Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-09-22 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 543 |
Rozdział pierwszy
Obudziłam się w jakiejść grocie . Trzęsłąm się jak galereta. Dlaczego było tak zimno ? Przeciez wolfram zw połączeniu z moją delikatną skórą księżniczki powinien chronić mnie przez każdą ludzką bronią no i przed zimnem .Co do cholery się wydarzyło ?! Pamiętałam rycerza który nie radził sobie z demonicznymi pająkami( To dzieki nim byłam ` pajęczą królową`. Walczyłam trucizną - których stężenie było tysiąckrotnie większe od tej która występowałą w przyrodzie ( - dopis atorki - związek chemiczny forbol z ` jabłoni śmierci `plus akonityna plus oleander ) które palona w ciągu milimetrów sekundy we fioletowym dymie zostawiały zgliszcza - Ginęli wszyscy czy to ` demoniczni magowie: czy rośliny czy zwierzęta. W ` pajęczym ` pancerzyku dotknięcie mnie powodowało natychmiastową śmierć. Byłam więc ` żywą` najbardziej zabójczą 15 latką na świecie. Pamiętałam niepomierne zdziwienie Rycerza gdy nagle spod ` hełmu ` jak on by to nazwał pojawiła się głowa długowłosej dziewczyna z fiolewymi oczami ( bo tak je zabarwiały krążace w moim ciele 24 godziny na dobę trucizny) - na które ja ` mając drugie życie` byłam już odporna . Machnęłam mu tylko głową żeby wracał walaczyć z tymi których jego miecz mozę zabić. Byłam zbyt zwinna , zbyt szybka, zbyt sprytna .Acha i jeszcze pamiętam młodego chłopaka - niewiele starszego ode mnie - który uratował mnie od śmierci - strzelił czymś rodzaju zimnej błyskawicy w tamego dużego pająka . Uff. Byłoby po mnie. Nigdy w życiu nie wypuściłam z siebie tyle zabójczych chemikaliów. Zbyt dużo palonych trucizn - na nie mogłam poradzić i ja - walczyłąm kilka minut bez wolframowego hełmu. Nawet ja muszę czasem w walce ` pomóc płucom ` i normalnie oddychać- . Poptarzyłam na niego - a on puścił mi oko - skąd do cholery może wiedzieć co może zabić ` Kryształową Królową ` - b ( a były to naprawdę `bardzo rzadkie substancje`.) . Co się do cholery potem stało? Przecież wygrałam bitwę - tego akurat byłam pewna. Podniosłam się do połowy - nogi leżaly miałam wciąż przykryte jakąś szmatą . Ból w głowie, wszyski zawirowało, zaraz wypłyną mi wnętrzności ...
Wymiotowałam . Do przygotowanego czystego wiadra. Dziwne. Z nosa poleciała mi krew, oczy zaczęły łzawić.
I znowu to samo.
- O nie moja droga - tak się bawić nie będziemy.
Postać przez mgłę. Wątroba podeszłą mi do gardła.. wyrzygałam krwią. Ludzką.
Ktoś szybko podbiegł - i połozył moją głowę znowu na poduszce.
Och jak dobrze..
- dziękuję 0 wycharczałam, o ile coś kurde było słychać. Dostałam jakąś maź do usta . Potem zwykłą wodę. Poczułam zimną , małą dłoń na czole.
Kobieta następnie ściągneła z nóg płachtę - a ja wrzasnęłam z bólu . Bardzo głośno . Kobieta westchnęła i.. ściągnęła z ognia gotujący się garnek, Wylała całą zawartosć na mnie i odskoczyła kilka kroków.
Ulga... palący ból i krew w ustach ustały...
- Spróbuj wstać dziecinko za parę minut - Jak będziesz głodna idż wzdłuż rzeki i - szukaj Marietty .
Zarechotała dziwnie i wybiegła.
