Przejdź do komentarzyNocne rodaków rozmowy. Jedziemy.
Tekst 34 z 35 ze zbioru: Odpryski
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaproza
Data dodania2024-11-16
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń129

Pociąg sennie postukiwał na szynach, za nocnym oknem majaczyły jakieś nieodgadnione światy, i zrobiło się cicho. Żona chwyciła moją dłoń, i w półmroku widziałem jej wpatrzone we mnie oczy. Zapytałem:


- Jak to możliwe, że szkoła niczego nie wiedziała o swoim własnym uczniu?

- Ale skoro matka nie miała zielonego pojęcia, co robi jej jedyne dziecko, to tym bardziej nie dziwmy się nauczycielom, bo takich jak on uczniów w swoim technikum mają tysiące. - powiedziała żona.

- Nie zgadzam się. Szkoła po to ma dokument o nazwie `dziennik lekcyjny`, żeby każdego dnia obowiązkowo rejestrować wszystkie istotne dane, dotyczące swoich podopiecznych.


Zapadła cisza.


- No, i jak to się skończyło?

- Ale skąd pani wiedziała, że X. wagaruje? - zapytaliśmy jednocześnie.


- Mieszkaliśmy w jednopiętrowym bloku, gdzie każdy każdego doskonale znał. To sąsiedzi zwrócili mi uwagę na to, co wyprawia mój nastolatek.


Najgorsze było to, że ja jakoś okropnie długo nie mogłam się po tych wszystkich sensacjach pozbierać i jak sparaliżowana całymi tygodniami trwałam w stanie kompletnej rozsypki...


Syn był nieprzeciętnie inteligentny, miał niebywale rzadkie techniczne umiejętności; kiedy byłam w pracy, już jako dziewięciolatek któregoś dnia wymienił w naszym mieszkaniu wszystkie stare kontakty i gniazdka elektryczne, które przecież kupiłam z decyzją wynajęcia umówionego wcześniej sąsiada-fachowca elektryka; niewiele miesięcy później - też pod moją nieobecność - mój parolatek naprawił mi pompę w automatycznej pralce... co się wprost nie mieści w żadnej matczynej głowie...


Całonocne eskapady mojego piętnastolatka tymczasem trwały w najlepsze, więc całymi godzinami wydzwaniałam po naszych wspólnych znajomych, wydzwaniałam też na komisariat najbliższej policji, żeby pomogli mi go jakoś odnaleźć, ale... sami państwo przecież doskonale wiedzą, że było to wyłącznie przysłowiowym `szukaniem igły w stogu siana`, bo dziecko mogło nocować u kolegów, mogło być na dyskotece, mogło łowić raki w rzece, mogło być wszędzie... i nigdzie.

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Poruszyłeś bardzo ważny problem dotyczący edukacji, a przede wszystkim odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. Czy tylko szkoła? Czy tylko rodzice? A czy może odpowiednie ich współdziałanie? Odwieczny i pozornie nierozwiązywalny problem. Ale czy rzeczywiście nierozwiązywalny? Chyba nie.
Moim zdaniem wielokrotnie niepotrzebnie stawiasz przecinki przed "i". Dotyczy to między innymi już pierwszego i drugiego zdania, ale w dalszej części też się to pojawia. W drugim zdaniu drugiego akapitu po "tysiące" moim zdaniem zbyteczna jest kropka. To takie najbardziej rzucające się w oczy potknięcia interpunkcyjne.
avatar
Dorastający syn mojej przyjaciółki, która jako samotna matka i zarazem rozchwytywana doradczyni finansowa oraz księgowa, wiadomo, widywała się z nim głównie wieczorami. Codziennie zabierał do szkoły kanapki, którymi, jak się później okazało, dzielił się z kolegami w bramie, bo przez dwa miesiące szkoły nie wizytował. Szkoła oszczędziła sobie z nią kontaktu, aż do czasu czerwcowych promocji do następnej klasy. Co do bramy, nieprzypadkowo wspomnianej. Otóż jego kolesie czaili się w bramach na warszawskiej Pradze i polowali na przechodniów metodą "na hycla" inaczej "na lasso". Ktoś, kto nieopatrznie się zbliżył, zostawał wciągnięty przy użyciu pętli na kiju do ciemnej bramy i okradziony. Wspomniany syn mojej koleżanki w porę został wyrwany z tego towarzystwa, po0wtór4zył klasę, zdał maturę, skończył studia, jest dziś ratownikiem medycznym i do mnie okolicznościowo telefonuje.
avatar
Historia zasługuje na opowiadanie, chyba napiszę.
avatar
Co do uwag formalnych, wyjaśniam: w polskiej interpunkcji przed spójnikiem "i" stawiamy obowiązkowy przecinek zawsze wtedy, gdy w zdaniu złożonym nastąpiła zmiana podmiotu. Jak we wzorcowym przykładzie: "Zapadł zmierzch, w chałupach pogaszono lampy naftowe, i wilki znów do wsi powróciły."
avatar
(dla przejrzystości - oddzielne wypowiedzi powinny być wydzielone odstępami między wersami. Tutaj w kilku miejscach ich nie ma).

Wiele lat uczyłem i wychowywałem w szkole, gdzie chodzili tacy... z jedno-dwuletnim opóźnieniem w nauce. Również właśnie zdolniachy, a wagarujący, gdyż weszli "w cielęcy wiek". Tu jest bezwzględnie potrzebna ciągła współpraca rodzic - wychowawca. Pamietam wiele podobnych historii (o niektórych już piszę w kolejnej książce, o innych jeszcze będę). Niektórych dało się na czas wyprostować, inni nie. Takie życie...
© 2010-2016 by Creative Media
×