Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-03-19 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2060 |
- Chamczo ! Cham iop czo ! – wykrzyknęła pospieszne ponaglenie Ko w języku Myrantów i zrozumiałem, że chce, abym natychmiast biegł za nią. W końcu, zdyszani, dotarliśmy do jednej z mniejszych uliczek w starej części miasta. Tutaj, by uspokoić rozszalałe oddechy, przycupnęliśmy na chwilę, ale wokół nie było żadnego zamieszania. Kiedy już poczuliśmy się bezpieczniejsi doświadczenie, jakiego przed chwilą doznałem, kazało mi raz na zawsze zapamiętać dewizę, że nie jesteśmy w swojej wiosce, a w jakiejkolwiek części miasta nie należy pod żadnym pozorem wypowiadać swoich myśli na głos. Kiedy wyszliśmy w główny ciąg trasowy wokół nas ponownie począł się kłębić tłum przechodniów i gapiów, bacznie śledzących treści holograficznych i termicznych reklam oraz obniżki w sklepach oferujących umieszczane pod skórą elementy sprzętu nagłaśniającego. Przechodziły niezwykle kolorowe panienki lekkich obyczajów wraz ze swymi świeżo przygarniętymi partnerami i mocno spóźnieni, powracający do swoich siedzib robotnicy fabryk i urzędnicy banków w swoich nieodłącznych, już z daleka rozpoznawalnych, odblaskowych uniformach.
- Ty, ty debilu ze śmierdzącym Myrantem ! – posłyszałem nagle tuż za plecami i mimowolnie starałem się zapanować nad gwałtownym dreszczem, przechodzącym właśnie po moich plecach. Powoli odwróciłem głowę w przeświadczeniu, że zobaczę wykrzywioną grymasem fałszywego uśmiechu twarz policjanta rządu lub tajniaka, w dodatku w towarzystwie jakiegoś Kontpsa. Za mną stał jednak ktoś o wiele bardziej niebezpieczny. Grupa siedmiu, może ośmiu rabusiów ruin z rasy Adano stała oparta o pobliski stos atomowy, a ich przywódca, potężnie zbudowany drab o blisko dwumetrowym wzroście pokazywał na nas długim, wyciągniętym palcem.
- Do ciebie mówię, wiejski pomiocie. – wycedził, postępując w naszym kierunku.
- Nie rozumiem o co chodzi ? – zapytałem, w nieporadnym geście rozkładając ręce. Ko jednocześnie ukazała swoje długie i śmiercionośne, błyszczące kły, szczerząc je w kierunku nadchodzącego Adano i głośno sycząc.
cdn...