Przejdź do komentarzySans Logique (bez logiki)
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Dépressive l'artiste.
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2013-03-10
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2756

Wstałam z łóżka bardzo szybko. Widziałam smutek otaczający mnie z każdej strony; w zaspanych fusach niedopitej kawy w przewróconej filiżance stojącej na krześle, bladością ograniczona chwila przy wschodzie słońca. Był tutaj od momentu moich narodzin, zawsze mi towarzyszył, każda sekunda była nim przepełniona; zanikała w jego ramionach. Każda myśl obłędnie zamknięta na kolejną, jeszcze żałośniejszą, stwarzającą okazje do swawoli, razem z nami straceńcami, bojącymi się istnienia.


Był tutaj od czasów, których nie pamiętam dokładnie. Od razu poczułam jej brak, gdy mnie opuściła na moment, zatraciła się w głębinie trujących uczuć. Każdego dnia zmieniałam do niej podejście. Dawniej inaczej ją odczuwałam, widziałam w niej bezsilność; byłam wymagająca. Zezwalałam na ogarnięcie mnie dłońmi pustki. Chwilowo zamierzałam nie ograniczać jej wolności, by wiedziała jak i ona smakuje, nigdy więcej nieświadomości. Szłam przez miasto goniąc podobnych do mnie: tych, którzy chcieli mnie zwabić i usidlić, lecz ich umysł rozbierał się zbyt szybko.


Nie brakowało mi już rychłego dnia. Ponowiły się manie z czasów dojrzałości: zadawanie ran skórze, które tak bardzo łkały, oblicza dni pozbawionych koloru... W mieszkaniu epuzera, kiedy miałam dziewiętnaście lat, patrzyłam na życie przenikliwie i nader perfidnie oczami, które były odarte albo odporne na rzeczy tak ponure. Trwałam obok nich bezgłośnie i stroniłam od poświęcenia. Nie poruszałam się przed oknem w salonie, dałam się ponieść czytelnym znakom. Mniema, że jeszcze brak mi gorliwości. Uciecha, jaką odczuwałam na widok kpów krążących po ulicach, była nieabstrakcyjna i osobliwa. Gdy udało mi się zwalczyć lęki, byłam w stanie przechadzać się wśród ignorantów jedynie odznaczając się głębią deliberacji; podniecona wyczekiwałam dowodu, że pochopnym gestem uwidocznię swoją inność...


Do infantylnych obsesji dorzuciłam zatracenie, okropny ból i szczyptę zwyczajności. W istnieniu człowieka jest więcej rozkoszy, jakiej mimetyzm nie rozpozna, realia i fałsz nigdy nie zrezygnują.


Nagminnie w ciągu dnia otaczałam się przedmiotami ukazującymi wszeteczną część mnie. Była to pokaźna wystawa ułożona blisko białych ścian pełnych wyuzdanych wspomnień brutalnych wieczorów. Niczym lochy, cienie łączące się w bezbarwną szarość, a człowiek byłby mdły. Szukałam absorbujących zajęć, nieznanych smaków, podłych uczynków, kruchych zdarzeń. Każdy soczysty detal reminiscencji oscylował, czas snuł się, zauważał wszystko; perspektywa leniwego życia nęciła mnie. Recytowałam wtedy zdanie kochanka: jeśli nie ulegasz oddechom w pełni, stronisz od prawdy w sobie; jeśli chwilowo nie zgadzasz się z tym idź ulicą jak inni i tam wyprowadź się z błędu.


Po wszystkim zapomnę jak było dawniej, fałszywość, jednostajność na skraju dnia; byłam zimna i skamieniała. Nieznana.

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
cudoownie sie zapowiada...
avatar
Tę niepełną stroniczkę prozy czytałem ponad pół godziny. Podczas tego czytania przypomniały mi się czasy studiów, a właściwie jeden z kolegów mieszkający w akademiku w jednym pokoju ze mną. Czesiu uczył się bardzo mało, a skończył studia z pierwszą lokatą. Na pewno był zdolny, ale znalazł ponadto sposób na skuteczne zdawanie egzaminów. Podczas sesji każdego dnia spędzał długie godziny ze słownikiem wyrazów obcych. I to niemal do świtu. Nie chcę po latach deprecjonować uznanych profesorów, ale wszyscy wówczas ocenialiśmy, że niektórzy z nich nie rozumieli, co Czesio mówi.
Skąd analogia? Ten tekst też ma podobne walory. Zdania są budowane w sposób zawiły, a w mojej ocenie zdania drugie i czwarte w pierwszym akapicie są nieczytelne; być może źle skonstruowane. Tekst jest świadomie przeintelektualizowany, a nie wykluczam, że słowo "mimetyzm" zostało użyte niewłaściwie. Według "Słownika wyrazów obcych PWN" mimetyzm to: 1. (biol.) - "upodobnianie się niektórych gatunków zwierząt kształtem, barwą, desenią do otaczającego środowiska";
2. (sztuka) - "naśladowanie, kopiowanie rzeczywistości w dziele sztuki". Jak więc do tych znaczeń ma się zwrot "jakiej mimetyzm nie rozpozna na ulicach"? Inne przykłady? Proszę bardzo. Kto dzisiaj bez pomocy słowników rozumie, nie mówiąc już o używaniu, następujące słowa: puzer (kandydat na męża), wszeteczny (rozpustny, bezwstydny, nieprzyzwoity, gorszący, sprośny). A to dzisiaj powie potocznie "na widok kpów krążących po ulicy"? Wiem, że tak brzmi dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika "kiep", ale wszyscy potocznie powiedzą: "na widok kiepów krążących po ulicy". Nie jestem też przekonany, że ignoranci odznaczali się (a może wyróżniali?) głębią deliberacji.
Brak przecinków przed: jak ona smakuje, goniąc, jedynie odznaczając, idź ulicą, jak było.
avatar
Miałem napisać "epuzer", a przez przypadek wyszło "puzer". Przepraszam.
avatar
Bardzo dziękuje za komentarz. Nie spodziewałam się, że ktoś odważy się przebrnąć przez ten tekst. Jest on dla mnie wyjątkowy i dlatego go zamieściłam. Spostrzeżenia w, nim zawarte są czysto subiektywne. A jednak jest pozytyw tych 30 minut. Wrócił Pan do swoich wspomnień. A, jeśli chodzi o używanie takich słów, używam ich bardzo często (za to słownika raczej w ogóle, nie wiem dlaczego); nie zawsze w odpowiednim ich znaczeniu w połączeniu z sytuacją. Rzeczywiście nie wzięłam pod uwagę, że niektóre słowa mogą być przeszkodą do odbioru głębi tego tekstu. A z interpunkcją mam problem od dawna, dziękuje za wskazanie braku przecinków. Nie zauważyłam ich braku.
avatar
przebrnę.
w Nocy.
Dziś...
© 2010-2016 by Creative Media
×