Przejdź do komentarzyOkręt płynie dalej. Lidka /6
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2020-05-02
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1058

Wróciła - blada, ale zdecydowana - moja dzielna żona.


- Czy to prawda? - cichym, nie wróżącym nic dobrego głosem zapytała matka.

- Tak, to prawda, mamusiu.


Co się tam działo! I krzyki, i łzy, i wyrzuty, i groźby, i zniewagi. Słuchałem tego wszystkiego w milczeniu i naprawdę cierpliwie, lecz kiedy teściowa zaczęła pomstować, że jestem ostatnim łachmytą, i żebym nie śmiał więcej tam przychodzić, obraziłem się. Wziąłem za rękę Lidusię, drugą chwyciłem swoje bambetle z butami i mundurem i powiedziałem:


- Chodźmy stąd.


Wyszliśmy tak, jak staliśmy, i pojechaliśmy do mnie.


Jakie to wszystko było śmieszne i głupie! Długo byłem zły na teściową, nie pojmując tego, że to przecież kobieta, która - jak każda matka - zawsze będzie trwożyć się o przyszłość swojego dziecka. Jaki był wtedy ze mnie mąż?? Niczego nie miałem oprócz tego swojego białego *makena*, niebieskich *dungari* i 20 rubli stypendium! A słów takich jak *wielka miłość* tacy jak ona w ogóle nie rozumieją. Jako człowiek starej daty oczekiwała od przyszłego zięcia solidnych podstaw materialnych i względnego dobrobytu dla własnej córeczki. Nie wiedziałem tego wówczas, i wydawało mi się tylko, że to jakaś okropna herod-baba, a nie matka. Dopiero potem wszystko to stało się dla mnie jasne. Także i ona wiele z czasem zrozumiała. Już później...


Następnego dnia rano Lidusia odprowadzała mnie na pociąg, którym miałem pojechać do Archangielska *), by tam zaliczyć swoją pierwszą praktykę i wypłynąć w prawdziwy rejs w morze. A kiedy mój ostatni wagon zniknął jej z oczu, wróciła do siebie, do matki. Na pewno czuła wyrzuty sumienia i wstyd, bo co teraz biedna nieszczęśliwa powie, kiedy ją ktoś z sąsiadów czy koleżanek zapyta:


- Wyszłaś za mąż? Nie masz męża? Lepiej, Lidka, kup se węża!


Bardzo to było nieprzyjemne, fakt. Jednak kiedy masz zaledwie 19 lat, zawsze wszystkie swoje życiowe problemy jakoś łatwiej znosisz.


Tymczasem ja, wystrojony w nowy pasiasty mundur i miczmankę, stałem w korytarzu pociągu, patrzyłem na znikający za oknem peron i nuciłem pod nosem:


On jest jungą*), jego domem Rzym.

Kocha pieśni, szum i draki,

Kurzy fajkę, pije krzepki dżin,

Wielbi dziewczę z Nagasaki.


Odjeżdżałem jako stary wilk morski, który zostawiał swoją ukochaną w dalekim porcie... Sami wiecie, jak to wtedy bywa.



............................................................


*) Archangielsk - 300-tysięczne miasto portowe na północy europejskiej Rosji nad Morzem Białym;


**) junga - chłopiec okrętowy, boy




  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×