Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-08-29 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1103 |
Wieś B. leży na obrzeżach Puszczy Bukowej 8 km od Podjuch. Kto zna Szczecin, dobrze kojarzy te lokalizacje. Przed wojną (mowa o latach 30-tych ub. stulecia) nad tutejszym jeziorem Niemcy postawili okazały 4-piętrowy gmach - siedzibę sportów wodnych organizacji Hitler-Jugend, i do dzisiaj to - poza pięknym kamiennym starym kościółkiem i stosunkowo niedawno zbudowanym znanym polem golfowym - chyba jedyny w najbliższej okolicy turystycznie ciekawy obiekt.
Za czasów PRL w budynku tym mieszkały sieroty z całej gminy Szczecin. Poznaliśmy się bliżej w końcu lat 80-tych, kiedy zostałam wychowawczynią jednej z trzech grup chłopców. Sierociniec był koedukacyjny. Na parterze mieściła się dyżurka nocnego wychowawcy, gabinet dyrektora, jadalnia, kuchnia i magazyny oraz warsztat i kotłownia, na 1. i 2. piętrze rozrabiali chłopacy, nad nimi mieszkały dziewczęta, a na ostatnim - na poddaszu, w pokoju z łazienką i wc - zamieszkałam `na jaskółce` wraz z 4-letnim wtedy Pawełkiem ja.
Dom zbudowano w pewnym oddaleniu od drogi, za ogrodzeniem z siatki i rozległym boiskiem do piłki nożnej - stał on na gęsto zadrzewionej skarpie tuż nad taflą jeziora. Obok nas był ośrodek wczasowy szczecińskiego ZNP, pomost i dzikie kąpielisko. Przed wejściem stała prosta, zbita z trzech desek ławeczka, zawsze okupowana przez jakieś wiecznie oczekujące przyjazdu mamy /taty, wujka, ciotki itd./ dzieci. Siadywały tam zaraz po powrocie ze szkoły w deszcz, zawieję czy w skwarny dzień, i żadne prośby, by schowały się przed niepogodą w domu, nigdy nie skutkowały. Wytrwałe czekanie było jedynym sensem ich dziecięcego życia.
......................................................................................................................................................................
Nie pamiętam, żeby którekolwiek z tych sierotek doczekało się przyjazdu kogokolwiek.
oceny: bezbłędne / znakomite