Wstałam. Grota była przytulna choc w środku było tylko łóżko, przy nim miednica, i ognisko. Dlaczego ? Stanęłam na dóch nogach. Zakręciło mi się w głowie, więc oparłąm się o skałę. Serce biło mi jak oszalałe. Wyszłam. Czemu to słońce tak razi ? Po dłuższej chwili już mogłam patrzeć na otoczenie . wokoło jaskini - strzępy spalonych drzew, resztki trucheł zwierząt, nawet trawa była wypalona . Kulałam . Okropnie bolała mnie głowa i noga. Powolutku , ślamazarnie szłam przed siebie. Tam gdzie słyszałam śmiechy. Minęłam rzekę. Czemu woda ma taki dziwny kolor ? Przejrzałam się - Włosy były całe, ale twarzy miałąm krawe rany.
- hej nie bój się - mruknęłam sama do sieboe - to wciąż ja - Adelina.
Wygładziłam włosy . Nadal lśniąco-czarne. Zdrapałam strupy . Sukienka była koszmarna . Resztki fioletowego blasku w oczach wciąż się tliły w oczach choć przeważał mój dawny , brązowy kolor oczu.Czyli było źle. Umierałam ? Raczej nie, ale coś sie do cholery tam stało a ja nie mam pojęcia co . Napiłam się wody. Chłodna woda przyjmnie ochłodziła gardło. Poczułam się lepiej
Próbując znowu wstać... i pacnęłam na pupę.
- No mała musisz wstać - mruknęłam
Oparłam się o drzewo - czując smród palonego na węgiel drewna. i odrobinę jakiejś fioletowej trucizny . Trochę minęlo zani z kaszlu dusząc się odzyskałam z trudem oddech . Było bardzo źle - choć nie tak jak myślałam.
Drzewo było zielone , choć na korze ślad pozostał . Na zawsze.
Kulałam. Kuśtykając dotarłam wzdłuż rzeki. Dotarły do mnie strzępki zdań - albo raczej kłótni dwóch kobiet.
- Serio Maria ? Przecież mogła cię zabić i sama by o tym nie wiedziała!!!
Zatrzymałam się. Musze trochę odpocząć.
- Słaba jest , ale myślę że nie byłaby w stanie. To jeszcze mała wystraszona dziewczynka
- Maria kurwa!! Ty się słyszysz!!
- Oksy spokojnie - dałam jej odtrutkę i nic mi się stało -
- Stwórco jaka idiotka !! dziewczynka!! Ale bredzisz Maria !!! Dała jej odtrutkę oi odksoczyła pięc kroków !! Nic tylko dziękowac -!! -
Lata bycia ` mutantką ` nauczyły mnie rozpoznawać emocje . To była drwina.
Jeszcze dwadzieścia kroków. Po pięciu - musiałam głeboko oddychać.
- Oksy ja błagam- to była Marietta - ta kobieta która mi pomogła.
- Kurwa Maria jednak ty głupia jesteś. jak ty zostałaś Bohaterką?
- Przeszłam test - jak wszyskie te... dziewczyny - Kobieta była naburmuszona
Widziaiłam już je.Może i było ze mną źle ale wciąż cięzko poraniona nie straciłam zdolnosći poruszania się jak w ciemności - czyli jak duch po cichu.
Widziałam je. Marietta.Niewiele starsza od mnie dziewczyna , chuda , wysoka, dwa razy większe niż ` ludzkie ` oczy duże usta wysokie buty do kolan, ciemno niebieska sukienka, pasek zawiązany pod średnim biustem, większy pasek z fiolkami i bełtami, półdługie( słabo widoczny niebieski ) włosy- A więc Krelwodka. Obok oparta o drzewo stała kusza dłoguści mniej więcej półtora ręki ludzkiej ( wygląd podobny do karabiu - dopis autorka . A więc Heroska. Kurwa nieźle.
