Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-03-18 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3661 |
Bączek
Siedzę nad stawem w zaciszu drzew i obserwuję polującego bączka.
Ptak tkwi nieruchomo, przyczajony w zacisznym kącie stawu, pośród szmeru trzcin. Szary jak one. Badylami nóżek uczepił się przybrzeżnych badyli wodorostów. Chwieje się wraz z nimi na lekkim wietrze. Czasem balansuje nad taflą, niczym linoskoczek. Dwoje paciorków oczu jest ciągle z uwagą wpatrzonych w falujące srebro wody życia. Nie daruje żadnej przepływającej rybce, ani kijance. Gdy wypatrzy upragniony cel, jego głowa staje się niczym pocisk wyrzucony na wydłużoną nagle zaskakująco daleko, długość szyi. Zagięty dziób wbijając się swoim ostrzem w wodę, uderza precyzyjnie i silnie, by natychmiast wrócić na powierzchnię z łupem.
W jego mocnym uchwycie, niczym w metalicznych szczypcach, szamocze się rybka. Chwycona w poprzek, musi zostać sprytnym ruchem odwrócona i ułożona wzdłuż dzioba, aby się w nim mogła pomieścić. Po chwili następuje moment przełknięcia, czasami dramatyczny, na granicy uduszenia się, gdy ofiara jest zbyt okazała. Potem już wszystko odbywa się łagodnie i gładko. Ofiara po jej przełknięciu, bezkrwawo spływa wzdłuż łuku szyi, opadając coraz niżej w dół, widoczna jako ruchome, owalne zgrubienie na szyi i znika, łagodnie rozpływając się w samym środku szarego puchu, kryjącego meduzę żołądka zgłodniałego ptaka.
Ofiara dostaje się do ukrytej w brzuchu fabryki, która przerobi ją na pokarm, dający życie rybki ptakowi, który ją złowił.
oceny: bezbłędne / znakomite