Przejdź do komentarzyWyprzęgnięty
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2025-01-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń30

wigilia tego święta przypadnie w dzień bezwietrzny. 

już z samego rana, nieco perwersyjnie, założę na siebie 

toksynki i kolce, będę chodzić w tiszercie uplecionym z liści 

pokrzyw, z ostów. abyś miała potem co koić, uśmierzać, 

do czego przykładać tkaninę z (jak najliteralniej!) 

cuda czyniącym balsamem. 


w przeddzień święta, jakiego nie znajdziesz w żadnym 

kalendarzu, wyzwolę się z niewidzialnych uzd, kantarów. 

troczki się przetną, lejce - przegryzą, spadną pęta. 


nawet pancerzyk ulegnie zgalaretowaceniu, po czym 

rozpłynie się jak niepyszny. w równym stopniu niepokojąc 

się, co przebijając ku bezchmurnemu niebu, będę liczyć 

godziny, sekundy. strącać każdą z nich w bezdenną przepaść. 


i stanie się wreszcie ustukrotnione, wymarzone, 

całe w przesycie, umorach. jedyne, które warto 

zbyt blisko, z naddatkiem. które trzeba 

świętować aż po krzyk.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×