Druga dziewczyna - Krótko ścięte na chłopięco różowe włosy. Oczy lekko zwężone, usta neimal kwadratowe, na prawym policzku niezdrapywalny tatuaż w formie dwóch błyskawic ludzkiego wzrostu, w metalowo- skórzanej zbroi. Obydwie dłonie miały srebny odcień skóry - a wieć walaczyła dużymi jak głaz pięściami - które byłu uszkodzone ( normalnie dłonie zamieniały w ogromne głazy). Ewtiaranka. W dodatku kolejna heroska.
- no to super - powiedziałam do siebie głośno z ironią.
Oo chwili ciszy odzezwała się hm... Oksy.
- Zapomniałaś dodac zę wciąż jest jest tym owadem , tym... tym z czym walczyliśmy ... tym ochydztwem... ... tym czymś. Ona nie jest taka jak my - zapomniałaś o tym. Nie zostawia jeńców
Marietta milczała
- Stwórco widziałam jak walczy jak się porusza. W Ewtarii któryś z naszych władców nie dotrzymał Kodeksu. Wkurwiła się. Zabiła pół miliona osób jakby to były mrówki w ciągu kilkunastu minut. . Rozumiesz? Pół miliona magów, rycerzy łotrzykó itd Nikt nie przezył a ona bie byłą nawet draśnięta. Pół miliona rozumiesz ? Chciałam pozbierać potem bronie i pancerze Naszych. nie byłąm w stanie. Rzygałam przez tydzień. Nie znasz Pajęczyc tak dobrze jak my. Wy zawsze Pajęczyc sie baliście .
- Nie mów tak - powiedziałą chco Marietta. Zbierało się na płacz. Zaczęła szlochać.
-Nie Rycz..
Marietta ocierajać łzy dorzuciła drew do ognia.
- Nie rycz głupia - mówię ci
- Ja tylko ...
Oksy podeszła i przytuliła Mariettę.
- Mogłyśmy ją zabić jak była ku temu okazja. Wiesz jakie są Pajęczyce. Zrodziły się z Gniewu i Nienawiści.
Marietta otarła łzy.
- jest tylko 7 lat młodsza... i uratowała nam życie.A poza tym gdy nie Ona to
- Wiem kurwa. Maria !!! Przestań oki ?1 Bo starsznie mnie to wkurwia. A ten wasz imbecyl Mag zakochał się nie w Tatalce , którą kiedyś była. Mógł skorzystac z okazji, i ją raz a dobrze zabić a debil zastrzelił kolesia który miał Pajęczycę na widelcu .
Oczy Marietty zrobiły się pięc razy większe niż normalnie.
- TO ONA jest Tatalką? -
-Kurwa Maria błagam - ton głosu Oksy świadczył że ` boże jaka idiotka `
- nie wiedziałam
- Stwórco z kim ja się przyjaźnię - Prychnęłą z przekąsem Oksy - łaziłaś do Pajęczycy dzień w dzień przez pół roku ryzykując życie i nie wiesz kogo ` pielęgnowałaś ` ?
Pół roku ? Ale... A bitwa ? Cholera to teraz wszystko jasne. Rzeka , trawa, zwierzęta...pół miliona Ewtarczyków... cholera jasna.
- Jakim cudem...- wycharczałam . reszty nie skończyłam Teraz jeszcze więcej mojej krwi i rzygów z krwią . Nie wiem ale wydaje mi się że `lekarstwo` przrstało działać. Po prostu stałąm i rzygałam , oczy mnie straszliwie piekły , poczułam łzy. Zawyłąm
- A oto sama Pajęczyca we własnej osobie - zadrwiła dziewczyna zwana Oksą.
