Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-01 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1139 |
Brakuje nam jednak faktów, jakie powinni znać wszyscy ci z najbliższego regionu jeńcy wojenni. Żeby temu jakoś zaradzić, w czasie spacerów nasze *politbiuro* uzgadnia nie tylko konieczność posiadania własnego radioodniornika, ale i ustala konkretne dla jego zdobycia zadania dla swojego aktywu.
Zaczyna się pozyskiwanie detali: ci, co pracują na mieście, przynoszą stamtąd odpowiednie kabelki, skradzione lampy, elementy potrzebne do skonstruowania kondensatorów, słowem wszystko, co może się do tego celu przydać. Sprawa bardzo przyśpiesza, kiedy Kolia Tulski i Liowa Bieriozkin gdzieś na jakimś niemieckim strychu, który sprzątali, w kupie wszelakiego sprzętu znaleźli stary radioodbiornik. Zgodnie z dyrektywami *góry* rozbierają go na kawałki, po czym w kolejnych kursach przenoszą przez bramę. Teraz nasz najlepszy spec od radia, Jewgienij Rudakow zaczyna go składać z powrotem i sprawdzać, jak działa. Pracuje w wielkiej konspiracji nawet przed swoimi. Po kilku tygodniach zapalają się lampy - i radio gra!
- Będziemy słuchać dzisiaj Moskwy. Wszystko panu przekażę. - szeptem poinformował mnie o tym cudzie Szuliepnikow.
- Ja też mogę posłuchać?!
- Chybaście zwariowali! Tylko kilku ludzi ma do niego dostęp!
Niestety, nie wszyscy szczęśliwcy mogą usłyszeć głos Ojczyzny. Jedynie pięciu marynarzy - Marakasow, Szuliepnikow, Biegietow, Raćkowskij i Rudakow - jest w to wszystko wtajemniczonych. Zawsze kiedy odpalają radio, jeden z nich nasłuchuje, a reszta trzyma straż w korytarzu przy drzwiach i na dole.
Wieczorem przychodzi cały wzburzony, a oczy ma rozświetlone ze szczęścia. Na stronie z dala od ludzi powiada:
- Matko, nie uwierzy pan! Słyszeliśmy głos Lewitana!*) Jak tylko zaczął mówić, aż mnie w gardle ścisnęło... myślałem, że się rozpłaczę... Na frontach jest już lepiej! Sytuacja nadal ciężka... ale...
Od tego dnia prawie codziennie słuchamy komunikatów Sowinformbiuro**). Są one natychmiast notowane, kopiowane w wielu egzemplarzach, czytane w celach i przesyłane za bramę wszystkim naszym braciom z innych obozów.
Przez kolczaste druty, dwudziestometrowe ściany naszego zamku - mimo drastycznych zakazów i codziennej rewizji osobistej - w dalekiej Bawarii słychać głos Moskwy. Zaszczutym, wyniszczonym głodem, pracą i nieludzkimi warunkami, tracącym nadzieję przeżycia rodakom przywraca swoje wielkie wsparcie i nowe siły.
Tylko przez trzy miesiące przetrwał nasz radioodbiornik - malutka, dziwacznie skonstruowana skrzyneczka jak aparat tlenowy pomagała lżej oddychać i żyć setkom ludzi. Z powodu nieostrożności jednego z *radiowców*, niestety, został wykryty podczas kolejnego przeszukania przez Weifla. Co za skandal! Do obozu otoczonego głęboką fosą, potężnymi murami i tyloma rzędami drutu kolczastego, z całą psiarnią wilczurów i z garnizonem wartowniczym, liczącym ponad setkę wachmanów, ci śmierdziele potrafili przenieść radioodbiornik?! Gestapowca *Mannerheima* aż nosi z wściekłości! Na przesłuchaniu pcha swój pistolet w twarz Żeni Rudakowa - bo tylko radiowiec mógł złożyć z kawałków ten aparat - i wrzeszczy:
- Do jakich celów służy radio?! Mów, bo cię rozwalę!
............................................................
*) Lewitan - słynny moskiewski spiker radiowy tamtych czasów;
**) Sowinformbiuro - biuro informacyjne rządu CCCP