Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2013-06-02 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2391 |
Na dachu wieżowca w Nowym Yorku zebrało się zacne grono. Pod niedużą sztuczną palmą siedział biznesmen z wielką teczką i laptopem na stoliku obok. Miał siwe włosy i brodę sięgającą aż do pasa. Popijał drinka z parasolką i mruczał pod nosem piosenkę, która wpadła mu w ucho kiedy był z Polsce. Przez szklane drzwi wszedł kolejny człowiek. Miał około czterdziestu lat, garnitur igły samego projektanta Prady i sygnet z wygrawerowanym trójzębem.
- Witaj Iwo- rzekł młodszy mężczyzna- słyszałem, że byłeś w Polsce. Jak tam?
- Byłem, mają tam dobre jedzenie, dobrą wódkę i ładne kobiety. Zresztą nic się nie zmieniło, ciągle afery rządowe, przekręty, korupcja, nadużycia i kpiny z władzy.
W tej chwili na dach wszedł młodzieniec ubrany w podarte dżinsy, koszulkę z czaszką, czapkę
z daszkiem. W ręce trzymał kawałek szkła.
- Witam szanowne towarzystwo na dachu świata. Słyszałem mówicie o Polakach i o kpinach.
W moim towarzystwie mało kto się żartuje, więc opowiedz Iwo jak Polacy żartują.
- Zapytam was jakie jest najbrzydsze i najmniejsze państwo na świecie?
Czterdziestoletni mężczyzna popatrzył na chłopaka z kawałkiem szkła pytającym wzrokiem.
- Ha! Nie wiecie! To ja wam powiem, państwo Kaczyńscy.
Dorosły mężczyzna się zaśmiał donośnie a chłopak popatrzył na niego krzywo i z obrzydzeniem.
- Nie, ten żart jest całkiem niesmaczny Amadeuszu. Raz wcale nie byli brzydcy, może trochę niscy, dwa mieli szerokie horyzonty a trzy nie liczy się lustrzane oblicze tylko co w sercu i w głowie.
- Ty odkąd pamiętam nie miałeś poczucia humoru. Wiesz, myślałem, że jak z kosy przerzucisz się na kawałek szkła to będziesz trochę zabawniejszy. A tu nawet zrzucenie tego czarnego łachmanu i włożenie dżinsów nie pomogło. Sztywniak z ciebie.
Chłopak skrzywił się ale nic nie powiedział. Uważał, że sprzeczka z Amadeuszem za dużo będzie go kosztować zdrowia i nerwów.
Amadeusz nalał sobie szkockiej z dwoma kostkami lodu a chłopak wody mineralnej
w oczekiwaniu na możliwość szepnięcia Iwowi na temat jakiegoś dodatkowego zajęcia. Amadeusz jednak zaczął snuć wywody na temat moralności ludzi.
- Wiesz Iwo, ludzie to dopiero dziwne stworzenia. Tutaj sobie pochlebiają a tu z siebie kpią. Byłem na takim przyjęciu u francuskiej szychy, była impreza z rozmachem, wszyscy goście chwalili organizatora, schlebiali mu, szeptali podziękowania i że nie zapomną do końca życia o takim party. A gdy z tego przyjęcia zrobiła się afera na skale światową to każdy był w domu, z żoną, córką, synem, matką i innymi i potępiali to co się tam miało dziać a o czym nie mieli pojęcia.
Ależ obłudne to stworzenia, kto ich tego nauczył?! Najpierw się bawić, pić, korzystać z panienek
a potem takimi obelgami i kłamstwami chronić się od konsekwencji.
- Amadeusz- rzekł Iwo- to ty. Wiesz mam w bazie danych ten twój pomysł ze starożytności. Sam napisałeś mi zwój papirusu, że to będzie całkiem zabawne.
- No Amadeusz, czyżby szkocka zrobiła małą dziurę w twojej pamięci?
Zachichotał młodzieniec, bawiąc się kawałkiem szkła.
- Ty, a nie masz może jakiegoś nadprogramowego zajęcia. Emerytów coś dużo na tym świecie. Zająłbyś się tym a nie snuł jakieś żarciki wysokich lotów.
- Odnośnie zajęcia, to Iwo, trzeba by postarać się o jakąś katastrofę. Mam puste miejsca w liście na Inny Świat, sporo ich. No i są to miejsca pierwszej klasy, wiesz głowy państw, politycy, geniusze wszech czasów, popularni mówcy i tym podobni. Trzeba coś z tym zrobić Iwo, bo plan się posypie.
- Poszukajmy co planują ludzie na najbliższy czas. Może zacznijmy od Polaków, są tacy niezadowoleni i dowcipni, że przyda im się małe zamieszanie. - Staruszek kliknął parę razy myszką- O! Mam! Może katastrofa lotnicza. Rząd Polski leci za dwa dni do Smoleńska. Pamiętasz tą robotę Filipie?
