Przejdź do komentarzyCo poszło nie tak?
Tekst 4 z 33 ze zbioru: nowe bla bla
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2024-01-05
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń305

CO POSZŁO NIE TAK?

Jest taki dowcip. Pani pyta dzieci w klasie, kim chciałyby być, kiedy dorosną. Halinka odpowiada: tancerką. Filip mówi, że kosmonautą. A ty Jasiu? Ja chcę być menelem. Pani mówi: dorośniesz, zmienisz zdanie. Mija 30 lat, Jasiu spogląda na Warszawę z okien swego gabinetu na 20 piętrze i myśli: co, kurwa, poszło nie tak?

Ta książka jest właśnie o tym, co poszło nie tak, czyli jak to się stało, że niemal wszyscy dziś są mieszkańcami ( bo nie obywatelami) mniej lub bardziej opresywnych państw. Jak to się stało, przecież tyle alternatywnych ścieżek rozwoju było otwartych, dziś zaś są one co najmniej nieaktywne, zablokowane. David Graeber ( o jednej z jego książek – „Dług”-  już kiedyś pisałem; RIP 2020) i David Wengrow napisali razem „Początek wszystkiego. Narodziny wszystkiego”, wydane przez Zysk i S-ka w 2022. Książka opisuje strategie, jakie podejmowały społeczności ludzkie po Potopie, czyli w przedziale od 11,5 tys. lat temu do dnia nieomal dzisiejszego.

Do czasu tej lektury sam myślałem o tym w kategoriach tych powszechnie popularyzowanych mitów, czyli linearny rozwój. Stado człekokształtnych, potem gromady łowców/ zbieraczy, pierwsze osiedla, większe osiedla z wodzem, potem duże osiedla z władcą, królestwa i tak dalej, do dzisiejszego zglobalizowanego świata. Autorzy analizują mnogość przykładów, a z tych wynika, że było akurat inaczej – jeszcze do niedawna – ale nie negują tego mitu. Nie, oni jedynie pokazują, że on jest prawdziwy, opiera się na faktach, ale jedynie w zakamarkach, na peryferiach prawdziwego rozwoju ludzkości. Tu posługują się terminem: społeczności heroiczne, bo dla nich ważna była walka, podbój, etos wojownika, ale jak wskazują badania archeologiczne ( tym zajmował się Wengrow) tak działo się na peryferiach  - na przykład na terenie tak zwanego Żyznego Półksiężyca. I nie był to najbardziej modny wzorzec. Pokazują, że oni się znali – ci „egalitarni” i ci „heroiczni”, handlowali ze sobą, spotykali się, ale to nie były dla większości atrakcyjne wzorce. Nazywają to „schizmogenezą”, czyli czymś co spotykamy w mikroskali na co dzień – nie chcemy być tacy jak oni, będziemy żyć inaczej. Czytelna dla nas analogia, używana przez autorów to porównanie komuny hipisowskiej i gangu motocyklowego.

To grube tomiszcze, a że tematyka taka, to można by się spodziewać nudnych analiz, ale to naprawdę zajebisty czytacz. O tak poważnych sprawach każdy chciałby umieć tak pisać. Tym bardziej, że chodzi tu o destrukcję tak upartych, zakorzenionych w środowiskach akademickich opinii. Dużo tu cytatów, opatrzonych mniej lub bardziej krytyczną oceną, wiele także punktów oparcia o powszechnie omijane teksty źródłowe. I zaskakujących tez. Niepokojąco przy tym wiarygodnych – jak choćby o źródłach europejskiego oświecenia ( i – tego tu nie ma, ale to z tego wynika – towarzyszącego mu libertynizmu), jako efektu dysput, jakie w XVI – XVIII w. prowadzili europejscy przybysze z przedstawicielami Pierwszych Narodów w Ameryce. Indiańscy politycy odwiedzający Europę, zbrzydzeni nią? Spisane są słowa/opinie Kardiaronka, dyplomaty z plemiena Wyandotów, szerzej znanego pod pejoratywnym mianem Huronów.


Całe mnóstwo faktów rozwalających tą mityczną narrację, którą nas raczą. Pierwsze miasta/ osady jako skutek przejścia do rolnictwa? Na długo po takim gromadnym osiedleniu się w jednym miejscu rolnictwo było tylko poboczną działalnością, niechętnie podejmowaną. Nawet oswajanie zwierząt okazuje się kłopotliwe – menu tamtych ludzi to w większości pokazuje, że raczej łowiectwo, bo hodowla to codzienny obowiązek, kłopotliwe. Testowano rolnictwo i je porzucano, bo niefajne. Tak jak zrobili to budowniczowie Stonehenge. Wielkie i istotne budowle megalityczne, bez śladu rolnictwa i osad w pobliżu. Pierwsze miasta – od razu duże – bez rolnictwa, ze świątyniami, ale bez pałaców, za to z  placami zgromadzeń, czyli razem bez pana. I nie była to chwilowa aberracja – tu blisko, między 4100 a 3300 p. n. e., - Mołdowa i Ukraina – Talianka ( 300 ha pow.), Majdanieckie i Niebieliwka. Miasta sezonowe, a za tą sezonowością idącą sezonowość ustroju społecznego – dowody wskazują, że zbierano się tam na kilka miesięcy, a potem ludzie rozłazili się i władza przestawała działać, by znów wrócić. I PSZENICA – niby korzeń cywilizacji, po tym  się osądzano, ale wiele faktów wskazuje, że im nie chodziło o ziarno, ale o łodygi, czyli słomę na strzechy i do produkcji cegieł.


