Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-03-22 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 636 |
- Tylko w czym ja pójdę na tą dyskotekę - Ocknąłem się. Nie każdy przecież lubi patrzeć na faceta, to znaczy nie każda, bo z facetami różnie bywa, ojej, nie jest to i nie miała być fraza o gejach, więc - nie każda lubi patrzeć na faceta w pomiętej koszulce. A na babę, proszę państwa, wypada, trzeba i jest tak nawet w słowniku napisane, że jak trzeba to znaczy że jest naturalne - trzeba wejść. No więc specjaliści doradzają, że koszulkę należy uprać, wysuszyć, wyprasować. A dopiero potem oddać ponownej deformacji. Mnie się udaje ominąć te przykre fazy i deformowwać od razu zdeformowane. Co należy już do sztuki. Oczywiści filozofia odgrywa tu drugą rolę, bo deformację można posunąć do granicy absurdu, nie przekraczając jej. Dlaczegórz nieprzekraczająć? Ponieważ trzeba mieć też wiarę, że owej nie da się przekroczyć. Na polemikę zapraszam, ale nie teraz. Bowiem polemikę należy podlewać, a ja, owszem, po szychcie i odpoczywaniu na moim tapczaniku - jestem już suchy jak pieprz.
Zapukano.
- Ej! Idziesz?
Przebrałem się. Stanąłem w odrzwiach.
- Jak ty wyglądasz? - Zapytał determinant w postaci kucharza.
- Jak? - Ziewnąłem.
- Jak... - Szukał słów... - Jak nieposłane łóżko - Przypomniał sobie frazę z `Columbo`. Z tego odcinka co Columbo się boi pływać jachtem, co żeśmy go oglądali jak miał urodziny ten drugi kucharz. Czoraj.
- A ty jak wyglądasz? - Przyjrzałem mu się.
- Myślę, że nienagannie - Poprawił apaszkę, którą założył do fioletowego ryja. Wspominałem już że walczył z kałamarnicą.
- Spryskam się trochę i idziemy. Pomknąłem do łazienki. Puściłęm zimną wodę i spryskałem twarz.