Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-02-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1212 |
ZMUSZENI DO MIŁOŚCI
Czytam kolejną książkę rosyjskiego historyka rewizjonisty i ta historia do mnie wraca. Jak można było wierzyć w to, że zmusimy ludzi do czegoś i oni będą to robić z zapałem, chętnie? Owszem, można, wciąż się to praktykuje. A efekty? Wciąż te same, choć udoskonalenie metod kontroli i nadzoru sprawia, że oni czasem to robią. Tak na odpierdol.
Mark Sołonin „Czerwiec 1941. Ostateczna diagnoza” – tytuł dokładnie opisuje zawartość. Ci rosyjscy historycy rewizjoniści nie negują zbrodniczości systemu, nie ukrywają jego debilizmów, ale taki Sołonin mówi, że gdyby uniknąć tych debilizmów, to ten system lepiej radziłby sobie z przeciwnościami i kryzysami. Wiem, perwersów nie brakuje. Sołonin łzy leje nad stratą w 1941 roku taaakiej potęgi, roztrwonieniem takiego potencjału, ale szczerze przyznaje, że poza częścią komunistów i kierownictwa nikt nie chciał bronić ZSRR i dlatego ta potężna armia po prostu się rozbiegła.
Dosłownie o tym zmuszaniu Sołonin pisze tak: Teoretycznie w Oranach powinny znajdować się 184 Dywizja Strzelecka (…) W rzeczywistości dywizja, sformowana z żołnierzy dawnej armii litewskiej, po części się rozpierzchła, niektórzy z bronią przeszli na stronę Niemców, a wszystkich pozostałych dowództwo frontu w trybie pilnym wycofało na wschód (str. 470). Wielokrotnie na kartach tej książki ta historia się powtarza – Niemcy atakują, żołnierze radzieccy uciekają, unikając walki. Potężne formacje pancerne cofają się na wschód zamiast stawić opór, porzucając po drodze czołgi, działa, radiostacje. Mimo braku walk dywizja pancerna odnajduje się kilkaset kilometrów na wschód od frontu z prawie pełnym stanem ciężarówek, ale już bez sprzętu koniecznego do walki.
Inny z tych historyków, Bieszanow, w monografii twierdzy brzeskiej pisząc o walkach w 1941 roku ( oficjalnie heroiczna obrona) mówi: poborowi zachodniacy strzelają komisarzom w plecy i uciekają do Niemców. Zachodniacy to poborowi wcielani do wojska z terenów Polski sprzed 1939. ZSRR nie udało się zapracować na miłość i gotowość do poświęceń obywateli, a raczej na ich wrogość.
Kochaj mnie, a ja ci zbuduję potężne państwo – nie dla realizacji twoich potrzeb, ale ambicji jego przywódców. Sam miałem takie odczucia w trakcie pobytu w syfie – mimo pogadanek cały czas miałem odczucie, że moim podstawowym wrogiem jest kadra zawodowa ( oficerowie i podoficerowie). I gdyby zdarzyła się wojna, nie wiem przeciw komu kierowałbym karabin.
Tak, obecne strategie i technologie pozwalają na zmuszanie ludzi do robienia różnych rzeczy. Odkryto nawet taki mechanizm psychologiczny jak „syndrom sztokholmski”. Tak, ale nie przestaje mnie przerażać to, że terroryści społeczni gwałcący naszą wolność wciąż oczekują szacunku i miłości. Za to co nam robią. I są zdziwieni tym, że w zamian za swe terroryzmy ich nie dostają. Zmuszanie do obrony takich gówien to oczywiście fakty wyraziście bijące po oczach, ale podobny im drobiazg jest , niestety, nieodłączną częścią otaczającego nas świata.
oceny: bardzo dobre / znakomite