Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-18 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 915 |
Wychodzę z mieszkania…
Wyrzucam śmieci…
Jeden wór do kubła na odpady zmieszane…
Drugi - do kubła na szkło…
Idę…
Trikolorka między murkiem a płotkiem…
Tam, gdzie szafirki i tulipanki (?)…
Jeżyk…
Szary kocurek na trawie…
Trikolorka wychodzi z ogródka…
Patrzę na zegarek…
O, kurde, niedługo Smak Natury zamkną mi przed nosem!
Idę Wańkowicza…
Aleja Kasztanowa…
Smak Natury…
Wrzucam do koszyka dwa deserki: duży waniliowy i mały z wiśniami (wiśniowy?)…
Płacę gotówką…
Wychodzę…
Ten park…
Czy to część parku „Przy Bażantarni”, tylko że po drugiej stronie ulicy?
Idę…
Borsuka(?)…
Pani lub pan prowadzą na smyczy samojedka…
Przy Bażantarni…
Szpaler drzewek (?)…
M.in. brzózki (?)…
Lokajskiego…
Skwerek…
Szkoła…ale co: szkoła?
Raabego…
Park Moczydło…
Wzniesienie(?)…
Jak w parku „Morskie Oko”(?)
Coś do siedzenia wśród krzewów(?)
Magnolia pod jednym z bloków(?)
Park „Przy Bażantarni”…
Mostek…
Małe gwiazdki (?)…
Wchodzę do mieszkania…
Na kolację piję napój jaglany, zjadam płatki kukurydziane oraz dwa deserki: waniliowy i ten z wiśniami (wiśniowy?)…
Czytam opowiadania z „Co przyniesie los”…
Wrzucam coś do wora na papier…
Przed południem już…
Gotuję płatki jaglane na kremie owsianym…
Już ugotowane…
Zdejmuję rondel z kuchenki…
Wrzucam suszoną żurawinę…
Suszone morelę kroję na kawałki…
Też je wrzucam…
Wsypuję jeszcze cynamon….
Zjadam…
Kurde, chyba przesadziłam z ilością płatków jaglanych…
A jak coś z cynamonem, to chyba powinno się go wsypać przed gotowaniem…
Porządkuję wycinki z gazet…
Wycinam…
Wrzucam coś do wora na papier…
Wychodzę z mieszkania…
Idę…
Punkt Lubaszki niedaleko stacji Kabaty…
Ciacha drożdżowego chyba nie ma…
Wychodzę…
Cichej Wody (?)…
Skwerek Złotówki…
Ekologiczna (?)…
Punkt Lubaszki…
Ciacha drożdżowego nie ma…
Kupuję więc tylko pół bułki paryskiej krojonej, pół chleba baltonowskiego krojonego, ciabatkę i dwie sznytki…
Płacę gotówką…
Wychodzę…
Idę Wąwozową…
Znów punkt Lubaszki niedaleko stacji Kabaty…
Kupuję jedną sznytkę…
Płacę gotówką…
Wychodzę…
Nie zdążyłam dziś kupić ani ciacha drożdżowego ani Ciastka Babuni ( z wiśnią czy ze śliwką), ani Ciastka Fit…
Wchodzę do mieszkania…
Ścieram marchewkę na obiad…
Mama dodaje ją do surówki z kapusty kiszonej…
Gazety z opowiadaniami już dziś kupić nie zdążę…
Park Cichociemnych…ale co: Park Cichociemnych?
Jabłka…ale co: jabłka?
To kiedy te Stokłosy (?)?