Za to Marietta natychmiast z pasa wyciągnęła jedną z filek z zielono niebiesko - fioletowym plynem i za parę sekund byłą przy mnie . Skąd...acha . Dlatego pewnie była Heroską. Na dłoniach miała te same resztki szmaty którą byłam owinięta w jaskini. Miałam powiedzieć jej żęby nie dotykała ust bo się poparzy... Na siłę je otworzyła . Płyn który wlała ( szmata jej pomogła dziwne) okropnie parzył mnie w środku tak samo jak w jaskini. Po paru minutach przestałam rzygać krwią i własnymi wnętrznościami. `Nie zdążyłał zemdleć. Lekka byłam jako i Tatalska księżniczka to i mogła mnie chwycić na ręce.
- Nic nie mów Adi - szepnęła. Skąd zna moje imię
- Nie no nie mogę - warknęła Oksa . Teraz masz okazję.
Marietta spiorunowała Oksę wzrokiem . - Dobra dobra - idę szukać olenadrów w lesie - podkeśliła ` w lesie ` i poszła.
Szczękałąm zębami - o ile jeszcze jakieś miała. Nie no były na pewno.
Posadziłą mnie na ziemi siedząc obok i patrząc nieufnie na mnie.
Po chwili ogień trochę mnie ogrzał . Zbyt dużo wrażeń.
Zdołałąm tylko powiedzieć cicho
- słyszałąm wszystko
Chwila ciszy. Wiem. Wyczułyśmy Cię od razu.
Marietta w ciszy gładziła mnie po włosach.
Przytzrymała dwa palce na moich ustach
- Ciii. wiem . Potem pogadamy , . Śpij.
Marietta sięgnęła po swoją kuszę. i posmarowała ją dziwnym żóltym płynem.Potem nacisnęła spust i zaczęła nucić.
Ta melodia... tatalska kołysanka księżniczek. Położyłam głowę na jej kolanach.Tak tu cicho... Promienie południowego słońca odbijają się w tatalskich bagnach powodując niemal ` efekt zorzy polarnej`, Ogród Pałacu Meredine płeny jest świeżych kwiatów mojej mamy a ja bawię się w chowanego z koleżankami... Odleciałam . Czyli zasnęłam . Tak mi się wydaje.
*
Marietta popatrzyła na Adelinę, trzymając jej dziewczęcą głowę na kolanach. Głaskała ją po włosach i pogrążyła się w myślach. Magiczny Pocisk, którym w ferworze walki dostała Adelina, powinien roztopić jej ` pajęcze trucizny ` w kulę ognia i zabić ją na miejscu lub po paru godzinach . Adi przeżyła choć wlaczyła pół roku ze śmiercią. Mag który ` niby uratował Pajęczycy życie - niedługo potem został rozerany na strzępy przez Ognistą Bestię - któreą zabili i właśnie dzięki Adi. Nigdy przedtem 4 kraje nie walczyły ramię w ramię ze wspólnym wrogiem. Przegrywali choć była z nimi ona, Marietta, Oksana i Kryształowa Czarodziejka - Latika. To był jej pomysł. Zapraszali Adi wcześniej ale Następczyni Tronu Ewtarii , Oksana powiedziała że nie zniesie obecności żadnej Pajęczycy- Nawet jak była taka samo szachetnie urodzona i Nawet gdy nie była winna wcześniejszym wydarzeniom. Po pierwsze to Kiedy niewolniczy kraj - Tatalia ( a teraz byłoby jak równy z równym ) a po drugie ` Kryształowa Masakra ` była pięćset lat temu. To nic że Sylwain nie dotrzymał Kodeksu, to nic ze Ewtalia zaatakowała pierwsza, to nic że nie każda Tatalska księżniczka zostawała Pajęczyca - śmiertelność wynosiła 99 na sto. Dla Oksany liczyła się tylko ` masakra` Zbyt dumna była.
Gdyby nie Dziadek Adi Marietta i jej podobne dzieci gryzły by ziemię od spodu... położyła Małą. Dała jej Pajęczą chustę którą kiedyś dostała od Dziadka Adeliny . Za co ? A to była jej tajemnica.