Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-02-28 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 535 |
- Zaraz lecę kupić mu ten przewód, - z zaaferowaniem powiedział Bałaganow.
- Nie trzeba, - odparł Ostap. - Kupię mu nowy samochód. A teraz jedziemy do *Grand Hotelu*; już u nich wcześniej zaklepałem pokój dla dyrygenta orkiestry symfonicznej. A was, kolego, musimy jakoś porządnie przyodziać, wyszorować, zrobić wam kapitalny remont. Przed panem otwierają się wrota wielkich możliwości.
Wyszli na Plac Kałanciewskij. Taxi nie było, a powozem Ostap nie zgodził się jechać.
- To kareta przeszłości, - powiedział z obrzydzeniem, - i niedaleko na tym dzisiaj zajedziesz. Wiedziałeś pan, że tam pod obiciem żyją śmierdzące myszy?
Wypadło zatem jechać tramwajem. Wagon był zapchany ludźmi po brzegi. Był to jeden z tych zarażonych kłótnią tramwajów, jakie częstą cyrkulują po mieście. Awanturę w czas porannych godzin przed szczytem zwykle inicjuje jakaś mściwa staruszka, i stopniowo zostają w nią wciągnięci wszyscy pasażerowie, nawet ci, co trafili tu pół godziny później, a więc grubo po tym, jak w ogóle doszło do incydentu. Zła jak osa babulina dawno już sobie wysiadła, a wraz z nią zniknęła też przyczyna kłótni, a krzyki i wzajemne wyzwiska nadal trwają, i w tę wojnę nerwów włączają się kolejne nowe świeże kadry. W takim wagonie nawet do późnej nocy awantura nie cichnie.
Zdenerwowani pasażerowie szybko rozłączyli mlecznych braci, i już po chwili obaj, przyciśnięci pierś w pierś obcymi ludźmi i dopchani koszami bab, znaleźli się na obu krańcach rozhuśtanego tramwaju. Ostap wisiał na rzemieniu pod sufitem, z trudem wyszarpując walizkę, którą co i rusz na przystankach znosił ludzki nurt.
Raptem, zagłuszając zwykłe tramwajowe wyzwiska, od strony, gdzie stał Bałaganow, rozległo się babskie wycie:
- Okradli mnie! Trzymać go! To on, ten co tu stoi!
Wszyscy odwrócili głowę. Do miejsca zdarzenia, z trudem łapiąc powietrze, zaczęli przedzierać się entuzjaści. Ostap ujrzał oszołomioną twarz Szury. Mechanik pokładowy jeszcze sam nie rozumiał, co się stało, a już go złapali za rękę, w której krzepko trzymał groszową damską torebkę z drobnym brązowym*) łańcuszkiem.
- Bandyta jeden! - wrzeszczała kobieta. - Tylko się odwróciłam, a on już...
Właściciel 50.000 rubli ukradł torebeczkę, w której była puderniczka ze skorupy żółwia, książeczka zawodowa i 1 rubel 70 kopiejek. Tramwaj zatrzymano. Entuzjaści potaszczyli Bałaganowa do wyjścia. Mijając Ostapa, Szura z goryczą wyszeptał:
- Boże, co żem ja zrobił! To było machinalnie...
- Ja ci pokażę, draniu, machinalnie! - wołał entuzjasta w pince-nez i z aktówką pod pachą, z przyjemnością waląc złodzieja po karku.
Przez okno Bender widział, jak do grupy tych ludzi szybkim krokiem podszedł milicjant i przeprowadził przestępcę przez jezdnię.
Wielki Kombinator odwrócił się.
1931
.........................................................................
*) torebka z drobnym brązowym łańcuszkiem - torebka z łańcuszkiem wykonanym z brązu