Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-02 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1105 |
Rudakow gra głupka:
- Zatęskniliśmy za muzyką, Herr Hauptman...
Już po chwili znalezione radyjko ląduje w gabinecie gestapowca na biurku.
- Włącz je!
W nausznikach jednak wciąż tylko coś trzeszczy, i słychać nieustanny szum. Żeby to naprawić, trzeba zdjąć tylną ściankę. Radiowiec przez kilka minut grzebie w środku, wreszcie jest już wszystko w porządku, i rozlega się brawurowy hitlerowski marsz. Lecz nie tak łatwo oszukasz *Mannerheima*. Zwalnia Żenię i na pożegnanie mówi:
- Jutro usłyszysz inną muzykę...
Następnego dnia do komendantury zapraszają radioinżyniera-Niemca, który uważnie ogląda odbiornik i z pogardą rzuca w stronę gestapowca:
- Na tym gównie można prowadzić nasłuch co najwyżej naszych stacji i to nie dalej niż na odległość 200 km od zamku. Niech pan popatrzy, przecież to kompletna amatorszczyzna.
*Mannerheim* z ulgą wzdycha. A zatem Moskwy internowani nie usłyszeli! Jak dobrze!
Tymczasem Rudakow jest już z powrotem w celi i w kącie na uboczu spokojnie melduje swojemu naczalstwu, co i jak:
- Otworzyłem tylną ściankę radyjka, wyjąłem jeden taki element skali fal krótkich i tak go tam w środku ukryłem, że sam diabeł tego nie znajdzie. Teraz z trudem na tym złapią Norymbergę. *)
A *Mannerheim*, żeby zatuszować sprawę i nie meldować o tej swojej wpadce wyższym władzom (inaczej musiałby wraz z komendantem słono za to zapłacić), postanawia ukarać winnych *domowymi* środkami. Podejrzanym wydano zakaz wychodzenia z zamku. Nasila się terror ze strony unterów, wermachtowców, konwojentów i wachmanów, ale rzecz się już stała, a mleko - rozlało.
......................................................................................................................................................................
Do obozu trafiają kolejne grupy radzieckich obywateli, internowanych we Francji, w Belgii, w Niemczech, w Czechosłowacji. Zasiedlane są kolejne wolne cele. Wulzburg rozbrzmiewa rozgwarem nowych głosów. Dowiadujemy się wprost niewiarygodnych wieści z całego świata.
Bardzo szybko zrozumieliśmy, że ludzie ci zostali potraktowani jako obywatele CCCP plus minus na podobnych zasadach, jak nasi w obozie polscy Żydzi, lecz w pozostałych kwestiach różnili się od nich diametralnie. Pośród *francuzów*, jak ich nazywaliśmy, było wielu inżynierów, chemików, architektów, muzyków, był znakomity matematyk Ł. A. Kałużyn, byli nawet wykładowcy wyższych uczelni. Z Czechosłowacji internowali i przywieźli do Wulzburga Walentina Bułhakowa, ostatniego sekretarza Lwa Tołstoja. Niektórzy z nich kompletnie nie mieli nic wspólnego ani z Sowietami, ani z Rosją, i nikt nie rozumiał, jakim cudem trafili tutaj jako obywatele radzieccy. Zamknęli, na przykład, w obozie jakiegoś jąkałę bankiera (nazwiska nie pamiętam), zawziętego wroga czerwonych - i to tylko dlatego, że urodził się w Moskwie, skąd wywieziono go na zachód jeszcze jak był niemowlęciem.
..........................................................
*) Norymberga - dzisiaj liczące ok. pół miliona mieszkańców najbliższe Wulzburgowi wielkie miasto