Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | utwór dramatyczny |
Data dodania | 2022-12-09 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 226 |
Wiersz jest odpowiedzią na konkurs Krasnostawskiego Domie Kultury! (aby było napisane dla miłości, nie dla zysku)
O to moja odpowiedź
Kochałem Ją całym swoim chorym umysłem i zatrutym sercem.
Na tyle na ile artykuł 41a –zakaz zbliżania się do ludzi, pozwalał Mojej
arystokratycznej osobistości.
Postaram się długo, zaś zwięźle wyznać Moją obsesyjną, niemniej krystalicznie
czystą miłość.
Moja jakże nieuchwytna , gdyż martwa” Julia”, w ramionach moich skryta, gdyż martwa.
Gdzie ja” Romeo” przeżyłem swoją żałosną próbę samobójstwa. Wbicie w siebie noża, chybiło głośną tętnice.
Dało to szanse na odratowanie mojego nic niewartego życia.
A więc Drogi Organizatorze konkursu – Krasnostawski Domie Kultury!
O to mój szalony i porywczy upust miłosny.
Wyznanie to jest moim ostatnim życzeniem, przed podaniem śmiercionośnego
zastrzyku.
Tak.
Oczekiwanie na wyrok śmierci jest na tyle nudne, że zaszczycę Was moim doznaniem, jakże cicho bijącego serca.
niżej podpisany
Hrabia Pszczoła
izolatka nr.344
- zaraz przy wiecznie
zatkanej toalecie.
Już pierwszy raz , gdy Ją ujrzałem,
Oczami bezgłośnie rozbierałem.
Suknie miała czarną, sznurowaną,
Cierpliwości na rozwiązywanie jej
Nie posiadałem
Zerwałem ją drżącą lewą ręką,
Gdyż prawą tępy nóż przy jej szyi trzymałem.
Od dwóch długich miesięcy ją obserwowałem.
Wiem co myślisz!
Że ją prześladowałem!
Nic bardziej mylnego!
Ja ją ochraniałem!
Przed życiem pełnym zawodów,
jak i bólem starości uratowałem.
Dlatego życie To jej odebrałem.
Jak Stephan King kiedyś napisał:
„ Żaden dobry uczynek, nie pozostaje bez kary”.
Dlatego kiwam się teraz z nudów w izolatce
od swoich paznokci cały zadrapany.
Pamiętam ,gdy na targu, gdzie mydło sprzedawała
Nieśmiało się do niej odezwałem
- Masz urocze dłonie.
Wydają się gładkie,
przy zapracowanych to bardzo rzadkie.
Wiem, że gładkie, gdyż jednej nocy
Do domu Jej się wkradłem i bezczelnie się o nie otarłem.
Pamiętam jak pachniała
Jak pot i szare mydło
Na Boga!
Skąd wiedziała , że to moje ulubione pachnidło?!
Wiem, że dłonie zapracowane,
Bo wraz ze wschodem słońca
Do pracy ją odprowadzałem
Z troskę ojca
Pytasz jak na mój niezdarny komplement zareagowała?
Uśmiechnęła się ,
Zalała krwistym rumieńcem i odpowiedziała
„- dziękuję Panu,
po czym jedno mydło w papier zapakowała
I ukradkiem za darmo podała.
Wtem zrozumiałem!
Tylko jedno wytłumaczenie na jej zachowanie miałem!
Kochała mnie równie mocno
Co ja Ją w myślach intensywnie całowałem!
„Tak!”
Tego dnia odbiorę Ją światu,
Zdecydowałem.
A więc z lisią ostrożnością
Ją pod dom odprowadzałem.
Musiała mnie wyczuć,
Bo zgrabnie się na pięcie odwróciła,
Widząc nóż w mojej ręce
Do biegu rzuciła!
Lecz moje krzywe nogi
Były szybsze
Zastawiając Jej możliwość ucieczki
A mój nóż ruszył w swoje złośliwe ścieżki.
Przebił Jej gardło na wskroś,
Płynącej krwi nie tamowałem.
Szkoda, że nóż tępy,
Takiej złośliwości
Przyrzekam!
Ze swojej strony nie planowałem!
W ramiona wciąż ciepła i piękna
Jak namalowana
Na bezdechu padła!
Moja chciwość
Jeden długi pocałunek skradła…
Za to uczynek pochowania Jej
Sercem było kierowane!
Nie chęcią zysku
Jak w Waszym opisie sugerowane!
Gdyż nawet grosza za to nie pobrałem!
A chciwość bez bliższego poznania Mnie zarzucacie!
Łatwo Wam tak mnie obrażać!
Gdy adresów do siebie nawet nie uprzejmi byliście podawać!
Historię mojej dozgonnej miłości Wam opowiedziałem,
Abyście z ust do ust ją przekazywali
I innych do Tak Oddanej Miłości inspirowali.