Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2021-01-19 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 960 |
Wojna ze złem
Jesteś lekiem na całe zło i nadzieją na małpi gaj. Jesteś beczką wolności, co przyprawia o mdłości. Oto cały ty, infantylny, mdły...
Wzruszyłem się do łez, kiedy żoliborski kaznodzieja, ten polski mułła przez niektórych zwany zbawicielem, a przeze mnie - karłem, wywołał mnie z ambony. Myślę, że każdy kto mnie poczytał nie ma wątpliwości, że jestem uosobieniem, emanacją, kwintesencją siły o której mówił. Choć jej kropelką jedynie, ale tak gorzką i ohydną, że odraza rzuca się niektórym na mózg. Walę w tę tożsamość o której mówił, kopytami, szarpię ją pazurami i zionę, bo ta tożsamość to lukrowany kołtun. Zakażenie. Huba.
Niektórzy mówią o do mnie podobnych, że im media wyprały mózgi. Niepolskie media. Obce. Zdradzieckie. Ale przecież, ja jestem liberałem z krwi i kości, takich, o jakich się nawet niepolskim mediom nie śniło. Dlatego każda władza jest uciemiężeniem, zgadzamy się na nią wyłącznie ze strachu przed zbójeckimi napadami. Reszta jest dodatkiem dla intelektualistów i zatroskanych o wspólnotę.
Mówią, że wszyscy są z jednej gliny ulepieni, ale w takim razie muszą być inaczej wypaleni, bo gołym okiem widać efekty. I tutaj brakuje pokory, nie gdzie indziej, tylko i wyłącznie w tym miejscu. Trzeba się zastanowić nad pretensjami i dlaczego one są nakierowane na lepiej wypalonych. Z tego się rodzą pragnienia naniesienia ograniczeń, a nawet korekty w przestrzeni osobistej jednostki. W szczególności chodzi o sprawy obyczajowe, co ma związek z poczuciem własnej atrakcyjności, bo jeśli wszyscy czuliby się atrakcyjni, wówczas normy obyczajowe w zasadzie by upadły. Przy czym pojęcie atrakcyjności jest względne. Potem nierówności materialne. Kompensacja w postaci rozliczeń jest przecież jedynie substytutem sprawiedliwości, ale jeśli dodać do tego jałmużnę można czasowo uśmierzyć ból. Wszystko inne jest tylko gilem, żeby to posklejać i lukrem, żeby było słodkie i żeby nie było wiadomo, co w środku. A przecież chodzi tylko o aparycję i pieniądze. Oburzą się wszelkiej maści intelektualiści, ale to dlatego, że bujają w obłokach.
Starałem się nikogo nie podeptać, ani w tektach, ani w komentarzach, nie naruszyć jego przestrzeni osobistej, choć moją naruszano po tysiąckroć, ale teraz posłużę się przykładem, żeby pocisnąć pochlebcom żoliborskiego karła. Otóż są słowa będące literackimi synonimami, które nie funkcjonują w powszechnym obiegu. Wiele z nich zawiera ładunki emocji w związku z którymi autorzy umieszczają je w kontekście, aby wzmocnić określone wrażenia u odbiorcy. W każdym razie u podłoża leży intencjonalność. Takimi słowami są przykładowo: `absmak` czy `animalni`. Zawierają silny ładunek pogardy. W mowie potocznej wypowiadane są z odrazą. Czysta infamia. Dlatego ci, którzy w dyskursie używają słów `sempiterna` czy `szewelura` czynią to intecjonalnie, przy czym akurat jeśli te określenia są używane z lubością, świadczą o podświadomej pogardzie do ciała jako takiego. A wydaje się, że są używane z lubością przez moich antagonistów na Publixo. Każdemu się może zdarzyć chwilowe zauroczenie, ale to jest wieczne. Wystarczy poczytać komentarze pod moimi tekstami. Jakby nie można było napisać: tyłek, dupa, zadek albo pióra, czupryna, kudły. Wyszukane, naprawdę. W istocie członkostwo w fanklubie żoliborskiego... itd. to kwestia charakteru o czym wszyscy dyskutanci pod moimi i nie tylko moimi tekstami mogli się przekonać. Oni mają dopomóc kaznodziei w walce ze złem, a wszyscy inni to zło, chyba że szwajcaria (z małej bo to metafora).
Dlaczego oni swojej enklawy nie założą jak Amisze, tylko uzdy chcą wszystkim zakladać i je ściągać? Czy im bronią osobistej utopii? Czy im zakładają ograniczenia na ich fanaberie? A jeśli nawet szczęścia i miłości pragną, to kto im dał prawo wszystkich obarczać wspólną fanaberią i uszczęśliwiać na siłę? Zaprawdę tragiczne będą skutki tej wojny o odwrócenie porządku. Wojny ze złem.
oceny: bezbłędne / znakomite
Tymczasem dusza i duch /z ang. spirit, po arabsku al kohol/ jest ze swej istoty jak anioły ulotna, niematerialna, czyli w o l n a
Czy wygranoprzegrane wojny czegoś - czegokolwiek - kogoś - kogokolwiek - nauczyły? I Zło zostało gdzieś - gdziekolwiek -przezwyciężone??
Walka z wiatrakami, zgniłymi pomidorami obrzucona, wyszydzona i obśmiana w katolickiej Hiszpanii już w 1605 r., ma się u nas nad Wisłą - w 3. tysiącleciu! - po prostu doskonale
oceny: bardzo dobre / znakomite
Nie przeczytałem całości, więc nie daję oceny. Nie przeczytałem, bo robi mi się mdło. Bo nawet, jak ktoś tutaj wytyka to i owo im, to łączy się z tym burdelem poprzez świat myśli, wzmacniając to gówno.
Ten uprzejmy, miły pan, to skurwysyn w najczarniejszej postaci. I już mi wszystko jedno, czy to ja jego dopadnę, czy on mnie. Mam to w dupie.