Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2025-04-29 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 26 |

Oranżada
Ojciec zawsze mówił: oranżada. W łazience miał wiaderko i w nie lał od rana. Potem do kolacji była oranżada. Zaczęło się od `pomagania mamusi`, bo czasem było bardzo dużo i matka nie dawała rady. No i tak się wdrożyłam. Oranżada i oranżada. Nie było wyjścia I trzeba było opróżnić wiadro. Najgorsze było na dnie. Jak się ustało od rana, to na dnie tworzył się osad. Wyobrażałam sobie , że to martwy plankton. Zawiesina osiadała na zębach i potem czuć było długo w buzi jakiś taki kleik. Okropne. Kiedy się przekonałam to zawsze garnęłam się pierwsza do oranżady, żeby się opić, a ze dna zostawało dla matki.
Ojciec lubił sobie podśpiewywać. Sam układał rymowanki typu: `oranżada, oranżada do kolacji się nada` albo ` oranzada znakomita kiedy duszkiem jest wypita`. I jeszcze taka piosenka: `żółta oranżada...`. Nie pamiętam jak było dalej. Jeśli mi się przypomni, to później wrócę dla was do tego. Kiedy on śpiewał to my piłyśmy. Starałam się duże łyki robić, żeby nie sączyć. Porzygać się można jakbyście sączyli. Widziałam jak matka sączyła kiedyś przez słomkę, aż mną trzęsło z obrzydzenia. Najlepiej pić dużymi łykami. Akurat do słomki to ojciec nikogo nie zmuszał.
Kiedy gdzieś wyjeżdżaliśmy, to ojciec zawsze zabierał z nami wiaderko. Nad morze, czy w góry, wiaderko zawsze było. Czasem zwracali uwagę w recepcji, mówili, że nie trzeba, że są ubikacje, a ojciec się tylko uśmiechał i powtarzał `oranżada, oranżada`. Jeśli mu się zachciało gdzieś - powiedzmy na plaży - matka zawsze miała pustą butelkę i on lał do niej, a potem ona nosiła ją w torebce.
Zawsze była oranżada. Ciotka Teresa jak do nas przyjechała, też była. Ona jest z Podkarpacia, a tam piją dużo oranżady. Nosi pełne torby. U nich wszyscy piją: Kazik, Mariola, dzieci. Ciotka też lubi, to chętnie chwyciła za kubek w który ojciec polewa. Łapczywie zrobiła kilka łyków i skrzywiona odstawiła. Potem się dziwiła, że my z matką pijemy zepsutą oranżadę. - Dziewczyny! Wy pijecie zepsutą oranżadę! Niedobra oranżada u was jest. U nas jest dobra. - tak mówiła. U niej (na Podkarpaciu) wszystko jest dobre. No i piła wodę.