Str. 512: (…) mówiliśmy o podstawowych formach wolności społecznej, które można wprowadzić w życie: 1) wolność przeniesienia się w inne miejsce, 2) wolności ignorowania lub niewykonywania rozkazów wydawanych przez innych, 3) wolności kształtowania zupełnie nowych rzeczywistości społecznych albo swobodnego przemieszczania się między nimi”. To – niestety – było kiedyś. Nie ma możliwości odtworzenia toku myślowego tamtych ludzi, bo nie pozostawili ich zapisu. Ale – jak mówi biblia – po owocach ich poznacie. Autorzy pokazują tu wiele modeli takich zachowań. Amerykańskie miasta – rozjebany pałac, świątynia zostaje, ale rosną domki dla mieszkańców.

To się przewija przez całą książkę, że ludzie korygowali swe strategie społeczne. Rolnictwo? Kupę żarcia. E, nie, to chujowizna, wracamy do zbieractwa. Wódz/ król? – za dużo nas kosztuje, wracamy do egalitaryzmu. Ten zresztą – jak pokazują autorzy rozumiany był na dwa sposoby: albo wszyscy równi/ tacy sami albo każdy inny, ale żaden wyższy.

I tu cały czas niepojąca konkluzja przewija się przez tą książkę – to nie byli prymitywni ludzie, na poziomie społecznym byli o wiele sprawniejsi od nas. Ten system się nie sprawdza? To wracamy do tego, który był efektywniejszy – porzucamy polityczną modę. Poddani rozbiegają się i król zostaje ze swoją żoną i dziećmi. Niech sobie radzi, jak każdy z nas. Bo my już nie mamy tych 3 podstawowych wolności. Czy jeszcze je mamy, a nie korzystamy? Sprawdzamy? Ci „inżynierowie płynący do nas na pontonach, zaproszeni przez Makrelę” właśnie to sprawdzają.


Narracja/intryga wsysa. Tak było ze mną. Jak i ja obaj panowie też raczej patrzą wolnościowo. Bo tu i tam wyłazi sympatia, zez, ale teren nie ma wielu ścieżek. Panowie nie pokazują palcem, bo to nieładnie, ale już po wskazaniu z łokcia, jakoś tak ja pomyślałem, że chodzi o religie. Że one tu narobiły bałaganu.

I na koniec cytat – w kontekście królestw sezonowych - : Mówiąc wprost, trudno mieć władzę, dajmy na to, w styczniu nad kimś, z kim będziesz równy w lipcu.


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Co poszło nie tak? Wg amerykańskich opracowań Evy Wisnik spośród 6 tysięcy badanych prawników /w zależności od ich specjalizacji/ aż 60 - 90 % z nich to byli introwertycy,

czyli skoncentrowani na sobie i swojej karierze ludzie, żyjący w swojej wyizolowanej bańce mydlanej. W społeczeństwie zdominowanym przez biegłych w prawie introwertyków nie ma mowy o jakichś znaczących działaniach integrujących ani o istotnej progresji życia społecznego. Niezależnie od szerokości geograficznej ni od czasu, w jakim żyjemy, jak chomik w karuzeli jako ludzkość biegamy w kółko
avatar
W ostatnich latach /poza ekstrawertykami i introwertykami Carla Junga/ pojawiła się odrębna kategoria osobowości u ludzi,

tzw. ambiwertycy

których

/niezależnie od rasy, narodowości, płci, wieku, profesji itd., itd./

jest wśród nas plus minus 60%

To wszyscy ci, którzy /w zależności od kierunku wiatru przemian/ potrafią w ciągu dekady

być w każdej partii politycznej, mieć wiele /skonfliktowanych/ kobiet /mężczyzn/ oraz wielu /skonfliktowanych/ "przyjaciół", należeć do każdego wyznania i głosić poglądy wzajemnie sprzeczne
avatar
No tak, pisałem to w stanie niepełnej trzeźwości, no i jest bobol z mojej strony. Książka ma tytuł: "Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości".
Jest coś co usunąłem z tego tekstu, a czego mi w nim brak. Od 40 - ? lat jestem wśród punk/metal/ skins/ rude. Żadne z tych środowisk nie ma w Kielcach swego króla/ wodza. Są podziały, ale - tych ludzi jest sporo - wszystkie te środowiska są egalitarne na zasadzie, że każdy inny.
© 2010-2016 by Creative Media
×