Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2024-12-08 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 52 |
HODBYT 18
1 LISTOPAD. Scena przy cmentarzu, kupujemy znicze. Podchodzi do stoiska dwóch nieświerzaków. Jeden z nich wyciąga ku sprzedawczyni całą zgrzewkę zniczy. Kupi pani za pół ceny? Mamusi kupiłem, ale ona tu nie leży… Sprzedawczyni nie reflektuje.
A ja sobie myślę: przeprowadziła się, bo nie chciała, żebyś ją nachodził?
PODGRZEWANY TYTOŃ. Przy kasie w „Żabie” zaczepia mnie młoda kobieta ( obok niej przenośna ekspozycja na temat podgrzewaczy tytoniu): Przepraszam, czy jest pan osobą palącą? Tak, odpowiadam. A z jakich produktów pan korzysta? Papierosy, marihuana, haszysz. A co to jest? Taka używka dla dorosłych.
I myślę: co oni tym dzieciom zrobili?
MAŃKUCI. Jak to jest, że piszą lewą ręką, a witają się prawą?
POLSKIE SŁOWO. Nie przepadam za DEZERTEREM, ale zwrócili moją uwagę na rdzennie polskie słowo – tylko polskie litery: ŻÓŁĆ.
BALKON. W „Kryminalnej 7” jakiś kauzyperda mówi – w kontekście palenia papierosów i robienia tego na balkonie, że balkon w bloku nie jest częścią prywatną, więc palić na nim nie wolno. Panie giętki jurysto, czy w związku z tym mam policzyć jego powierzchnię, jej udział w mieszkaniu i zaskarżyć władze mego miasta o zwrot nienależnego podatku od nieruchomości za ostatnie 5 lat? Tą część za balkon? Panie macanosie, pomoże mi pan w tej sprawie?
INŻYNIER. Nie dziw się temu, że świat wokoło tak wygląda, skoro budują go tacy ludzie. Słyszę, jak pan kierownik mówi do prostego mechanika: wytnij mi takie maksymalnie prostokątne kwadraty. Nie wiesz, co to? Tak jak ja – pewnie dlatego to nie ja jestem kierownikiem i nie noszę białego kasku.