Przejdź do komentarzyWilcze spojrzenie. cz. 5
Tekst 6 z 22 ze zbioru: Powiastka Nr 11
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaartykuł / esej
Data dodania2020-01-16
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń808

Brenda?

Tak?

Czy ja właśnie powtórzyłam się?

Brenda opadła na sofę obok przyjaciółki.

Tak, kochana. Paplałaś jakbyś dostała dzbanem w głowę. - odparła roześmiana.

Domyślam się. Ech... Co się wydarzyło w tym lesie? Bardzo mnie to nurtuje.

Ty już się nie nakręcaj. Daj dziewczynie odespać, a rano zapytasz i wszystko ci zrelacjonuje.

Masz rację. Późno już. Mam dosyć dzisiejszego dnia. Był zbyt intensywny w emocje. Chodźmy spać.

Jestem za. Dobranoc.

Dobranoc. - odrzekła Elizabeth.

Obie przyjaciółki rozeszły się do swoich pokoi.



Młody chłopak szlifował chodniki nie specjalnie spiesząc się do domu. Celowo powiedział mamie Grety, że musi wracać. Tak naprawdę zwyczajnie chciał się stamtąd wydostać.

Od chwili, gdy pierwszy raz zobaczył ją w szkole poczuł dziwne uczucia. Dziewczyna miała w sobie coś tak magicznego co bardzo go do niej przyciągało. Zupełnie nie rozumiał co się z nim dzieje. Tak się złożyło, że jego testosteron i temperatura ciała znacznie podniosła się w chwili spotkania. Jego zmysły nagle wyostrzyły się mocniej niż zwykle. Bił od niej taki słodki zapach. Nie mógł odróżnić czy to zapach feromonów czy jej perfumy, a może to wszystko łączyło się w jedność i dlatego jego umysł wariował. Niosąc na rękach jej wiotkie ciało jego serce tłukło jak szalone. Jakby przebiegł wielokilometrowy maraton. W pewnej chwili dziewczyna podniosła głowę, spojrzała na niego zamglonym wzrokiem i szepnęła:

Dziękuję.

Po czym znów odpłynęła. Na pewno jej matka powie jej kim jestem i to, że przyniosłem ją do domu. Miał tylko nadzieję, że ta smarkula nie przyklei się do niego jak rzep psiego ogona, a właściwie wilczego. - zaśmiał się w duchu. Jest dla niego za młoda i w zasadzie nowa w szkole. Trudno. Ostatni raz jej pomógł. Musi radzić sobie sama, jak każdy. Postanowił nie zakłócać sobie myśli ta dziewczyną. Miał swoje życie.

Wszedł do domu.

Mamo, tato! Wróciłem! - poinformował rodziców.


Dziewczyna obudziła się z mocnego snu. Już zanim otworzyła oczy wyczuła zapach perfum matki. Elizabeth siedziała przy niej na brzegu łóżka trzymając córkę za dłoń. Młoda spojrzała na nią pytająco.

Mamo? W porządku?

Tak, kochanie. Tylko zmartwiłaś mnie wczoraj nieco.

W jednej chwili powróciły wydarzenia z wczorajszego dnia. Las, polana i chłopak, który niósł ja na rękach. Dziewczyna zarumieniła się.

Greto masz gorączkę? Masz czerwone policzki. - przyłożyła dłoń do jej czoła. - Nie. Czoło jest chłodne. - uśmiechnęła się z ulga.

Nic mi nie jest mamo. Tylko wczoraj się dziwnie poczułam. Weszłam na polanę. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, ale miałam wrażenie że widziałam to miejsce.

To doprawdy dziwne. - odrzekła nie pewnie Elizabeth. - I co było dalej? - dopytywała.

Zaczęła mnie boleć głowa i nagle w myslach powstały jakieś obrazy, może bardziej wizje.

Martwisz mnie dziecko. Co w nich zobaczyłaś?

Greta zmarszczyła czoło skupiając się na wspomnieniach.

Był tam mężczyzna, a ja patrzyłam jego oczyma. Na przeciw niego stali faceci. On czuł, ja czułam, że oni chcą mnie, nas, jego skrzywdzić. Jeden z nich uderzył mnie i zemdlałam.

Boże, córciu. Co to się z tobą dzieje? Może to migreny? Postaram się ciebie umówić do neurologa.

Dobrze mamo. - uśmiechnęła się lekko.

Greto jeśli chcesz możesz zostać w domu. Nic się nie stanie jak opuścisz dzień szkoły. Usprawiedliwię ciebie.

Greta zeskoczyła z łóżka.

Nie! W żadnym wypadku. Nic mi nie jest. Idę do szkoły.

No skoro jesteś taka pewna swego dobrego samopoczucia, to w porządku. Nie zatrzymuję cię, ale pospiesz się. Jest dziesięć po siódmej. Autokar nie poczeka. - uśmiechnęła się.

Tak jest mamuś. - zasalutowała z radosnymi iskierkami w oczach.

Elizabeth wyglądała zza okna z ciepłem na sercu. Przyglądała się córce jak wsiada do pojazdu i odjeżdża. Już wiedziała, że to będzie codzienny rytuał.

Córka dorasta, ale jest wyjątkowa, dlatego czuła, że musi trzymać nad nią pieczę.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×