Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-07 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 506 |
Kinga przeczesała szczotką swoje lśniące, długie, blond włosy.
– Jak na trzydzieści pięć lat, wyglądam znakomicie – powiedziała zadowolona z siebie, po czym uśmiechnęła się zalotnie do swojego lustrzanego odbicia. – Poderwę Kubę. Jestem na to gotowa.
Wczoraj, chwilę przed wyjściem z pracy, umówiła się z dziewczynami na spotkanie w knajpie, gdzie w sobotnie wieczory organizowano karaoke. Wiedziała, że ma piękny głos. Wiedziała, że dobrze śpiewa. Wiedziała, że Kuba tam będzie.
Z szafy wyjęła krótką, mocno wyciętą, czerwoną sukienkę, która podkreślała jej idealną sylwetkę i kształtne piersi. Na stopy wsunęła szpilki w tym samym kolorze i pomalowała usta ognistą szminką. Podekscytowana, świetnie zapowiadającą się imprezą, promieniała seksapilem i szczęściem.
I wtedy nieopatrznie dojrzała, iż w prawej pończosze puściło oczko. Przerażona złapała się za głowę, ponieważ wiedziała, że nie ma w domu zapasowej pary. Zdradzieckie ego z lubością czekało na ten moment. Bezceremonialnie zapukało do bram umysłu Kingi, by nią zawładnąć.
– I co teraz? Mam zdjąć pas do pończoch i iść w rajstopach? – Łzy pojawiły się w jej oczach. – W rajstopach na imprezę, na której będzie Kuba? Z pewnością mu się to nie spodoba. O rany, jak ja wyglądam. A on taki piękny. – Skrzywiła się niemiłosiernie, poprawiła dłonią włosy, po czym spróbowała się uśmiechnąć. – A jeżeli nawet, zakładając optymistyczną wersję, Kuba się mnie nie przestraszy i od razu nie ucieknie, ale podczas śpiewania załamie mi się głos, zafałszuję, albo na moment zapomnę tekstu? Co wtedy będzie?
Strach wypełzł z zakamarków jej duszy i wymazał zalotny uśmiech z twarzy, lęk dodał lat.
– Nigdzie nie pójdę. Nie zamierzam ryzykować, że się zbłaźnię.
Gwałtownym ruchem przedramienia starła z ust czerwoną szminkę. Zrzuciła szpilki ze stóp. Potok łez wypływający z jej błękitnych oczu rozmazał czarny tusz. Podeszła do ściany, na której zamontowano kontakt. Zgasiła światło. Usiadła na podłodze w kącie pokoju. Głowę skryła w kolanach. I płakała. I płakała, jak co noc…
*
Kika godzin później, w innym mieszkaniu, ale w tym samym mieście, w wannie wypełnionej po brzeg gorącą wodą, zażywał kąpieli Kuba. Leżał po szyję w pianie i rozmyślał o swoim życiu.
– Kinga znowu nie przyszła… Wiem, że jesteśmy ludźmi z innych światów, dlatego po wspólnym karaoke nie obiecywałem sobie za wiele. Pragnąłem tylko móc na nią spojrzeć, musnąć jej dłoń swoją dłonią, na chwilę poczuć jej zniewalający zapach.
Zrezygnowany westchnął głęboko i przetarł palcami oczy.
– Kuba, czas pogodzić się z tym, że takich jak ty, Kinga może mieć na pęczki – powiedział do siebie i zanurzył głowę w pianie.