Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2017-02-19 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2898 |
19.02.
Namnożyło się latoś tych dzienników, które być może mają przygłuszyć popiskiwania b_d_c na temat dymiąco-kopcących portali literackich?
Mają, ale nie przygłuszą! Akurat skończył mi się przewidziany na dziennik zabazgrany zeszyt, skąd część kartek została wyrwana bądź w inny sposób zutylizowana. W chwili obecnej prezentowany od końca ubiegłego roku mój literacko-socjologiczny kalendarz przyjmuje formę odmienną, której patronować będzie bardzo w swoim czasie charakterystyczny dla Krakowa Pan Jalu Kurek (1904-1983).
Kim był Jalu Kurek, to tu odsyłam do odpowiednich encyklopedii. Na pewno Jego poglądy, a wcześniej przeszłość raczej nie były tożsame z poglądami autorki „Kołonotatnika”; nie należałam również do fanek poezji Pana Redaktora, ale byłam zauroczona Jego franciszkańskim spojrzeniem na piękno otoczenia.
Jalu Kurka znałam dobrze, nawet bardzo dobrze. Często przyjeżdżał na swoje spotkania do Salinarnego Domu Kultury „Górsko”, w którym niezmiennie odnajdywał bardzo wielu słuchaczy. Później widywaliśmy się w Bibliotece Jagiellońskiej.
Wielokrotnie w swoich cosobotnich felietonach w Polskim Radiu Kraków poruszał palące oraz naglące sprawy dotyczące bezmyślnego [tak jak obecnie] niszczenia Przyrody, szczególnie tej miejskiej. Bo bezmózgowie – chyba każdej już władzy? – jest [i zapewne będzie] nie do pokonania. Pamiętam Jego troskę o niezastawianie śródmiejskich podwórek typu patio rozmaitymi budo garażami dla m.in. PKS!
Kiedyś napisałam wiersz, zdając sobie zresztą sprawę z ułomności własnych strof, właśnie zadedykowany Jalu Kurkowi, który nieśmiało pokazałam, o nic Go zresztą nie prosząc.
Po lekturze, Obdarowany popatrzył na mnie spod okularów [do czytania], które zsunęły Mu się na sam czubek czerwonego, niby u krasnala, nosa, po czym zakomunikował:
- W tobie dziecko drzemie ogromny potencjał, dlatego wiersze pisz…
- Kiedy za bardzo nie mam o czym – stwierdziłam samokrytycznie, gdyż bez przerwy dręczył mnie syndrom Poetów z Powstania Warszawskiego.
- Pisz – powtórzył – lecz nigdy na siłę. I pamiętaj, wiele drzew dopiero rodzi owoce, gdy ukończy 100 lat.
Kartkę z zapisanym na maszynie tekstem zabrał sobie na pamiątkę. Mnie została kopia:
KRAKÓW A.D. 1974
Jalu Kurkowi poświęcam…
Motto:
Kraków cały jest w liściach
błyszczących po letnim deszczu
- podwójnie zielonych w księżycu
i szmaragdowej latarni
wiszącej przy Zwierzynieckiej…
Kraków cienisty ogrojec…
Jaśminów gąszcz las kasztanów,
inwazja drzew. Ptaków roje […]
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Zatrzymaj się przez chwilę
nad płytą nagrobną trawy
asfalt jak mętne lustro
odbija już tylko modrą twarz nieba
Nie zapominaj
że ostry próg o który się potykasz
miał niegdyś strzechę z zielonych liści
był Autentycznym Drzewem
Coraz trudniej
usłyszeć szept srebrzystej wody
wśród Plant kukułki głos perlisty rosą
jakże często wywołany dalekim wspomnieniem
Piszemy świadomie epitafium Przyrody -
wyrok – na murach naszego miasta w pętli przestrzeni
hejnał niesie się pogłosem zardzewiałej trąbki
donikąd cwałuje wiatru zakurzony lajkonik
I być może zdarzy się kiedyś
że dymny topaz – wciąż palące słońce
zagarnie nas falą bezpłodnych promieni
w syntetycznym bursztynie topiąc ludzkie mrówki
relikty umierającej Natury
oceny: bezbłędne / znakomite
... i, jak ten miecz Damoklesa, wisi nie tylko nad głowami na Wawelu