Autor | |
Gatunek | sensacja / kryminał |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-06-28 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2501 |
Zaparkowali obok karetki w Alei Róż. Na marmurowych schodach eleganckiej, przedwojennej klatki schodowej czaiło się dwóch reporterów, którzy zapewne dostali cynk od któregoś z sąsiadów, albo od policjanta.
Mieszkanie ofiary składało się z salonu, kuchni, długiego korytarza, na który wychodziły drzwi prowadzące do sypialni, gabinetu i łazienki. Wszędzie kłębił się tłum ludzi: sanitariusze, policjanci, ktoś z prokuratury, na dodatek parę gapiów stało na klatce schodowej.
Ofiarę znaleziono w pozycji leżącej, w łazience, nago, z głową opartą o krawędź brodzika. Witczak najpierw zwrócił uwagę na długi warkocz biegnący wzdłuż kręgosłupa na piegowatych plecach. Następnie wzrok policjanta odruchowo ześlizgnął się na płaskie, pomarszczone pośladki i brzydkie, pokryte ciemnymi żyłami uda ofiary.
Witczak ukląkł na podłodze, aby przyjrzeć się twarzy zmarłej. W miejscu zetknięcia czoła z krawędzią brodzika ujrzał nienaturalne wgłębienie w kości czaszki. Śmierć nastąpiła na miejscu.
Na umywalce stała opróżniona do połowy butelka szkockiej whisky. Stopy kobiety leżały skrzyżowane, zaplątane w łazienkowy dywanik. Zgon wyglądał na naturalny i Witczak zrozumiał, że wezwano go w zasadzie niepotrzebnie. Teraz ciekaw był już tylko mieszkania należącego do przebrzmiałej gwiazdy kina, Wandy Rosołowskiej, znanej obecnie jako jurorka w popularnym, telewizyjnym show.
– Czysta sprawa – powiedział ktoś za jego plecami. Witczak wstał i przywitał się z podobnie zaciekawionym człowiekiem z prokuratury, wyciągniętym równie niepotrzebnie w środku nocy z domu.
– Ta – odpowiedział swoim zwyczajem Witczak i poszedł rozejrzeć się po mieszkaniu. Ściany obwieszono fotografiami przedstawiającymi czasy świetności aktorki. Cała śmietanka Szkoły Polskiej spoglądała ze ścian na intruzów.
W tłumie Witczak rozpoznał jednego z techników. Chłopak kręcił się po mieszkaniu równie niepotrzebny jak reszta kryminalnych.
– Skoro już tu jesteś – Witczak wskazał mężczyźnie butelkę z alkoholem pozostawioną w łazience. – Weź to do analizy – poprosił.
Przeszedł do gabinetu. Uwagę Zera zwrócił stojący na sekretarzyku otwarty laptop. Wcisnął dowolny przycisk, ekran zamigotał, komputer wyszedł ze stanu uśpienia. Oczom Witczaka ukazało się otwarte okienko programu pocztowego. W skrzynce znajdował się tylko jeden list. Jego treść od razu nasunęła Witczakowi podejrzenia. Była to groźba. „Dzisiaj zginiesz”.
Wytrącony z równowagi Witczak obejrzał się na korytarz. Jeśli teraz miałoby się okazać, że mieli do czynienia z morderstwem, to, zdał sobie sprawę, tłum ciekawskich funkcjonariuszy właśnie zatarł większość śladów. Zaklął w myślach i wyszedł na korytarz.
– Proszę wszystkich o ciszę! – krzyknął. – Niech nikt się nie rusza! – Wszyscy obecni zamarli, niczym grupa tancerzy na parkiecie w chwili, gdy muzykę przerwano w pół taktu. Witczak z typową dla siebie niechęcią do publicznych wypowiedzi wytłumaczył wszystkim zebranym, dlaczego muszą opuścić mieszkanie.
– Może zostać tylko technik – zakończył. Policjanci i lekarze wynieśli się jak niepyszni. Witczak mógłby się założyć, że zaraz ktoś nada pismakom szokujący news o morderstwie gwiazdy.
W mieszkaniu został, zgodnie z rozkazem Witczaka, tylko młody technik wcześniej poproszony o analizę zawartości butelki. Mężczyzna od razu zabrał się do roboty. Cmokał raz po raz, zły na niedawną obecność tylu niepotrzebnych osób.
Hiv zaś rozpoczął przesłuchiwanie świadków na klatce schodowej.
Witczak założył plastikowe ochraniacze na buty i jeszcze raz rozejrzał się po mieszkaniu. Podziwiał elegancję i szyk: umeblowanie w stylu zdaje się Ludwika Filipa, mahoniowe biedermeiery w salonie, fotele medalionowe. Wystrój doskonale ilustrujący status społeczny Rosołowskiej. Zawartość barku jasno wskazywała na zaawansowane uzależnienie.
oceny: bardzo dobre / znakomite
Autor ma natomiast nieco trudności z interpunkcją. Czasami daje nadmiar przecinków, ale programowo nie stawia ich po zdaniu nadrzędnym w zdaniu złożonym podzędnie (przed słowami: udając, prosząc, polując).