
nie straszna nawet ze setka zbirów, oraz bagienna niewiasty uroda.
Pląsają niepewnie do wyjścia we dwoje, dla niej ta chwila to istna nagroda,
tak się kończą pijackie podboje, nie lepsze niż bydła pełna zagroda.
Już razem szczęśliwie wychodzą z tawerny, on szepcze brednie `moja ślicznoto`
nikt tu nie widział takiej ofermy, zachwiał się i nura swą mordą w błoto.
Jeszcze niedawno tak szwarno pląsali, pijany nie różni - łajno czy złoto,
koń do rozpuku rży gdzieś w oddali, wiwat chmielowo-dzielna głupoto !
oceny: bardzo dobre / znakomite
Serdecznie :)
Pozdrawiam :)
oceny: bezbłędne / znakomite
/patrz tytuł cyklu/
donosi,
że z karczmy
do domu
nie tylko chmiel
wnosisz:
wnosisz swej Zosi
siebie -
tę kupę złomu.
tłum rży z uciechy w oddali
tyle potencji poprzepijali
wiwat tępoto z głupotą
/porównaj finał/
konia to tylko obchodzi. Codzienne pieśni barda o powszechnych u nas np. zatrzymaniach kierowców, będących "pod wpływem",
NI-KO-GO NI-CZE-GO NIE U-CZĄ
Pa-pa-pa-pa-ram-pa la-la-la-la