Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2013-04-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2844 |
Nie czekając na przyjaciółkę, Joanna weszła szybkim krokiem do księgarni. Od kilku minut wiedziała, że musi to zrobić. Nie czuła się najlepiej. Serce trzepotało się w niej jak złapany w sieć ptaszek. Zdecydowany krokiem podeszła do lady zastawionej książkami. Otworzyła torebkę i jednym ruchem wyciągnęła zmiętą kartkę. Drżącymi rękami próbowała rozprostować pognieciony papier.
- Czy mogę w czymś pomóc? –zapytał młody sprzedawca.
- Tak, proszę mi sprzedać tę książkę – wydusiła z siebie, podając mężczyźnie zmiętą kartkę.
- Aaa… Tak, mamy jeszcze! – księgarz spojrzał na Joannę badawczym wzrokiem .
- Proszę sprzedać mi wszystkie, jakie macie! – wrzasnęła Joanna.
- Jak to wszystkie?! – zdziwił się sprzedawca.
- Tak to! Proszę sprzedać mi wszystkie i już! – Joanna wbijała wzrok w mężczyznę, jakby chciała go zmusić do natychmiastowego posłuszeństwa.
- Muszę sprawdzić… Proszę zaczekać! – sprzedawca uległ rozkazowi i szybko pobiegł na zaplecze. Za chwilę pojawił się z książką w dłoni i podał Joannie. Ręce kobiety trzęsły się. Nie mogła utrzymać książki. Nieudolnie zaczęła przewracać kartki.
- Tak, to jest ta pozycja… Niech pan mi sprzeda wszystko, co pan ma – Joanna zmieniła nieco ton, dostrzegając wokół siebie zainteresowanie innych klientów.
- Dobrze, mamy ich ze dwadzieścia – sprzedawca mechanicznie zaczął szukać w komputerze żądanej pozycji. – Dwadzieścia dwie.
- Już mówiłam, proszę wszystkie!
Sprzedawca zaczął się krzątać wokół zebranych jednakowych woluminów. Joanna ściskała obiekt pożądania, coraz mocniej wbijając weń paznokcie. Nagle otworzyła książkę. Usłyszała jakby z zaświatów głos Cyryla: „Na pewno ci się spodoba, gdy przeczytasz o siebie w książce”. Potem dostrzegła dedykację: „Kobietom, które nie chciały, ale musiały”. Ujęła pierwszą kartkę w rozdygotaną dłoń i szybkim ruchem przedarła na pół, za sekundę przedarła następną i kolejną. Darła kartki jedna po drugiej, nie zwracając uwagi na krzyk sprzedawcy i zdziwienie klientów księgarni.
- Co pani wyprawia?! Niech pani odda!– sprzedawca wyrywał jej książkę z rąk. Joanna próbowała podrzeć jeszcze jedną kartkę, ale tylko rąbek stronicy został w jej zaciśniętej dłoni. Mężczyzna jednym ruchem znalazł się po drugiej stronie kontuaru i złapał Joannę za ramię, jakby chciał ją zatrzymać, otrzeźwić.
- Muszę! Nienawidzę tej książki! Nienawidzę go! – Joanna nie kryła już złości. Było jej wszystko jedno, czy ktoś na nią patrzy. Chciała tylko unicestwić obiekt swojej nienawiści, wyszarpać wszystkie strony, sprawić, żeby nikt już jej nie pouczał.
- Jeszcze pani nie zapłaciła za książkę! – krzyknął zdenerwowany sprzedawca.
- Ile kosztuje to gówno?! – wrzasnęła Joanna.
- Dwadzieścia dziewięć, dziewięćdziesiąt.
W tej samej chwili w drzwiach księgarni stanęła Martyna. Spojrzała na Joannę. Nie rozumiała, dlaczego jej przyjaciółka krzyczy i trzęsie się. Joanna dostrzegła ja kątem oka. Impulsywnie wyrwała się z rąk sprzedawcy i runęła przed siebie z impetem. Było pewne, że nikt jej nie zatrzyma. Martyna podniosła podartą książką i wydusiła, podając sprzedawcy dwa banknoty:
- Dwadzieścia dziewięć, dziewięćdziesiąt, proszę!
oceny: bezbłędne / znakomite
Czekam na rozwiązanie zagadki.
Pozdrawiam