Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-11-01 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1197 |
Pustostan nie zawsze jest pusty
Niezamieszkałe domy bardzo często tylko na pozór wyglądają na puste. Bo bywa, że życie w nich wręcz wre. Nie wszyscy jednak mogą zobaczyć, co tam się dzieje. Mogą tylko ci, co obdarzeni są szczególnymi zdolnościami. Tak przynajmniej mówił mi pewien starszy pan, którego spotkałam na dzisiejszej wędrówce w pobliżu dwóch opuszczonych domów stojących u podnóża tutejszej góry.
W Niemczech ostatnimi laty jest coraz więcej pustostanów. W mieście, w którym mieszkam, także. Starsi ludzie umierają, a po nich nie zawsze jest komu ich domy przejąć. Wielu młodych uciekło do większych miast w poszukiwaniu pracy, gdyż w ostatnich 20 latach przemysł tekstylno-włókienniczy, z jakiego słynęło nasze miasto, właściwie przestał istnieć. Przeniósł się do… no gdzie? Oczywiście do Chin. Jak wiele innych gałęzi przemysłu z różnych krajów zachodnich. I teraz „chińszczyzna” zalewa nasze europejskie rynki. Okropność! Czego się człowiek na co dzień nie dotknie, to prawie wszystko: Made in China. A jakość wielu ich produktów, nawiasem mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza zabawki dla dzieci. Często są trujące i niebezpieczne.
No nic, wracam do opuszczonych tutaj domów, które stoją smętne i… czekają. Na co? Trudno powiedzieć. Ale bez względu na to, jak długo już puste stoją, i jaki jest ich stopień moralnego zużycia, nikt do nich nie wchodzi. Są zamknięte. A skoro są zamknięte, to znaczy zamknięte i postronnym wstęp wzbroniony. Tu ludzie wiedzą, co to jest dyscyplina, także wewnętrzna.
Niedawno oglądałam w Internecie zdjęcia opuszczonych domów w Polsce. Byłam zszokowana! Widok był przerażający. Widać, że domy te są w tragicznej sytuacji i każdy może do nich wejść bez problemu. Jedni, żeby tylko zdjęcia sobie zrobić, ale inni już, żeby je splądrować, obrabować z czego się tylko da. A jeszcze inni, aby je po prostu zdewastować, wyżyć się na biednych, wysłużonych ścianach, albo też zrobić sobie melinę pijacką. Czy to nie jest straszne? Jest!
Na dzisiejszej wędrówce obfotografowałam dwa opuszczone domy, każdy inny, ale każdy ma w sobie coś niezwykłego, jakąś nieodgadnioną tajemnicę.
Po pięknym ciągle ogrodzie można było sobie swobodnie pochodzić. Nie jest ogrodzony. Starszy pan, o którym wspominałam, mówił, że dom stoi pusty od ładnych paru lat. Właściciele zmarli. Ale ogród wygląda tak, jakby tu ktoś ciągle przebywał. Nawet piękne rybki pływają sobie w oczku wodnym. Ktoś z pewnością musi je dokarmiać… Ale kto? Pewnie to jedna z tajemnic tego domu.
Tej chatce przyjrzałam się dokładniej. Oczywiście z zewnątrz tylko. Pajęczyny, niczym plomby, świadczą o tym, że nikt do niej nie wchodził przez bardzo długi czas. No dobrze, przyznaję, do wnętrza też zaglądnęłam, ale tylko przez szybę. Chciałam choć trochę przejrzeć jej tajemnicę.
oceny: bezbłędne / znakomite
Ilekroć tam bywałam na wycieczkach rowerowych, pękało mi wprost serce na ten widok.
Ot, ironia losu: pierwsze w realu przeze mnie widziane zabite dechami /łemkowskie/ wiochy zobaczyłam w końcu lat 70-tych w Bieszczadach, a kolejne ćwierć wieku później - w Niemczech
oceny: bezbłędne / znakomite
W czerwonej ramie drzwi, za pofałdowaną szybą, jest coś. Zniekształcony obraz. Może właśnie dlatego ciekawy. Bo co tam może być? Jakieś wnętrze.
Dla mnie ciekawy jest filtr.
Jestem zdecydowany kupić wolnostojący dom z dala od sąsiadów w jakimś wyludnionym Landzie, by na emeryturkę prysnąć z zatłoczonej Bawarii.
Może jakiś typ.
Serdeczności
W byłym DDR też do dziś ciągle jeszcze widać masę podupadłych budynków.
Ale miło mi, że pozaglądałeś gdzie się da. ;)
Luciusannaeusmartin, żartujesz, nie? Bawaria to piękny Land. I też tam jest wiele cudownych, spokojnych miejsc, gdzie można się zakotwiczyć.
Wyludnionych landów już niestety nie znajdziesz.
Jak wylądowałam w 1981 roku w Niemczech, to właśnie Bawaria była moim pierwszym landem, do którego dotarłam. A mój wujek, redaktor paryskiej „Kultury”, oprowadzał mnie po Monachium i pobliskich miejscowościach, okolicach. Byłam bardzo zachwycona wszystkim, co zobaczyłam. Dzisiaj też jestem, ale już tylko zachwycona.
Pozdrawiam Rodaka. :)
- Jest tam ktoś? Halo? - po polsku.
- Ja, ich bin haus.
Dalej rozmowa toczy się w języku polskim.
- Jestem pusty. Mieszkańcy odeszli i nie trzeba ich przywoływać.
To po prostu pustostan. Być może ten dom przywołuje w Tobie pamięć jakiegoś domu. I to jest Twoja tajemnica.