Autor | |
Gatunek | horror / thriller |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-01-03 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1259 |
Jedną z najsłynniejszych ofiar w dziejach świata był nie kto inny, lecz Rabbi z Nazarethu – Jezus Chrystus zamordowany przez swoich pobratymców – faryzeuszy za to, że głosił im wyjątkowo niewygodne fakty. Zapewne gdyby ciż nienawidzący Go żyli teraz, to najprawdopodobniej określiliby Mistrza mianem „osoby toksycznej”.
Lecz w rzeczywistości nie ma ludzi „toksycznych”: w pewnych bowiem oraz konkretnych przypadkach istnieją jedynie charaktery i charakterki, oczywiście pod warunkiem, iż ci – znaczy „toksyczni” – zmieszczą się w granicach normy zdrowia psychicznego.
Nie trzeba również wyważać z wielkim hukiem dawno otwartych drzwi, żeby zauważyć, iż taki średniowieczny wiersz Słoty „O chlebowym stole” pokazuje już niejako palcem to, czego należy się wystrzegać, aby za tego - „toksycznego” – nie uchodzić.
Przecław Słota pisze wprawdzie o jedzeniu, czyli o:
wyszukiwaniu dla siebie najlepszych kąsków,
brania zbyt dużych kawałków,
wypluwania resztek jedzenia do misy,
wpychania sobie do ust tego, co z nich wypadło,
mówienia z pełną gębą,
ponieważ nakazywała ówczesna etykieta, aby:
siedzieć na wskazanym miejscu; umyć przed jedzeniem palce; wycierać usta; zabawiać damy oraz podsuwać im półmiski z co lepszymi kęsami.
Choć traktował Słota o konsumpcji, to sporo obecnych portalowych Użytkowników mogłoby jego wskazówki odnieść do pisania, zwłaszcza w sytuacjach patologicznej grafomanii wrzaskliwego głuptactwa, które reklamuje siebie wszędzie, gdzie się da oraz jak się da.
Piszę ten felieton dlatego, iż zostałam – pośrednio w niedawnym czymś, co niektórzy nazywają artykułem, bezpośrednio zaś w odkomentarzu znanej od 27 miesięcy na PubliXo nadproducentki słów – nazwana „osobą toksyczną”, to jest przypuszczalnie: zgorzkniałą, samotną, nieszczęśliwą, bo zakompleksioną (a jakże) i w ogóle [uprzejmie w zamyśle tejże] schowaną do kąta, usraną „bidą”, w czym tęż niewątpliwie mógł utwierdzić tombakousty i miedzianopióry włamywacz na moje prywatne konto w październiku 2016 roku.
Powróćmy wszak do Pana Słoty, którego wskazówki dotyczące zwłaszcza: wypluwania resztek jedzenia do misy, brania do ust tego, co z nich wypadło czy niewycierania jadaczki odniosę do tekstu nadproducentki słów, w którym ja – przecież jedna z wielu potencjalnych pacjentek – zostaję w nim odzierana z własnej intymności:
https://www.publixo.com/text/0/t/27465/title/Wizyta_u_ginekologa_moze_byc_zabawna
Nie tylko zresztą ja, gdyż i doskonała Poetka Anna Świrszczyńska także się wzdrygała w wierszu „Jak padlina” [z tomu „Jestem baba”, 1972] przed tym, że:
Obnażona ze skóry,
zhańbiona jak ta, którą gwałcą,
jak ta, której
nie chcą już gwałcić,
jak spoliczkowany trup,
jak konający, któremu
plują w twarz,
jak żywe zwierzę, gdy
umierając w rzeźni
staje się artykułem spożywczym,
poniżona jak padlina,
pogardzająca sobą,
jak kał padliny,
upokorzona
tak głęboko,
jak nigdy nie może być upokorzony
mężczyzna –
kobieta
na stole ginekologicznym
pod spojrzeniem
lekarzy.
Oraz nie jest też prawdą, że wciąż ta sama nadproducentka słów z własnej i nieprzymuszonej woli zbanowała mnie jak dudni triumfalnie:
„Kiedy przed dwoma laty zrozumiałam z kim i z jakim chamstwem mam do czynienia (nie tylko na mój temat), zbanowałam ją i tę drugą osobę i przestałam czytać ich teksty. I miałam święty spokój […]”
Nie łżyj, uzurpatorko traktująca moją Ojczyznę-Polszczyznę niby tę, pokazaną przez Annę Świrszczyńską „padlinę”; to akurat ja pod twoim tekstem
https://www.publixo.com/text/0/t/27257/title/Moherowa_naboznosc
podkreśliłam wyraźnie, żebyś:
befana_di_campi
, 2018-10-09 17:20
Czytam ze zrozumieniem, tzn. jak - zdaniem Pani - mam zrozumieć ten passus?
„Chyba większość zdroworozsądkowych Polaków jest nią oburzonych. Ale co zrobić, w Polsce ciągle jest bardzo dużo prymitywnych ludzi.”
I tu, może niedokładnie zacytuję słowa Gogola [par.: „Rewizor”, zakończenie]:
„Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!”
Dlatego byłby pożądany wielce ów śmiech, gdyż niby od czego owa osławiona „magiczna, niemiecka ścierka”.
I wcale Pani nie atakuję dla zasady personalnego dokopywania, aby dokopać [umyślnie nie stawiam ocen] lecz
akurat dzisiaj naszło mnie „natchnienie”, aby wreszcie - w moim i tylko moim, imieniu - Pani uświadomić, że ilość napisanych [wydrukowanych] tekstów nie musi być tożsama z ich jakością, co widzę na załączonych tekstach oraz obrazkach.
A to mi wolno. Zresztą w razie czego jest jeszcze tzw. czarna lista. Wtedy już Pani ode mnie odpocznie ;)
Z wyrazami szacunku „chororozsądkowa, niemieckojęzyczna Polka” skromna użytkowniczka befana_di_campiano, literacka krytyk z UJ ;) która od czasu do czasu jeszcze pisuje wiersze.”