Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-04-30 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 958 |
- Janek, to jest kapitan Merle. Nie życzy nam źle. Trzeba by go wziąć do niewoli. Ale jakbyś mógł, to nie wiąż go sznurem. To jest miły, łagodny człowiek.
- Milcz, bo cię kurwa zaszczepię - powiedził Jan, z penisem w organellum. Dochodził.
- Kapitan Merle - przedstawił się hauptman.
- Wypierdalaj. wypierdalajcie obaj.
- Panie kapitanie, mój komandir jest w tej chwili bardzo zajęty. Gdyby pan mógł mi towarzyszyć, jest taki piekny zachód słońca.
- Cóż. widzę, że wasza armia dopuszcza obce mi obyczaje. Ale skoro wziął w tym udział mój żołnierz, nie będę tego komentował. Ani oceniał.
Tomuś w tym czasie wziął do ust, i zaczął śpiewać. Nie, żeby śpiewał tak, żeby go usłyszano. On sobie śpiewał po prostu, piosnkę cichą o pielgrzymie Jarosławie i doktorze Horbanie. Kila zwrotek poświęcił Głodziu, takie mini mruczando, zanim się połknie miodową spowiedź.
Gustlik w kabaretkach wyskoczył na korytarz.
- Ja. Jo sie nie dziwia niczemu. To jest już tak jak u nas w kuźni. Albo i lepi.
- A u nas w partyzantce było tak samo - Tomuś na moment wypuścił penisa z ust.
- Kurwa jebana mać. Załoga! Ten chuj mnie nie może wyjabać. To jakaś zasrana ciota! Weźcie go zdejmijcie ze mnie, i ty, kurwa Gustlik, postaw swojego chuja na sztorc, bo jak ja nie zostanę konkretnie wyjebany, to nie bedę wiedział co dalej.
- Rozkaz, to rozkaz - Gustlik przygotował się.
Stanął nad komandirem z wiszącą pałą, której czerwień była bardziej konkretna niż niejedna prawica.
oceny: bezbłędne / znakomite
/malarstwo, taniec, kino, teatr, opera, rzeźba, sztuki e-wizualne, architektura, balet, muzyka, sztuka sakralna, śpiew, literatura/
pełną wyłącznie funkcje dekoracyjne,
NIE SĄ
już dzisiaj sztuką,
a
sztukaterią,
co stary Egipt, Babilon, Grecja, Abisynia, Chiny i inni jeszcze Etruskowie znali już ładne kilku tysięcy lat
PRZED
nami
Skoro codziennie patrzysz w swoje lustro i jeszcze sobie nie plujesz w twarz, to może spójrz na siebie w przez pryzmat groteski!
Nie dokazuj, miła,
Nie dokazuj!
Przecież NIE JEST
Z ciebie taki cud!
(M. Grechuta, "Nie dokazuj" 1970)
oceny: bezbłędne / znakomite