Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2022-03-04 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 649 |
podupadanie, cała masa skarleń. warto
uczyć się rdzy, kurzu, krasnaliad,
poznawać nawet najbardziej absurdalne zjawiska,
zdarzenia przywleczone z mitów i bajek.
jest nas coraz mniej. w sobie samych. skóry
— niczym za duże płaszcze, albo swetry
podkradzione olbrzymom.
cherlacizna ogarnia nawet dokumenty.
deaktualizujemy się na potęgę, nasze tyciuchne
dowody osobiste pamiętają czasy Bieruta.
mikroskopijny świat, w którym musimy się
dopełnić. krople rozbryzgujące się o chropowatą
powierzchnię kamieni na skalniaku. odchylenie głowy
i splunięcie z nadzieją, że zgasi się tym Słońce.
(tak, nawiązuję teraz do listu pożegnalnego Stachury
— jakby ktoś pytał)
z ostatnio poznanych historii najbardziej
rozbawiła mnie ta o starym żołnierzu
dogorywającym w zakładzie opiekuńczym.
ciągle przywoływał dziewczynę, którą znał
we wczesnej młodości (nie żyła już od kilkudziesięciu
lat, o czym nie mógł wiedzieć).
i przyszła którejś nocy, na pograniczu. półwidzialnica.
ćwierćśniara. ćwierćzmyślucha. była dokładnie
taka, jaką zapamiętał. odwróciła jego bezwładne
ciało. posadziła dwie dobrze ukorzenione szczepki.
w głębokiej odleżynie. fajny obrazek, prawda?
jakoś tak cierpko. nikniemy, zostają nam jedynie
tego typu opowiastki. krzyczę, więc powinno ci być miło.
ciesz się, bo jeszcze nikt nigdy tak cię nie
zwyzywał. zła ogrodniczka obsiewa grządki
plastikiem — zaczynam nową dykteryjkę.
śpiąca królewna w lunatycznym transie
drze paznokciami w wieko trumny.
— następna czerń. komuś wycięto serce, którym
potruły się psy. jestem prawie jak Perrault,
tylko że moi, ledwie widzialni bohaterowie
kończą gorzej, niż tragicznie:
topią się w parapetach i blatach biurek
(kto zdoła utrzymywać się na powierzchni słowa
dłużej, niż kilka minut?).
kłamałem o tej cierpkości. poszukaj w kuchni.
nie mam żadnych przypraw poza solą.
dobrze wiesz, do czego chcę nawiązać.