- Oczywiście Iwo- potaknął młodzieniec- Kilka tysięcy oficerów, wtedy posłuchałeś Amadeusza i była niezła awantura a ja nie miałem nawet wakacji bo wciąż trwała ta wojna..
- Jeszcze się dobrze na ten temat nie dogadali, wiesz Polacy i Rosjanie. To było całkiem zabawne, Polacy są zabawni, najpierw zawalają sprawę, potem czują się ofiarami a potem nimi się stają. Nie zapobiegają, wolą leczyć.
- Może i tak Amadeuszu, ale są waleczni i za to trzeba ich cenić. Polacy za dwa dni, rano, ale wiesz nie bladym świtem.
- No i zobaczymy co na to Polacy, no wiesz czy są obłudni i fałszywi.
- Umowa stoi. Tylko Filipie wszyscy, nie bądź tak litościwy jak w innych wypadkach.
- Ale to takie straszne. Nie lubię widoku wielu trupów. Poza tym jak wszyscy zginą, to będzie podejrzane. Iwo nie potrzebujemy kolejnej afery i sporów.
- Wynagrodzi im się to jakoś potem, przecież potrafię cudownie ocalać, tworzyć bohaterów z zwykłych ludzi.
- No a ja szepnę radiowcom to i owo, wiesz ludzie dzwoniący do radia i mówiący o swoich odczuciach. I zobaczymy czy ta moja starożytna fałszywość przyszła już do Polaków.
Rzekł z uroczym uśmiechem Amadeusz.
- Tak a pro po, to nie wiecie czemu niektórzy emeryci i Arabowie twierdzą, że wszystko co złe to przyszło z Ameryki?
Zapytał z naiwnością Iwo.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem i po kilku żartach, uszczypliwych wymianach zdań i małej sprzeczce dotyczącej homoseksualistów udali się do swoich zajęć. Iwo przygotowywać się do sądu ostatecznego, bo za dwa dni rozprawa za rozprawą, Amadeusz pogadać z radiowcem swojej ulubionej stacji a Filip zaplanować katastrofę i wymyślić nową metamorfozę, bo koszulka z czaszką nie dodaje mu szyku a ma nowy kawałek szkła w domu, jeszcze nie rozpakowany. Za dwa dni będzie jak znalazł...
Dwa dni później...
W radiu zabrzmiał głos przerywający piosenkę
- Drodzy słuchacze. Zdarzyła się tragedia. Prezydencki samolot uległ katastrofie. Nikt nie przeżył. O dalszym przebiegu wypadków będziemy informować na bieżąco. Dzwońcie i przekazujcie nam swoje emocje dotyczące taj sprawy. Numer to 507345897. Czekamy na wasze telefony.
No i w radioodbiornikach zabrzmiał głos kobiety, starszej i wzruszonej;
- Ja nie mogę uwierzyć w to co się stało. Katastrofa, prezydent nie żyje, wszyscy nie żyją. To nie możliwe.
Głos mężczyzny;
- Kto odpowiadał za ten lot. Elita polskiego rządu zginęła. Kto poczuwa się do odpowiedzialności za to?! Wyrazy współczucia dla rodzin ofiar.
Głos młodej kobiety, bardzo zdenerwowanej i zapłakanej;
- To nie mogło się stać. Przecież to nasz ukochany prezydent, jego małżonka i inni wybitni polskiej sceny politycznej. To niesprawiedliwość. Będzie nam ich brakować.
- Nie interesuję się polityką ale byłem sąsiadem jednego z pasażerów. Będzie mi brakować jego koszenia trawnika i licznego grillowania.
- Jestem Zofia i chciałam złożyć wyrazy współczucia rodzinom ofiar a przede wszystkim rodzinie państwa Marii i Lecha Kaczyńskiego, którzy byli wspaniałymi ludźmi.
Amadeusz wyłączył radio. I rzekł do Iwa
- No i słyszysz. Jacy fałszywi są ludzie. Dziwne z nich stworzenia. Obłudni, zakłamani, mają poczucie wspólnoty gdy kłamią.
- No i tu masz rację- rzekł Iwo- to już przestaje być zabawne. Swoją drogą to Filip się postarał. No ale teraz to będzie awantura, żeby z tego wojny polsko-rosyjskiej nie było, bo zaburzymy równowagę.
- Wiesz jak to w Polsce, kilka łapówek, kilka szantaży i po sprawie, przynajmniej medialnie. Co do twojego pytania na wieżowcu to powiem ci że nie wiem. Przecież przedostatnio zjazd mieliśmy w Tokio. Pamiętasz?
- Tak, trudno zapomnieć jak wpadłeś na pomysł, żeby wprowadzić modę jazdy na rowerze pod hasłem; ekologia. Biedni emeryci pokonywali dziennie nawet osiem kilometrów i znowu Filip miał ręce pełne roboty. Co do Filipa, to gdybym mógł go awansować zrobiłbym to.