Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2015-10-07 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3259 |
Polski orzeł
- Nie martwcie się szanowne panie! O dzieciach też pomyśleliśmy!
- A teraz niech szanowne panie popatrzą!
- Na tych drzwiach za chwilę zawiśnie wasz polski orzeł.
- Hrygoryj, wyprowadź chłopca. Z domu wyprowadzili kilkuletnie dziecko. Wystraszonym wzrokiem popatrzyli na siebie - syn na matkę i babcię, matka na syna i matkę, babcia na córkę i wnuczka. To, co za chwilę, chwila po chwili, wlokące się jak wieczność, na co musieli patrzeć, nie chcąc tego widzieć, było przecież niemożliwe, było nawet nie do pomyślenia, a cóż dopiero, aby ktoś mógł coś takiego zrobić. A jednak to się działo na ich oczach.
Dwaj mężczyźni chwycili chłopca za ręce, lekko podnieśli w górę, i jego ciało rozpięli na drzwiach, nadając mu jakby kształt krzyża. Przybili gwoździami najpierw skierowane na boki jego ręce, potem złączone u dołu nogi do grubych desek. Chłopiec trochę się wyrywał, ale nie miał najmniejszych szans na to, aby przeszkodzić oprawcom w spełnieniu ich zamiarów, które zrodzić mogła tylko wyobraźnia nie człowieka, lecz zbrodniczego szaleńca, zamienionego w automat do zadawania męki i zabijania.
Przybili chłopca do drzwi gwoździami. Pod nim dali na drzwiach napis. „Polski orzeł”.
- Chłopci, patrzcie jak wygląda teraz polski orzeł.
Mężczyźni przechodzili koło chłopca i śmieli się, nabijali z niego, napawali jego cierpieniem.
- No i co, dokąd chcesz polecieć?
- Jak chcesz, możesz teraz latać od morza do morza!
oceny: bezbłędne / znakomite
Tymczasem Pan Prezydent, przypuszczalnie posłuchawszy doradczyni w osobie (Ukrainki?) Bogumiły Berdychowskiej, na tę uroczystość nie przybył. Może nawet i na zaproszenie nie odpowiedział?
Organizatorzy oraz reszta gości byli ogromnie zawiedzeni oraz rozżaleni.
Pojawiły się nawet spekulacje na temat tzw. wcielania w życie "doktryny Jerzego Giedroycia", dzięki której Pan Prezydent - podobno - nie chciał Ukraińców drażnić?
Niebawem Pan Prezydent zginął w katastrofie smoleńskiej.
Pewnie grzeszę, jednak w chwili gdy dowiedziałam się o tym strasznym wydarzeniu, natychmiast sobie pomyślałam o krwi Męczenników, która stale i wciąż woła o pomstę do nieba... :(((
http://forum.gazeta.pl/forum/w,48782,79770223,79782502,Bogumila_Berdychowska.html